Pierwszy, niepełny, tydzień 2008 r. na krajowym rynku finansowym stał pod znakiem niewielkiej aktywności inwestorów spowodowanej przerwą świąteczno-noworoczną. Jednak już tych kilka dni pokazało, jak ważne dla rynku są (i zapewne będą) wszelkie informacje na temat stanu amerykańskiej gospodarki.
W środę indeks ISM zasygnalizował recesję za oceanem, a piątkowe fatalne dane z rynku pracy potwierdziły tylko, że sytuacja jest poważna. W grudniu gospodarka USA stworzyła 18 tys. nowych miejsc pracy, gdy oczekiwano 70 tys. To za sprawą tych informacji pierwszy tydzień roku nie był udany dla krajowych inwestorów.
Najbardziej odczuli to giełdowi gracze. Ceny akcji na warszawskiej GPW spadły średnio o 1,2 proc. Nieznacznie potaniały obligacje, podwyższając rentowność średnio o prawie 3 pkt bazowe. Na wartości zyskał jedynie złoty względem dolara. Ten ostatni gwałtownie stracił w relacji do najważniejszych walut, gdyż rynek po ostatnich danych makro spodziewa się cięcia stóp procentowych przez Fed nawet o 50 pkt.
W nadchodzącym tygodniu handel na krajowym rynku powinien się rozpocząć na dobre. Ponieważ jednak do połowy miesiąca nie będzie publikacji żadnych istotnych danych makroekonomicznych z Polski, oczy inwestorów siłą rzeczy będą skierowane na to, co się dzieje na świecie. 15 stycznia dowiemy się, jaka była inflacja w grudniu. W ocenie analityków Raiffeisen Banku ceny wzrosły o 4,2 proc., a styczniowa podwyżka stóp o 25 pkt bazowych jest już uwzględniona w wycenie obligacji. Na fali oczekiwań wzrostu stóp może natomiast nadal zyskiwać złoty.
Na GPW WIG20 bronił istotnego poziomu wsparcia w okolicach 3400 pkt. W tym tygodniu kolejny raz się udało, ale przyszłość nie jawi się w różowych barwach, zwłaszcza w obliczu pogłębiającego się kryzysu w USA.