Z danych opublikowanych wczoraj przez unijne biuro statystyczne Eurostat wynika, że w lutym wartość produkcji przemysłowej w Unii była o 18,4 proc. niższa niż rok wcześniej. To już ponad pół roku nieprzerwanego obniżania się tego ważnego wskaźnika koniunktury. Coraz wolniej rosną ceny, co jest kolejnym dowodem na słaby popyt. Roczny wskaźnik inflacji wyniósł w marcu 0,6 proc. w porównaniu z 1,6 proc. w lutym.
Złe dane mogą zachęcać rządy do szukania pomysłów na kolejne instrumenty ożywiania gospodarki. Ekonomiści ostrzegają, żeby robić to z głową. – Nie jest naszym zamiarem twierdzenie, że kryzys się skończył. Ale chcemy uświadomić politykom, że decyzje podejmowane w ciągu najbliższych miesięcy będą miały długoterminowe konsekwencje – powiedział wczoraj Jean Pisani-Ferry, dyrektor badawczego Instytutu Bruegla w Brukseli, współautor raportu “Ostrożnie! Pokryzysowy wzrost w UE”. Instytut przygotował go na zamówienie rządu czeskiego, kierującego obecnie Unią Europejską.
– Dziś każdy robi co innego. I każdy boi się, żeby wydane pieniądze nie pomogły przypadkiem partnerom handlowym – mówi Bruno van Pottelsberghe z instytutu. To dlatego rządy, jeśli wspomagają konkretne sektory, to zazwyczaj skupiają się na tych produkujących dobra niepodlegające wymianie handlowej. A więc na przykład na budownictwie. – Ale np. w Hiszpanii znacznie mądrzej byłoby pozwolić na skurczenie się rozbuchanego sektora budowlanego, a nie jeszcze go wspomagać. Jednak politycznie jest to trudne – mówił Jakob von Weizsäcker z instytutu. Takie podejście prowadzi zresztą do paradoksów. Wspiera się budownictwo, uznając, że to pomoc dla branży krajowej, która nie “wycieknie” do partnerów handlowych. Ale znaczna część siły roboczej w budownictwie to obcokrajowcy, którzy zarobione pieniądze wywożą do swoich krajów.
Według ekspertów nie ma jednego idealnego modelu walki z kryzysem. Bo jedyny przykład w historii, do którego można sięgać, to lata 30. XX wieku. Ale już widać, że można naprawić błędy popełniane w ostatnich miesiącach i skierować pieniądze budżetowe na pomijane sektory: edukację, badania i innowacje. – Żeby nie okazało się po kryzysie, że zostaliśmy z mostami prowadzącymi znikąd donikąd – mówił Jean Pisani-Ferry, ostrzegając przed pomysłami finansowania nieprzemyślanej infrastruktury. Według ekspertów bardziej przemyślane powinno być także wsparcie zatrudnienia. Ich zdaniem złym pomysłem są wcześniejsze emerytury i inne instrumenty, które powodują trwałe wypchnięcie ludzi z rynku pracy. Raport odradza także bezpośrednie dotowanie dużych firm w tradycyjnych branżach. – Bezpośrednia pomoc musi być ograniczona do młodych innowacyjnych firm, które cierpią na brak kredytów – brzmi zalecenie ekspertów.
[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: [mail=a.slojewska@rp.pl]a.slojewska@rp.pl[/mail][/i]