Euro opanowało Słowację

Słowacy pożegnali koronę. Rozstanie było dość burzliwe. I nie wszyscy się z nim pogodzili – pisze z Bratysławy Andrzej Niewiadowski

Publikacja: 02.01.2009 01:16

Pierwszych wypłat z bankomatów dokonano krótko po północy. Słowacki premier Robert Fico wybrał z ban

Pierwszych wypłat z bankomatów dokonano krótko po północy. Słowacki premier Robert Fico wybrał z bankomatu w Urzędzie Rady Ministrów 100 euro

Foto: AFP

– Zachowajcie spokój! Zróbcie wcześniej zakupy, bo zamkną sklepy osiedlowe. Zatankujcie baki do pełna, bo stacje będą nieczynne, podobnie jak poczty. Włóżcie resztę koron, które wam zostały, na konta bankowe, a do portmonetek wsypcie trochę monet euro. Wstrzymajcie się z wypłatami w bankomatach. Nie liczcie na działające budki telefoniczne, parkomaty i automaty komunikacji miejskiej – straszyły przed 1 stycznia słowackie media.

[wyimek]– Mój sklep to nie kantor. Dlaczego miałbym wymieniać klientom pieniądze? Wolę zamknąć interes. Otworzę 17 stycznia. Nie zbankrutuję – oburza się właściciel małej piekarni z Modrej koło Bratysławy [/wyimek]

Starszym Słowakom przestrogi nie były potrzebne. I tak wiedzieli swoje. – Po co nam euro? Ponad 100 lat płaciliśmy koroną – narzekali.

Optymizmem nie napawały także sondaże. W ankietach z grudnia 2008 roku 80 procent Słowaków twierdziło, że „widziało banknoty euro”, ale tylko 50 procent nimi płaciło. Trzy czwarte ankietowanych obawiało się nieuzasadnionego skoku cen.

Ankiety i społeczna niechęć nie powstrzymały nieuchronnego. [link=http://www.rp.pl/artykul/242122_Nad_Tatrami_euro_sie_blyska.html] O północy 1 stycznia Słowacja zgodnie z planem weszła do strefy euro[/link]. Stała się pierwszym państwem dawnego bloku wschodniego i 16. krajem na świecie, w którym zaczęła obowiązywać wspólna europejska waluta. W sylwestrową noc w centrum Bratysławy wypuszczono setki kolorowych baloników z napisem „Korona”. Te w barwach Unii z napisami „Euro” pozostały przypięte do słupów i budynków.

Pierwszych wypłat z bankomatów dokonano wkrótce po północy. Premier Robert Fico wybrał z bankomatu w Urzędzie Rady Ministrów 100 euro. Podobnie uczynił Igor Barat, pełnomocnik rządu do spraw wprowadzenia euro.

[srodtytul]Krótki napad paniki[/srodtytul]

Zanim jednak korona symbolicznie odleciała w niebo, Słowacy nie ustrzegli się przed objawami paniki. Już 30 grudnia przed stacjami benzynowymi zaczęły ustawiać się długie kolejki samochodów. W sylwestra i Nowy Rok dystrybutorzy odmówili sprzedaży paliwa, wystawiając ogromne znaki „STOP”. – Musimy przestawić dystrybutory na nową walutę – tłumaczyli zawiedzionym klientom.

W bratysławskich supermarketach nie było poświątecznych obniżek cen. Ludzie tłoczyli się przy kasach. – I tak kupią, bo chcą pozbyć się koron – nie kryły ironii zmęczone ekspedientki. – Wszystko idzie jak woda.

W niektórych sklepach zaczęło brakować mąki i wody mineralnej. – Powariowali! Inwestują w żywność. A my nie mamy towaru, bo to koniec roku – nie kryła żalu sprzedawczyni w bratysławskiej dzielnicy Petrzalka.

Niektóre supermarkety zwietrzyły okazję. W bratysławskim Auparku wysprzedaż zapowiedziano dopiero po 31 grudnia. Inne pospieszyły się z przestawianiem wózków na monety euro.

– Szlag by to trafił. Mam 10 koron, a tu wchodzi euro – słychać było w sklepach.

– Po kieszeniach mamy ten towar upychać czy co? – wściekali się klienci.Rząd uspokajał, a ludzie wiedzieli swoje. Zwłaszcza mieszkańcy małych miasteczek, w których nie ma banków i bankomatów. – Nie mam euro. Nie dostałem, nie wymieniłem. Jak po 1 stycznia nie będą brali koron albo zamkną sklepy, to gdzie kupię chleb? – martwiła się pani Hanna z Banoviec pod Bebravou.

Być może miała rację. Co prawda do 16 stycznia na Słowacji będzie jeszcze można płacić w koronach, ale ta reguła ma jeden haczyk.

[srodtytul]Sklepy jak banki[/srodtytul]

Płacić będzie można tylko banknotami, których wartość nie przewyższy czterokrotnej wartości kupowanego przedmiotu. To znaczy, że za chleb lub masło nie można będzie zapłacić banknotem 1000-koronowym. A na słowackich wsiach wiele osób dopiero pod koniec roku dostało swoje emerytury. I to w 1000-koronowych banknotach. I nie wszyscy zdążyli kupić „startowe pakiety monet” o wartości 500 koron (16,60 euro). Nic więc dziwnego, że w ostatnim tygodniu grudnia Słowacy ulokowali w bankach ponad 2,4 mld koron (70 mln euro), licząc na to, że po 1 stycznia banki wymienią im korony na euro.

