Największe zagrożenie dotyczy krajów, w których dług w relacji do PKB przekroczył 90 proc. (badania ekonomiczne Reinharta i Rogoffa).
Spośród krajów unijnych, które – według szacunków Komisji Europejskiej – mogą przekroczyć lub już przekroczyły ten próg – znajdują się Belgia, Irlandia, Grecja, Włochy, Portugalia. Prof. Dariusz Rosati, były członek Rady Polityki Pieniężnej, zaznacza, że w przypadku krajów naszego regionu ta poprzeczka zawieszona jest dużo niżej. Dlatego Polska wcale nie znajduje się w komfortowej sytuacji z długiem na poziomie 55 proc. PKB, tym bardziej że według prognoz ekonomistów już w przyszłym roku może on przekroczyć próg 60 proc. PKB.
Gdy relacja długu do PKB jest za wysoka, zaczynają się poważne problemy. – W takiej sytuacji koszty jego obsługi z roku na rok są wyższe, coraz bardziej obciążają budżet i gospodarkę, a inwestorzy tracą zainteresowanie takim rynkiem – wylicza Marcin Mrowiec, główny ekonomista Pekao SA.
Efekt jest taki, że gospodarka spowalnia jeszcze bardziej, a długi rosną jeszcze szybciej. Pożyczanie pieniędzy staje się zaś coraz droższe, bo inwestorzy boją się kupować papiery zadłużonych krajów – jeśli już to robią, to żądają wysokich marż. – Dotyczy to zresztą także firm, które chcą inwestować, dla nich kredyty również stają się coraz droższe, co skutecznie zniechęca ich do rozpoczynania inwestycji – dodaje ekonomista Pekao SA.
A skoro PKB przestaje rosnąć, nie można liczyć na to, że samo zamrożenie wydatków obniży dług w relacji do nierosnącego PKB – trzeba coraz bardziej ciąć wydatki.