Przeciętna płaca w przedsiębiorstwach wyniosła w czerwcu 3215,32 zł brutto, a liczona bez wypłat z zysku – 3201,98 – podał GUS. W ciągu roku firmy podniosły wynagrodzenia średnio o 12 proc., a w stosunku do maja o 4,8 proc.
Od dwóch miesięcy nie zmienia się za to liczba zatrudnionych. W firmach zatrudniających ponad dziewięciu pracowników pracuje obecnie 5,39 mln osób. To o 4,8 proc. więcej niż rok temu.
– To, że zatrudnienie nie rośnie, chociaż powinno ze względu na wakacje i prace sezonowe w turystyce, oznacza, iż dla firm rosnące koszty zatrudnienia są coraz poważniejszym problemem – uważa prof. Elżbieta Kryńska z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. Jej zdaniem zaczynamy odczuwać spowolnienie gospodarki, na co wpływ mają czynniki wewnętrzne (m.in. presja płacowa) i zewnętrzne. – Nie wiadomo, jak rozwinie się kryzys w światowej gospodarce – dodaje.
– Utrzymanie się tak wysokiego tempa wzrostu płac pokazuje, że oczekiwania płacowe są coraz wyraźniej spełniane. To oznacza nadchodzące kłopoty dla firm, bo rosną też inne koszty, przede wszystkim energii – potwierdza Krzysztof Rybiński, partner w Ernst & Young. Jego zdaniem firmy będą zmuszone do obniżenia marż, a to zachęci je do wyhamowania wzrostu płac od początku przyszłego roku.
Wzrost płac szczególnie odczuwają małe firmy. – Prowadzę cukiernię od 30 lat, wyszkoliłem 30 uczniów, ale od dwóch lat nie mam żadnego – mówi Piotr Karkowski, szef łódzkiej Izby Rzemieślniczej. – Młodzi ludzie nie chcą się uczyć, a ci ze stażem domagają się podwyżek. Coraz częściej słyszę, że rzemieślnicy zastanawiają się nad zamykaniem firm.