Po informacjach o nieudanych przetargach obligacji rządowych Włoch czy Wielkiej Brytanii sprzedaż polskich papierów rządowych przy trzykrotnie większym popycie ze strony inwestorów to sukces. Tym bardziej że od grudnia resort unikał emisji papierów o tak długiej zapadalności, oferując w zamian bony skarbowe oraz obligacje dwu- i pięcioletnie.
– Udana aukcja poprawiła nastroje na rynku obligacji, przyczyniając się do spadku oprocentowania i wzrostu cen – mówi Piotr Nurzyński, diler obligacji w PKO BP.
Ministerstwo sprzedało na przetargu głównym więcej obligacji, niż pierwotnie planowało. Zamiast planowanych 1,5 mld zł sprzedaż wyniosła 1,82 mld zł. Popyt wyniósł prawie 5 miliardów złotych, dlatego zorganizowany został przetarg uzupełniający. Ale nawet środowy przetarg nie oznacza, że Polska nie będzie miała problemów ze sprzedażą obligacji.
– Sytuacja budżetu, a także uwarunkowania rynkowe mogą być inne. Ministerstwo nie powinno mieć problemów ze sprzedażą, ale pożyczanie będzie po prostu droższe – mówi Grzegorz Maliszewki, ekonomista Banku Millennium. W środę po południu rentowności dziesięciolatek wynosiły 6,10 proc., dwulatek – 5,34 proc., a pięciolatek – 5,84 proc. Wysoki popyt na obligacje był jednym z czynników, który pobudził warszawską giełdę – WIG20 wzrósł o 5,27 proc., a WIG o 4,56 proc.
– To głównie zagranica zaczęła kupować polskie akcje. Nasz rynek wraca do łask – komentuje makler DM BZ WBK Wojciech Wośko. Najsilniej rosły duże banki: Pekao (9 proc.) i PKO BP (7,4 proc.). Po wczorajszej sesji poziom WIG20 jest już tylko o 50 pkt niżej niż na początku tego roku. Pozostałe główne indeksy GPW odrobiły już straty poniesione od początku 2009 roku.