Pieniądze będą tylko na priorytety

Minister finansów zamierza znacznie zmniejszyć wydatki na 2009 r. Więcej pieniędzy pójdzie tylko na budowę dróg, obronność, pensje dla nauczycieli i młode matki

Publikacja: 26.07.2008 03:20

Wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska

Wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

– Finansowanie priorytetów musi odbywać się kosztem redukcji innych wydatków, które niekoniecznie muszą pochodzić z państwowej kasy – powiedziała „Rz“ wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska.

W resorcie finansów trwają dyskusje na temat limitów wydatków na 2009 rok. We wtorek tą sprawą ma się zająć rząd, wynika z informacji „Rz“. Jacek Rostowski, minister finansów, zamierza za wszelką cenę spełnić obietnicę daną Brukseli i zmniejszyć deficyt finansów publicznych do 1 proc. PKB w 2011 roku. Co oznacza stopniowe ograniczanie wydatków ministerstw. Z tego też powodu już w trakcie długiego weekendu majowego Rostowski razem z premierem Donaldem Tuskiem wzywali każdego z ministrów na rozmowy, aby przekonać ich do zaciskania pasa.

Będzie ono konieczne, ponieważ wydatki w przyszłym roku w odniesieniu do planu na 2008 rok mają wzrosnąć zaledwie o 13,4 mld zł, nie licząc pieniędzy z Unii Europejskiej. – To jest prawie niewykonalne, biorąc pod uwagę fakt, że wzrost 75 proc. wszystkich wydatków jest określony w ustawach i wymuszony rosnącymi kosztami, choćby obsługi zadłużenia – wyjaśnia prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów, główny ekonomista BCC. Mimo wcześniejszych zapowiedzi, że tzw. wydatki sztywne zostaną zmniejszone, nic w tym kierunku nie zrobiono. – Każdy z ministrów we własnym zakresie będzie musiał podjąć decyzję, z czego zrezygnować i które pozycje w wydatkach zmniejszyć – mówi Suchocka-Roguska.

Na większe pieniądze będą mogli liczyć szefowie resortów obrony narodowej i infrastruktury. Ten pierwszy ma zagwarantowany coroczny wzrost wydatków na obronność kraju wynikający z przynależności Polski do NATO. Drugi natomiast w myśl zatwierdzonych planów wieloletnich ma dostać na finansowanie budowy dróg o 12 mld zł więcej niż w tym roku, część z tej kwoty zostanie jednak sfinansowana ze środków unijnych.

– Poza tym musimy zagwarantować pieniądze na podwyżki dla nauczycieli – wstępna propozycja mówi o 5,5-proc. wzroście w stosunku do 2008 roku – oraz na wydłużenie urlopów macierzyńskich dla młodych matek – wyjaśniła wiceminister finansów.

Poza tym o 10 – 20 proc. mogą też wzrosnąć koszty obsługi długu spowodowane podwyżkami stóp procentowych. To oznacza, że zamiast 27,8 mld zł, jakie zarezerwowano na ten cel w tym roku, trzeba będzie przeznaczyć w przyszłym roku nawet 33,4 mld zł.

Z tego wniosek, że wszyscy inni będą musieli się zmieścić w tegorocznych kwotach wydatków, a być może nawet je ograniczyć. – Nie wykluczam tego, ale konkretnych wyliczeń jeszcze nie mamy – stwierdziła Suchocka-Roguska. Jej zdaniem źródłem oszczędności mogą być programy wieloletnie. Budżet państwa na 2009 rok musi być gotowy do 10 września, wtedy jego projekt musi trafić do Komisji Trójstronnej.

Zamrożenie wydatków na tegorocznym poziomie będzie trudne, choćby dlatego, że 3/4 z nich to zobowiązania wynikające z różnych ustaw i rozporządzeń. Czy takie postawienie sprawy oznacza, że nie będzie dodatkowych pieniędzy na służbę zdrowia? A co ze współfinansowaniem inwestycji, na które są przeznaczane środki z UE? Czy minister finansów zamierza równoważyć finanse publiczne kosztem długu, bo samorządy będą zmuszone zaciągać kredyty, aby prowadzić inwestycje? Tak drastyczne ograniczanie wydatków nie wydaje się konieczne przy spodziewanym wzroście PKB rzędu 5 proc. Być może minister finansów stara się zrobić rezerwę, aby jeszcze bardziej ograniczyć deficyt całego sektora. Być może chciałby już w 2009 r. zbilansować dochody i wydatki budżetu państwa, a nawet doprowadzić do powstania nadwyżki. Trudno jednak o konkretną analizę tych zapowiedzi, bo nie dysponujemy takimi danymi, jakie ma resort finansów.

Jeśli rząd uważa, że podniesienie pensji nauczycieli średnio o 5,5 proc. można nazwać priorytetem, to chyba myli pojęcia i prosi się o kolejny protest ZNP. Przy 4,5-proc. inflacji oraz dwucyfrowym wzroście płac w sektorze przedsiębiorstw takie podwyżki są niewystarczające. Zresztą w tym samym momencie emeryci i renciści mogą liczyć na podwyżkę świadczeń o inflację i dodatkowo o 20 proc. przyrostu przeciętnej pensji w sektorze przedsiębiorstw. Można zwiększyć płace, zmniejszając zatrudnienie w edukacji, ale aby zwolnić pracowników, potrzebne są skomplikowane procedury, poza tym w pierwszym etapie jest to koszt, bo trzeba wypłacić odprawy. Podobna sytuacja może być w innych działach gospodarki (budżetu). Cięcia mogą więc dotyczyć wyłącznie wydatków bieżących i inwestycyjnych. Pytanie, czy po istotnym ograniczaniu wydatków w tym roku oraz przy założeniu wysokiej inflacji będzie to możliwe.

– Finansowanie priorytetów musi odbywać się kosztem redukcji innych wydatków, które niekoniecznie muszą pochodzić z państwowej kasy – powiedziała „Rz“ wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska.

W resorcie finansów trwają dyskusje na temat limitów wydatków na 2009 rok. We wtorek tą sprawą ma się zająć rząd, wynika z informacji „Rz“. Jacek Rostowski, minister finansów, zamierza za wszelką cenę spełnić obietnicę daną Brukseli i zmniejszyć deficyt finansów publicznych do 1 proc. PKB w 2011 roku. Co oznacza stopniowe ograniczanie wydatków ministerstw. Z tego też powodu już w trakcie długiego weekendu majowego Rostowski razem z premierem Donaldem Tuskiem wzywali każdego z ministrów na rozmowy, aby przekonać ich do zaciskania pasa.

Pozostało 85% artykułu
Czym jeździć
Nowa Skoda Kodiaq. Liczą się konie mechaniczne czy design?
Tu i Teraz
Nowa Skoda Superb. Komfort w parze z technologią
Finanse
Minister finansów Andrzej Domański: Stopy w Polsce są jednymi z najwyższych w Europie
Finanse
Rynki znów nie przestraszyły się irańskich rakiet
Finanse
Izraelska inwazja na Liban nie wstrząsnęła rynkami. Ropa tanieje
Finanse
Biura rodzinne zarządzają 5,5 bln dol. najbogatszych rodzin świata