– Patrzymy na to, co robią różne kraje – mówił wczoraj w Radiu TOK FM Michał Boni, szef doradców ekonomicznych premiera. – W Polsce nie ma specjalnie dużych rezerw na przeprowadzanie radykalnych oszczędności poprzez proste cięcia, bo obszary, o których można mówić, że wymagają daleko idących reform, to te, gdzie rozwiązania działające dobrze na budżet będą widoczne w perspektywie wielu lat.
Jego zdaniem trzeba się zastanowić, czy wystarczy skupić się na lepszym zarządzaniu, dyscyplinie i oszczędnościach, czy jednak trzeba będzie odwrócić wcześniejszy proces obniżek podatków. Od 2009 r. obowiązują stawki PIT 18 i 32 proc. zamiast 19, 30 i 40 proc. wcześniej. Z kolei składkę rentową obniżano w 2007 i 2008 r. (po stronie pracowników o 5 pkt proc. i pracodawców o 2 pkt proc.). Niższe progi zmniejszają dochody budżetu z tytułu podatków o ok. 8 mld zł.
Dariusz Filar, prof. z Uniwersytetu Gdańskiego i członek Rady Gospodarczej przy premierze, przestrzega, aby podnosząc podatki, nie zaszkodzić gospodarce i nie zahamować wzrostu gospodarczego. Sam Boni przyznał zresztą, że obniżenie stawek PIT oraz składki pomogło Polsce przejść tak dobrze przez kryzys finansowy. – Dzięki obniżkom podatków przed kryzysem mieliśmy więcej pieniędzy na jego początku. To był taki polski pakiet stymulacyjny – wyjaśnił Boni. – Ale skoro się wszędzie na świecie pyta, czy nie wyjść z pakietów stymulacyjnych, no to można zadać sobie pytanie: czy te ubytki w budżecie nie powinny być w taki czy inny sposób odrobione. Myślę, że tego lata musi być nakreślona perspektywa nie tylko na rok 2011, ale też na lata 2012 i 2013.
Zdaniem Marcina Mrowca, głównego ekonomisty Pekao, rząd zamiast dyskusji o podwyżce podatków powinien zaproponować sposoby radykalnego obniżenia wydatków. – Należałoby przejrzeć cały system podatkowy i świadczeń społecznych, a potem zastanowić się, czy regulacje i zasady, które często mają po kilkanaście lat, nadal są sensowne, czy ich nie zmienić – podkreśla ekonomista Pekao. Zastanawia się np., czy to, że w KRUS płaci się zdecydowanie niższe składki niż w ZUS, nie generuje patologii. Jest też zwolennikiem wprowadzenia np. kryterium majątkowego lub dochodowego przy świadczeniach społecznych oraz wskazuje na konieczność ograniczenia skali indeksacji części wydatków sztywnych. – Dopiero potem można byłoby rozmawiać o podwyżce podatków – podsumowuje.
Z kolei Ryszard Petru, ekonomista BRE Banku, przypomina, że większość krajów mających problem z nadmiernym deficytem przygotowała pakiet działań po stronie wydatkowej i dochodowej. – Starałbym się robić wszystko, aby nie podwyższać podatków – wskazuje ekonomista. – Najłatwiej będzie więc chyba podnieść podatki i składkę rentową. Jej obniżenie o 7 pkt proc. przyniosło ubytek rzędu 20 mld zł. Gdyby teraz te pieniądze znów wpłynęły do FUS, o tyle zmniejszyłaby się dotacja z budżetu, a to przy dobrym wzroście gospodarczym pomogłoby opanować wzrost zadłużenia – dodaje Petru.