Wprawdzie prezesi PKN Orlen i PGNiG będą towarzyszyć premierowi Donaldowi Tuskowi w podróży do Kuwejtu i Kataru, ale na zawarcie jakichkolwiek umów nie mają szans. To jedynie okazja do wstępnych rozmów z potencjalnymi partnerami.
Rozpoczynająca się dziś wizyta ma szczególne znaczenie dla Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, które od trzech lat bez skutku poszukuje możliwości zamówienia gazu skroplonego (LNG) do mającego powstać terminalu w rejonie Świnoujścia. Katar jest światowym liderem w eksporcie LNG, ale wynegocjowanie umowy będzie bardzo trudne.
Tym bardziej że Katar ma już zawarte kontrakty na kolejne lata. Poza tym PGNiG do tej pory nie współpracowało z Katarem, a w Polsce terminalu jeszcze nie ma. Być może przełom w podejściu do polskiej firmy jako potencjalnego partnera przyniesie spotkanie polskiego premiera z dwoma katarskimi ministrami ds. energii zaplanowane na środę. PGNiG ma trudne zadanie w Katarze także dlatego, że jest jedną z wielu firm w Europie i na świecie, która chce do nowego terminalu LNG kupić gaz. Eksperci szacują, że popyt na gaz skroplony może wzrosnąć z ok. 230 mld m sześc. w 2007 r. do 320 mld m sześc. w 2010 r., a 20 lat później wyniesie nawet 790 mld m sześc. Katar pozostanie jednym z jego głównych eksporterów. Kraj ten posiada bowiem ponad 14 proc. światowych zasobów gazu ziemnego.
Także Orlen od kilku lat mówi o zdobyciu udziałów w złożach za granicą. Na to, by szefowie koncernu odnieśli w tym tygodniu sukces w Katarze lub Kuwejcie, nie ma szans. Orlen mógłby co najwyżej kupować ropę z Kuwejtu, ale doświadczenia grupy Lotos pokazują, że nawet zawarcie wieloletniego kontraktu jest bardzo trudne. Lotos zdołał jedynie zamówić dostawy typu spot. Nowy prezes PKN Jacek Krawiec zapowiada, że firma będzie szukać partnerów, którzy już prowadzą wydobycie. Znalezienie i przekonanie do współpracy którejś ze znaczących firm arabskich byłoby ogromnym sukcesem. Obecnie większość potrzebnych Polsce ropy i gazu pochodzi z Rosji.
[ramka]Polska od lat uzależniona od importu surowców z Rosji bez skutku próbuje to zmienić. Choć nie ma szans na zapewnienie pełnych dostaw z innych źródeł, to polskie firmy muszą przynajmniej zdobyć kontrakty z innych krajów.[/ramka]