Z nieoficjalnych informacji „Rz” wynika, że Polska przegrała wyścig o fabrykę Mercedesa przede wszystkim z powodu szybko rosnących kosztów pracy, nieproporcjonalnie już wysokich w stosunku do wydajności. Nasz rynek pracy przysparza coraz większych problemów także tym koncernom, które zainwestowały w Polsce wcześniej – takie wnioski płyną z ankiety, którą przeprowadziliśmy wśród największych firm międzynarodowych doradzających potencjalnym inwestorom.
– Jeżeli chcemy utrzymać wysokie tempo napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych w długim okresie, musimy radykalnie zmodyfikować system edukacji i sposób funkcjonowania wyższych uczelni – podkreślają partnerzy Ernst & Young – Agnieszka Tałasiewicz i Krzysztof Rybiński.
Ich głosy nie są odosobnione. Na skutek szybkiego wzrostu kosztów pracy i umocnienia złotego w coraz większym stopniu o atrakcyjności Polski będą decydowały takie czynniki jak dostępność dobrze wykwalifikowanych pracowników, infrastruktura naukowo-badawcza, a także współpraca z uczelniami. A pod tym względem nie jesteśmy liderami.
– Inwestorzy mają obawy związane z niedostatecznym dostosowaniem systemu szkolnictwa do zmieniających się wymogów rynku. Zwracają również uwagę na słabą w naszym kraju znajomość języków obcych, zwłaszcza u pracowników średniego i niższego szczebla – przyznaje Aleksander Kwiatkowski, prezes AT Kearney.
Naszym słabym punktem są też ośrodki badawcze. – Wydatki państwa na ten cel są znikome, mniejsze niż roczny zysk KGHM. A przecież musimy zabiegać o inwestycje innowacyjne, zaawansowane technologicznie. Wyniki prac ośrodków badań i rozwoju często są widoczne dopiero po kilku latach. Dlatego już teraz trzeba w nie inwestować – argumentuje Sebastian Mikosz, starszy menedżer w Deloitte. Dodaje, że w ostatnim okresie nastąpiło zachwianie proporcji między tempem wzrostu wynagrodzeń i wydajności pracy.