Nadzór finansowy zamierza nałożyć na wszystkie zakłady ubezpieczeń, które mu podlegają, obowiązek regularnego przeprowadzania tzw. stress-testów. – Polegają one na sprawdzeniu kondycji finansowej w kontekście prognozowanych warunków gospodarczych. Nadzór ocenia, ile składek zbierze dane towarzystwo i ile wypłaci odszkodowań. Na tej podstawie sprawdza, czy firma będzie miała odpowiednio dużo pieniędzy na uregulowanie zobowiązań – tłumaczy prof. Jan Monkiewicz, były szef polskiego nadzoru.
Obecnie KNF kontroluje poziom aktywów i środków własnych w zakładach, ale – jak tłumaczy Monkiewicz – pozwala to jedynie stwierdzić, czy już gdzieś się pali. – Tymczasem stress-testy pozwolą przewidzieć, gdzie pożar może wystąpić – zapewnia Monkiewicz.
– To konsekwencja nowej koncepcji nadzoru. Opiera się ona na jak najwcześniejszej identyfikacji ryzyka – mówi Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF. Na jesień zaplanowano konsultacje z firmami. Wypracowana zostanie metodologia testów i ich zakres.
Pierwszy tego rodzaju test polskich ubezpieczeń już się odbył. – KNF przeprowadziła go, korzystając z danych ze sprawozdań przekazywanych przez zakłady. Wyniki nie zostaną opublikowane – mówi Dajnowicz.
Według naszych nieoficjalnych informacji wynik był pozytywny, czyli żadne towarzystwo w najbliższej przyszłości nie powinno mieć problemów z wypłacalnością. – Test nie dotyczył jednak wszystkich, a informacje były niepełne – mówi prezes jednego z zakładów życiowych.