Wstępny raport Komisji Europejskiej, oparty na badaniu konkurencji na rynku farmaceutycznym, potwierdza zjawiska dyskutowane w branży od dawna. Chodzi o działania producentów leków oryginalnych, zmierzające do zablokowania lub odsunięcia w czasie wejścia na rynek wytwórców konkurencyjnych preparatów, zwłaszcza tzw. generyków (tańsze odpowiedniki leków oryginalnych, wprowadzane po wygaśnięciu patentów).
Eksperci nie mają wątpliwości: te zjawiska będą się nasilać, bo światowy rynek farmaceutyczny w najbliższych latach czekają przeobrażenia. Model z dziesięcioma największymi korporacjami (określanych jako Big Pharma), wytwarzającymi świetnie sprzedające się innowacyjne produkty (tzw. blockbusters), odchodzi w przeszłość.
– Jeszcze w 2003 r. wkład dziesięciu największych firm farmaceutycznych we wzrost rynku wynosił 47 proc. W ciągu ostatnich czterech lat spadł do 23 proc. – mówi „Rz” Stanisław Kasprzyk z monitorującej rynek firmy IMS Health. – Jednocześnie dynamikę traci osiem największych światowych rynków, do których należą m.in. USA, Kanada, Japonia i kraje Europy Zachodniej. Dwucyfrowe wzrosty to już przeszłość. Przeciwną tendencję obserwujemy natomiast wśród krajów rozwijających się (Indie, Chiny, Turcja, Rosja, Brazylia, Meksyk).
Siedem „nowych rynków” wartych jest co prawda tylko 79 mld dol. (osiem największych prawie 510 mld dol.), ale za to tempo ich rozwoju w 2008 r. – według prognoz IMS Health – wyniesie ponad 13 proc. Rynki Europy Zachodniej będą tymczasem rosnąć w wolniejszym tempie, niż cały światowy rynek (poniżej 5 proc.).
Dynamika rynku coraz bardziej zależy od leków stosowanych w specjalistycznych terapiach. Udział tych leków w rynku farmaceutycznym w ciągu dziesięciu lat wzrósł o 12 procent – do poziomu 40 procent. Cały segment rośnie w tempie 10 proc. rocznie.