Jak zrozumieć potęgę Chin

Obecne stulecie nie będzie czasem krajów uprzemysłowionych, ale czasem rosnącej potęgi Azji — uważa ekonomista Banku Światowego, Justin Yifu Lin

Publikacja: 27.12.2011 13:27

Justin Yifu Lin

Justin Yifu Lin

Foto: Bloomberg

Nikt nie sprzecza się już, bo to fakt. Świat znalazł się na początku „wieku Azji". Dlatego Chińczyk, Justin Yifu Lin — główny ekonomista Banku Światowego postanowił odczarować Chiny i pomóc zrozumieć ten kraj i jego gospodarkę. Napisał książkę „Demystyfying the Chinese Economy".

Na wszelki wypadek Justin Yifu Lin wyjaśnia dlaczego postanowił pokazać światu na jakich zasadach działa chińska gospodarka.

A więc ten kraj jest już największym eksporterem (udział 9,6 proc. w światowym eksporcie), jest 2. w rankingu największych gospodarek na świecie wreszcie z PKB per capita na poziomie 4,4 tys. dol. daje nadzieję na dalszy, szybki wzrost, ale jednocześnie sytuuje się wśród krajów o średnich dochodach. Przy tym ma rezerwy przekraczające 3 bln dolarów.

„Za tymi liczbami kryje się dramatyczna transformacja, szybkie uprzemysłowienie kraju i masowy odpływ pracowników od rolnictwa, zaś wzrost jest głównie oparty na rozwoju handlu"- pisze Justin Yifu Lin. Jego zdaniem Chiny mają potencjał do szybkiego wzrostu przynajmniej przez kolejne 20 lat, głównie dlatego, że dochód na głowę mieszkańca w roku 2008 wyniósł jedynie 21 proc. PKB na głowę statystycznego Amerykanina.

„To właśnie ta różnica w rozwoju jest dzisiaj dla Chińczyków główną siłą napędową" — uważa ekonomista BŚ. Według jego prognoz w roku 2030 Chińczycy mają szansę sięgnąć 50 proc. per capita w USA i wtedy wielkość gospodarki chińskiej (mierzona siłą nabywczą) może już być dwukrotnie większa, niż amerykańska.

To wszystko jednak nie obędzie się bez gigantycznych wyzwań, którym musi sprostać nie tylko gospodarka chińska, ale wszystkie kraje szybko rozwijające się. Pierwszy front, to dzisiejszy kryzys w strefie euro i spadający popyt w bogatych krajach, które mogą obniżyć perspektywy wzrostu przy tym nie można wykluczyć ryzyka, jakim jest duże prawdopodobieństwa kolejnej recesji w krajach rozwiniętych.

Ale i wewnątrz kraju Chińczycy muszą liczyć się z zagrożeniami jakimi są nadal słaby popyt wewnętrzny, zbytnie uzależnienie od eksportu, zbyt niskie inwestycje. Aby Chińczycy mogli sprostać temu wyzwaniu muszą większy nacisk położyć na inwestycje, unowocześnienie przemysłu, wzrost dochodów oraz „zieloną gospodarkę", która spowolni tempo wyrządzania szkód środowisku.

Zagrożenie drugie, to zbytnie różnice w zamożności pomiędzy poszczególnymi częściami kraju, zwłaszcza bogatym wschodem i biednym zachodem. I mimo, że poziom życia w Chinach ulega nieustannej poprawie, to i tak różnice są ogromne. Jeszcze w 1979 roku chińskie społeczeństwo praktycznie było egalitarne, tymczasem wskaźnik Gini (miara nierówności społecznych) wzrósł do 41,5 w roku 2005. Tak potężne nierówności zagrażają spokojowi społecznemu i rozwojowi gospodarki.

Wyzwanie trzecie, to koszty jakie ponosi środowisko naturalne z powodu tak dynamicznego rozwoju gospodarki. W tej sytuacji Chiny natychmiast muszą poszukać czystszych technologii, w innym wypadku czeka je katastrofa ekologiczna.

Jednocześnie jednak rośnie rola renminbi (juana) jako globalnej waluty rezerwowej. Dalszy wzrost wartości i znaczenia juana jest nieunikniony jeśli weźmiemy pod uwagę siłę gospodarki tego kraju.

Jednocześnie w sytuacji, w której stale unowocześnia się chiński przemysł już niedługo — uważa ekonomista Banku Światowego — ten kraj ustąpi miejsca innym krajom rozwijającym się, z którymi nadal konkuruje o produkcję najtańszych i najmniej skomplikowanych artykułów. „Chińskie firmy dokonają delokalizacji swojej produkcji do krajów, gdzie praca jest tańsza, tak jak to zrobiła Japonia i Korea kilka dekad temu.

„Chiny mają wszelkie szanse, by stać się „smokiem" który pociągnie rozwój współpracujących z nimi krajów Azji. Nie wiodącym „gąsiorem" ciągnącym po niebie klucz ptaków, ale właśnie smokiem" — podkreśla Justin Yifu Lin.

Autor książki jest profesorem ekonomii Uniwersytetu Pekińskiego, a od czerwca 2008 roku głównym ekonomistą i pierwszym wiceprezesem Banku Światowego. „Demistyfing the Chinese Economy" jest jego 18. książką.

Nikt nie sprzecza się już, bo to fakt. Świat znalazł się na początku „wieku Azji". Dlatego Chińczyk, Justin Yifu Lin — główny ekonomista Banku Światowego postanowił odczarować Chiny i pomóc zrozumieć ten kraj i jego gospodarkę. Napisał książkę „Demystyfying the Chinese Economy".

Na wszelki wypadek Justin Yifu Lin wyjaśnia dlaczego postanowił pokazać światu na jakich zasadach działa chińska gospodarka.

Pozostało 90% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli