– Urząd Marszałkowski w Poznaniu przyjął dwa moje wnioski o dofinansowanie inwestycji i zakupów dla mojej firmy na ten rok – mówi przedsiębiorca z Wielkopolski. – Umowę miałem podpisać na początku września, a na przełomie września i października obiecywano wypłatę środków. Jest listopad, dopiero teraz podpisano ze mną antydatowaną umowę i od razu aneks gwarantujący pieniądze na początku przyszłego roku.
Problem polega na tym, że inwestycja jest już zrealizowana, a maszyny kupione. Dostawcy czekają na zapłatę faktur. Przedsiębiorca ma więc do wyboru, staranie się o kredyty, przesunięcie terminów płatności, a jeśli te działania nie przyniosą rezultatu – ogłoszenie bankructwa. Wicemarszałek Wielkopolski odpowiada krótko: – Nie płacimy beneficjentom, bo nie mamy środków z budżetu. To, co do nas wpływa jako środki z rezerwy, to zaledwie ułamek naszych potrzeb – mówi Leszek Wojtasiak.
Jeszcze w pierwszej połowie roku resort finansów masowo wymieniał pieniądze z UE i dopisywał ogromne kwoty po stronie dochodów państwa ratując się w ten sposób przed rosnącą dziurą budżetową. Na koniec września w tej rubryce figurowała kwota sięgająca 27 mld zł. – Taka sytuacja była do przewidzenia – wyjaśnia Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Jeśli pieniądze z UE wydawało się na bieżące finansowanie deficytu, to gdy przychodzi płacić za faktury, trzeba zaciągnąć nowe zobowiązania. A faktur do zapłacenia jest coraz więcej. O ile w pierwszych trzech kwartałach część pieniędzy z regionów wracała do budżetu niewykorzystana, o tyle ostatnie trzy miesiące to okres największych przepływów unijnych środków. Jednak owo przyspieszenie w obliczu ogromnej dziury budżetowej okazuje się dla regionów sporym problemem.
Oczywiście resort finansów nie potwierdza takiego stanu rzeczy. – Minister finansów traktuje priorytetowo wydatki na realizacje projektów, w związku z powyższym w tym zakresie opóźnienia w przekazywaniu środków do dysponentów nie występują – zapewniła rzeczniczka resortu Magdalena Kobos. Opóźnienia tłumaczy natomiast udziałem bardzo dużej liczby instytucji, które uczestniczą w procesie weryfikacji wniosków beneficjentów.
Krzysztof Hetman, wiceminister rozwoju regionalnego, przyznaje, że pieniędzy w rezerwie celowej dla regionów jest mniej, niż zakładano wcześniej. – Mamy o około 1,7 mld zł mniej – mówi. Jednocześnie podkreśla, że mimo tych ograniczeń łącznie w budżecie do dyspozycji regionów i tak jest więcej pieniędzy, niż przewiduje rządowy plan wykorzystania pomocy w tym roku. Regiony mają wykazać się łącznie wydatkami sięgającymi 6,5 mld zł.