Obama podniesie podatki, żeby spłacić długi?

Amerykański prezydent ma nadzieję, że już dziś uda się wznowić negocjacje w sprawie podniesienia przez Kongres limitu zadłużenia

Aktualizacja: 27.06.2011 11:00 Publikacja: 27.06.2011 03:16

Lider republikańskiej większości w Izbie Reprezentantów Eric Cantor odrzucił pomysł demokratów podwy

Lider republikańskiej większości w Izbie Reprezentantów Eric Cantor odrzucił pomysł demokratów podwyżki podatków m.in. dla korporacji

Foto: AP

Jeśli do 2 sierpnia limit nie zostanie podniesiony, rządowi Obamy zabraknie pieniędzy na spłatę odsetek od obligacji skarbu państwa. Mający większość w Izbie Reprezentantów republikanie są skłonni zgodzić się na podwyższenie wynoszącego obecnie aż 14,3 bln dol. limitu, ale w zamian żądają od Białego Domu ostrych cięć wydatków.

Deficyt budżetowy, który wynosi obecnie 1,4 bln dol., jest bowiem relatywnie na jednym z najwyższych poziomów od czasów drugiej wojny światowej.

Gorące polityczne negocjacje – prowadzone przez wiceprezydenta Joe Bidena – zostały jednak w czwartek zerwane przez republikańskiego lidera w Izbie Reprezentantów. Eric Cantor odrzucił bowiem forsowany przez demokratów pomysł podwyżki podatków dla korporacji i najbogatszych Amerykanów.

Republikanie studzą apetyt fiskusa, przekonując, że jakiekolwiek podwyżki podatków zaszkodziłyby kruchemu wzrostowi gospodarczemu. – Izba nie popiera takiej podwyżki. Poza tym nie sądzę, aby biorąc pod uwagę naszą obecną sytuację gospodarczą, był to dobry moment na podnoszenie podatków – przekonywał Cantor. Również inni republikanie ostrzegają, że prezydent musi wybierać: albo podwyżki podatków, albo porozumienie w sprawie podwyższenia limitu.

– Ci ludzie igrają z ogniem i narażają bardzo kruchą gospodarkę na ogromne ryzyko – tak postawę konserwatystów ocenił demokrata Chris Van Hollen.

Amerykański prezydent zawarcie porozumienia w sprawie limitu zadłużenia chciał ogłosić jeszcze przed Świętem Niepodległości. Teraz nie wiadomo jednak nawet, czy uda się dojść do kompromisu przed 2 sierpnia. Barack Obama zapowiedział więc w weekend, że w poniedziałek o powrocie do negocjacyjnego stołu będzie rozmawiał osobno z liderami demokratów i republikanów w Senacie. W sobotnim wystąpieniu radiowym Obama dał jednak do zrozumienia, że choć jest skłonny do kompromisu, to walka z długiem nie może skupiać się jedynie na cięciu wydatków. – Nie możemy po prostu obciąć swojej drogi do dobrobytu – mówił prezydent.

Inwestorzy przez ostatnie tygodnie skupieni na problemach Grecji, nie byli zbytnio zaniepokojeni sytuacją w USA, bo zarówno republikanie, jak i członkowie administracji, przekonywali, że uda się na czas osiągnąć porozumienie. Impas w rozmowach zwiększa jednak ryzyko chwilowej niewypłacalności Białego Domu.

Coraz głośniej na alarm biją więc ekonomiści i politycy z szefem Fedu Benem Bernanke na czele, ostrzegając, że jeśli Amerykanie przestaną regulować swoje zobowiązania, to wybuchnie chaos na światowych rynkach, osłabi się pozycja dolara jako waluty światowej, a Stany Zjednoczone mogą stracić najwyższy rating kredytowy AAA i znów pogrążyć się w recesji.

—Jacek Przybylski z Waszyngtonu

Jeśli do 2 sierpnia limit nie zostanie podniesiony, rządowi Obamy zabraknie pieniędzy na spłatę odsetek od obligacji skarbu państwa. Mający większość w Izbie Reprezentantów republikanie są skłonni zgodzić się na podwyższenie wynoszącego obecnie aż 14,3 bln dol. limitu, ale w zamian żądają od Białego Domu ostrych cięć wydatków.

Deficyt budżetowy, który wynosi obecnie 1,4 bln dol., jest bowiem relatywnie na jednym z najwyższych poziomów od czasów drugiej wojny światowej.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje