„Rzeczpospolita” sprawdziła, jak samorządy, które będą rozdzielać 15 mld zł wsparcia, informują o możliwościach otrzymania dotacji. Wnioski nie są zbyt optymistyczne: przede wszystkim brakuje prostego, zrozumiałego przekazu.
Na stronach internetowych żadnego z urzędów marszałkowskich nie udało się nam znaleźć prostego przewodnika po gąszczu unijnych wymagań. Beneficjent, który chce zdobyć nawet podstawową wiedzę, musi się przedrzeć przez setki stron oficjalnych dokumentów. Zamiast praktycznych porad mamy uchwały zarządów, wytyczne Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, dokumenty programowe UE itp.
Nieco lepiej sprawa wygląda z informacją uzyskiwaną przez telefon. U konsultanta możemy się dowiedzieć orientacyjnie, czy nasz projekt ma szansę na uzyskanie dotacji, z jakiego działania, jakie działania są premiowane większą liczbą punktów podczas oceny.
Niestety, w wielu województwach zakres kompetencji konsultantów na tym się kończy, ponieważ region nie jest jeszcze gotowy do uruchomienia swojego programu. Tak jest np. na Mazowszu. Nie można się dowiedzieć, kiedy ruszą konkursy na dotacje, nie ma wzorów wniosków czy biznesplanów, nie mówiąc o dokładnych kryteriach wyboru projektów. Co więcej, przedstawiane przez konsultantów limity wsparcia są oparte na propozycjach z października i istnieje duże prawdopodobieństwo, że za kilka dni się zmienią. Szanse mazowieckich beneficjentów na sprawne przygotowanie wniosku są nikłe.
Nieco lepiej jest na Pomorzu. Na stronie internetowej można np. znaleźć precyzyjną informację o terminach ogłaszanych konkursów, ale brakuje wzorów wniosków, podręcznik beneficjenta jest, ale w wersji z czerwca ubiegłego roku.