Jego majątek wg tegorocznego rankingu „Forbesa" jest szacowany na 50 mld dol.
„Podatek Buffetta" miałby zostać nałożony automatycznie na wszystkich, którzy rocznie zarabiają ponad 1 mln dolarów. Obama inaczej postrzega zamożność i chce, aby to była kwota 4-5 razy mniejsza.
Według rzecznika Białego Domu, Dana Pffeifera ten podatek spowoduje, że najzamożniejsi obywatele będą płacili procentowo taką samą część zarobków, co klasa średnia. Chodzi o to, że wszyscy Amerykanie płacą dzisiaj 10-35 procentową stawkę podatkową, podczas gdy opodatkowanie zysków kapitałowych (np. dywidend), oraz np. dodatkowe wynagrodzenie szefów funduszy inwestycyjnych wynosi 15 proc.
Wiadomo jednak, że republikanie są przeciwni wszelkim podwyżkom podatków i pomysł Buffetta może nie znaleźć akceptacji w Kongresie. Nie zmienia to faktu, że kongresowy „superkomitet" składający się z sześciu demokratów i sześciu republikanów musi jeszcze przed końcem tego roku znaleźć przynajmniej 1,2 bln oszczędności. Jeśli nie politycy nie będą w stanie tego zrobić, cięcia wydatków zostaną wprowadzone automatycznie i przyniosą 1,5 bln dol.
Te oszczędności, to tylko fragment całego programu administracji amerykańskiej, która rezygnacją z kilkudziesięciu programów ma zaoszczędzić jeszcze 917 mld dol. Przy tym Obama chce, aby „superkomitet" dodatkowo nałożył podatki warte 469 mld dol, bo stąd ma wziąć środki na pobudzenie rynku pracy.