– Mój sklep to nie kantor. Przyjdą tacy z pięćsetką i, dajmy na to, będą chcieli mleko. Dlaczego miałbym wymieniać pieniądze? A skąd mam wziąć drobne? – oburza się właściciel małej piekarni z Modrej pod Bratysławą. – Wolę zamknąć interes. Otworzę 17 stycznia. Nie zbankrutuję.

– To znaczy, że jak pójdę po 1 stycznia po chleb, jajka i masło i będę chciał zapłacić tysiąckoronówką, to mogę umrzeć z głodu? – pytali zdenerwowani emeryci.

– Trzeba mieć przy sobie drobne banknoty – odpowiadali bankowcy. Tesco, Kaufland, Lind i Carrefour zapowiedziały, że będą przestrzegać odgórnych rozporządzeń. „Tyłem do klienta” – drwiły z nich słowackie media.

Mali sklepikarze rzeczywiście mieli kłopoty. – Mam to gdzieś. Zamykam 31 grudnia. Drobnych euro mam kilka kilo. Ale nie mam programu komputerowego, który przelicza korony na euro. Dzwoniłem, zamówiłem. Mieli przyjść, zaprogramować, i nic. Waga mi nie chodzi. To jak mam sprzedawać owoce za euro? – wzruszał ramionami sprzedawca z ulicy Raczanskiej w Bratysławie.

Gorzej, że podobne problemy sygnalizowały słowackie apteki. – Otworzymy 5 stycznia, bo trzeba wycenić cały asortyment – twierdzili aptekarze z ulicy Tomaszikovej w Koszycach. – Nie możemy wymieniać koron na euro. Ale jeśli przyjdzie do nas zagrypiony, chwiejący się na nogach, człowiek i będzie chciał zapłacić banknotem 1000-koronowym za paczkę aspiryny, to mamy mu nie jej dać?

[srodtytul]Alert w bankach,niepokoje na poczcie[/srodtytul]

Najgorzej mieli bankowcy. Do godziny zero przygotowywali się od dwóch lat. W sylwestra rozpoczęli pracę o 8 rano. Zakończyli – po południu 1 stycznia. Przed północą rozpoczęło się przestawianie 1800 bankomatów. Miały być czynne od 2 nad ranem 1 stycznia. Gdyby system nawalił, to od 10 rano wszystkie oddziały bankowe miały rozpocząć bezpłatną wymianę koron na euro. – Będziemy mieli otwarte do 14. Może dłużej – uspokajała rzeczniczka Słowackiego Banku Narodowego (NBS) Jana Kovaczova.

I chociaż oddziały nie musiały się otwierać, nie wszystko działało zgodnie z planem. Podczas sylwestrowej nocy Pavol Paszka, przewodniczący słowackiego parlamentu, miał problemy z pobraniem pieniędzy w Koszycach. Bankomat SNB na Hlavnej 23 nie działał. – Trudno. Mam pecha. To się zdarza każdego dnia – uznał szef parlamentu. Z drugiego bankomatu wybrał 20 euro. Kupił wino na sylwestrowym straganie.

Nie obeszło się bez restrykcji. Banki odmówiły realizacji transferów pieniężnych do 5 stycznia. – Ograniczymy nasze usługi do najprostszych. Będziemy wymieniać pieniądze. Nie mamy czasu – tłumaczyła Kovaczova.

Problemy mieli ci, którzy nie zapłacili rachunków przekazami pocztowymi. Musieli ponownie wypełniać blankiety. Tym razem w euro. W ostatnich dniach roku oddziały słowackich poczt dosłownie pękały w szwach. Każdy wolał zapłacić za prąd i gaz w koronach.

– A bo ja wiem? Może coś doliczą – kręcili z powątpiewaniem głowami mieszkańcy Bratysławy. Bomba pękła, kiedy Słowacka poczta oznajmiła, że 31 grudnia zamyka wszystkie – 1500 – oddziały z powodu „eurowych remanentów”. Spóźnialscy nie mieli szans. „Znów poczta zrobiła nas w konia” – drwił dziennik „Pravda”.

Media apelowały, by nie zamieniać koron na euro poza bankami. „Nie wpuszczajcie do domów osób, które zaproponują wam lepszy kurs. Takiego kursu nie ma. To oszuści!” – ostrzegał dziennik „SME”.

Igor Barat, pełnomocnik rządu do wprowadzenia euro, opublikował „Dziesięć przykazań kodeksu wprowadzania euro”. Prosił o cierpliwość i zachowanie spokoju w sklepach. O umieszczenie koronowych oszczędności na kontach. O nieprzeciążanie bankomatów minimalnymi transakcjami. Doradzał ostrożność w kontaktach z podejrzanymi osobami oferującymi zamianę koron na euro. „Nie ulegajcie panice. W domach trzymajcie tylko małą gotówkę” – apelował ze szklanego ekranu.

– A tam. Gada głupstwa, i tyle – powątpiewali mieszkańcy stolicy.

– Zachowajcie spokój! Zróbcie wcześniej zakupy, bo zamkną sklepy osiedlowe. Zatankujcie baki do pełna, bo stacje będą nieczynne, podobnie jak poczty. Włóżcie resztę koron, które wam zostały, na konta bankowe, a do portmonetek wsypcie trochę monet euro. Wstrzymajcie się z wypłatami w bankomatach. Nie liczcie na działające budki telefoniczne, parkomaty i automaty komunikacji miejskiej – straszyły przed 1 stycznia słowackie media.

[wyimek]– Mój sklep to nie kantor. Dlaczego miałbym wymieniać klientom pieniądze? Wolę zamknąć interes. Otworzę 17 stycznia. Nie zbankrutuję – oburza się właściciel małej piekarni z Modrej koło Bratysławy [/wyimek]

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem