[b]Jako prezes EBOR przyjechał pan do Polski w wyjątkowo trudnych czasach. Strefa euro w recesji, a prognozy wzrostu dla naszego kraju spadają. Jak dziś EBOR może pomóc takim krajom jak Polska?
Thomas Mirow:[/b] Dziesięć dni temu opublikowaliśmy prognozę, przewidujemy dla Polski wzrost PKB na poziomie 2,8 proc. To i tak zacznie lepiej niż w przypadku wielu krajów w Europie. Tyle że jeszcze niedawno na świecie był ewidentnie kryzys finansowy, który nie dotknął znacząco Polski, bo wasz sektor finansowy jest bardzo odporny. Jednak w tej chwili już cała gospodarka europejska cierpi z powodu głębokiego kryzysu gospodarczego, na który Polska, niestety, nie może być uodporniona, bo żaden kraj na świecie nie jest tak silny. Dlatego właśnie, aby wesprzeć wysiłki Polski w obronie przed tym kryzysem, a w każdym razie złagodzenie jego skutków, EBOR nie wycofuje się z takich krajów jak Polska, chociaż wcześniej mieliśmy takie plany. Poprzednio zakładaliśmy wyjście z Polski w roku 2010. Teraz udostępniliśmy Europie Środkowej 500 mln euro, a gdyby kryzys się przedłużał, jesteśmy gotowi do dalszej pomocy. Te pieniądze są dostępne dla sektora finansowego, energetyki, zwłaszcza na zwiększenie efektywności wykorzystania mocy oraz na infrastrukturę. Z tych środków mogą korzystać również firmy małe i średnie np. na finansowanie handlu.
[b]Pieniędzy więc nie brakuje, ale banki obawiają się je pożyczać. Co można zrobić, aby przestały być skarbonkami i zaczęły być znów bankami z prawdziwego zdarzenia? [/b]
Mam nadzieję, że sytuacja zmieni się na lepsze od nowego roku. Z tego powodu, że wiele banków chce przede wszystkim pokazać pozytywne zamknięcie roku 2008. To dlatego właśnie są takie ostrożne. Szczególnie w Europie Środkowej widzimy, że zagraniczni właściciele polskich banków wycofują środki właśnie z tego regionu. W tej sprawie rozmawiamy i z szefami tych banków, i z władzami w poszczególnych krajach.
[b]Czy pana zdaniem Polska może mieć kłopoty z finansowaniem inwestycji infrastrukturalnych? [/b]