Nikt nie sprzecza się już, bo to fakt. Świat znalazł się na początku „wieku Azji". Dlatego Chińczyk, Justin Yifu Lin — główny ekonomista Banku Światowego postanowił odczarować Chiny i pomóc zrozumieć ten kraj i jego gospodarkę. Napisał książkę „Demystyfying the Chinese Economy".
Na wszelki wypadek Justin Yifu Lin wyjaśnia dlaczego postanowił pokazać światu na jakich zasadach działa chińska gospodarka.
A więc ten kraj jest już największym eksporterem (udział 9,6 proc. w światowym eksporcie), jest 2. w rankingu największych gospodarek na świecie wreszcie z PKB per capita na poziomie 4,4 tys. dol. daje nadzieję na dalszy, szybki wzrost, ale jednocześnie sytuuje się wśród krajów o średnich dochodach. Przy tym ma rezerwy przekraczające 3 bln dolarów.
„Za tymi liczbami kryje się dramatyczna transformacja, szybkie uprzemysłowienie kraju i masowy odpływ pracowników od rolnictwa, zaś wzrost jest głównie oparty na rozwoju handlu"- pisze Justin Yifu Lin. Jego zdaniem Chiny mają potencjał do szybkiego wzrostu przynajmniej przez kolejne 20 lat, głównie dlatego, że dochód na głowę mieszkańca w roku 2008 wyniósł jedynie 21 proc. PKB na głowę statystycznego Amerykanina.
„To właśnie ta różnica w rozwoju jest dzisiaj dla Chińczyków główną siłą napędową" — uważa ekonomista BŚ. Według jego prognoz w roku 2030 Chińczycy mają szansę sięgnąć 50 proc. per capita w USA i wtedy wielkość gospodarki chińskiej (mierzona siłą nabywczą) może już być dwukrotnie większa, niż amerykańska.