Unijny szczyt w sparaliżowanej Brukseli

Cięcia to jedyna recepta unijnych przywódców na kryzys. Na własnej skórze odczują w Brukseli, co myślą o tym ludzie

Aktualizacja: 30.01.2012 04:55 Publikacja: 29.01.2012 19:31

Belgijski strajk może poważnie zdezorganizować zjazd przywódców Unii Europejskiej

Belgijski strajk może poważnie zdezorganizować zjazd przywódców Unii Europejskiej

Foto: AFP

Setki tysięcy ludzi będą protestować przeciw oszczędnościom, bez których Belgia musiałaby zapłacić kary za przekraczanie deficytu budżetowego. Strajk generalny w Belgii znacznie utrudni politykom przybycie i przemieszczanie się po stolicy UE. I choć szczyt rozpoczyna się dopiero po południu, to niektórzy próbują dotrzeć wcześniej, w obawie przed zakłóceniami w ruchu lotniczym, a potem blokadami dróg w drodze z lotniska do centrum.

Polska nie musi się obawiać o brak reprezentacji. Premier Donald Tusk przybył dzień wcześniej, bo już rano w poniedziałek spotyka się z Martinem Schulzem, nowym przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. W Brukseli miał lądować wczoraj wieczorem, jeszcze przed rozpoczęciem strajku planowanym na godzinę 22 w niedzielę.

Unijni przywódcy, a przynajmniej ich większość, mają dziś przyjąć traktat fiskalny, który bardziej zaostrza reguły budżetowe w UE. – Mamy nadzieję, że to dziś nastąpi. Strefa euro potrzebuje porozumienia i konsolidacji budżetowej – powiedziała Christine Lagarde, dyrektor wykonawcza MFW, która uważnie przygląda się kryzysowi zadłużenia w strefie euro. To MFW, obok rządów strefy euro, jest głównym pożyczkodawcą dla Grecji, Irlandii i Portugalii.

Traktat fiskalny to nie nowe prawo unijne, ale porozumienie międzyrządowe, w którym na pewno nie weźmie udziału Londyn. Dla powodzenia przedsięwzięcia kluczowy jest podpis 17 państw strefy euro, inne mogą to zrobić dobrowolnie. Polska uzależnia poparcie od zgody pozostałych na otwarcie wszystkich euroszczytów dla państw, które ratyfikują traktat fiskalny. Dla zadłużonych krajów strefy euro nowy traktat jest kolejnym potencjalnym źródłem kar. Ale nie mają wyjścia: tylko państwa, które ratyfikują porozumienie, będą miały dostęp do Europejskiego Mechanizmu Stabilności. Tak zażyczyły sobie Niemcy, które swoją hojność warunkują teraz przyjęciem niemieckiej kultury oszczędzania. ESM to nowy fundusz ratunkowy strefy euro, który ma ruszyć 1 lipca 2012 roku i liczyć 500 mld euro.

Projekt traktatu fiskalnego zawiera ciągle kilka kontrowersyjnych zapisów. Poza polskim postulatem otwarcia euroszczytów trwa też dyskusja o możliwych sankcjach za przekroczenie nie tylko limitu deficytu budżetowego, ale też długu publicznego (60 proc. PKB). Przeciw temu zapisowi najbardziej protestują Włochy, których dług sięga 120 proc. PKB. Nie rozstrzygnięto także, w jakim prawie zapisać tzw. złotą zasadę budżetową, czyli średnioterminowe maksimum dla deficytu na poziomie 0,5 proc. PKB. Początkowo mówiono o konstytucji, ale niektóre państwa wolą inne ustawy – ze względu na problem referendum. Boi się go szczególnie Irlandia. Premier Enda Kenny staje przed dylematem, bo według opublikowanego wczoraj sondażu 72 proc. Irlandczyków chce referendum o traktacie fiskalnym, niezależnie od tego, jakim aktem prawnym będzie on w ich kraju wprowadzany.

Dla wejścia w życie nowej umowy międzyrządowej, bo taka jest formuła traktatu fiskalnego, wymagana jest ratyfikacja przez co najmniej 12 z 17 krajów strefy euro. Miałby on obowiązywać od 1 stycznia 2013 roku. Kolejne kraje mogłyby dołączyć w późniejszym terminie. Projekt przewiduje, że traktat powinien zostać włączony do unijnego prawa w ciągu pięciu lat.

Negocjacje w sprawie kryzysu

Grecja straci suwerenność budżetową?

Lada dzień może dojść do porozumienia w sprawie redukcji greckiego zadłużenia wobec prywatnych inwestorów. Banki po tygodniach negocjacji zgadzają się na skreślenie części kapitału oraz kupno nowych obligacji o niższym oprocentowaniu. 30-letnie papiery greckie mają mieć odsetki nie 4,25 proc., jak jeszcze kilka dni temu żądały banki, ale 3,6 proc., jak chciała strefa euro. Porozumienie jest warunkiem przetrwania Grecji, bo otwiera drogę do drugiego pakietu pomocowego strefy euro i MFW na kwotę 130 mld euro. Poprzedni, przyznany w maju 2010 roku, wynosił 110 mld. Nowe pożyczki mogą jednak oznaczać całkowitą utratę suwerenności budżetowej przez Grecję. Według nieoficjalnej propozycji, o której napisał „Financial Times", Niemcy miały zaproponować powołanie specjalnego unijnego komisarza dla Grecji. Plany budżetowe Aten musiałyby być przez niego zaakceptowane, miałby też prawo weta wobec propozycji rządu greckiego. To wyraz niewiary społeczności międzynarodowej w zdolność Grecji przeprowadzenia bolesnych reform, które mają przywrócić jej wypłacalność, a tym samym zagwarantować spłatę kredytów hojnie udzielanych przez Niemcy i pozostałe kraje strefy euro. Na razie Grecy zdecydowanie odrzucają ten pomysł.

—a.słoj.

Rozmowy

Kij już mamy, ale gdzie jest marchewka?

Sony Kapoor, dyrektor instytutu Re-Define w Londynie

"Rz": Traktat fiskalny budzi  w Polsce kontrowersje. Premier ostrzega, że może go nie podpisać, jeśli będzie dzielił Unię. Czy fakt, że mniej krajów UE podpisałoby traktat, ma jakiekolwiek znaczenie dla rynków? Czy inwestorzy przejmują się jednością w UE, czy też interesuje ich tylko stan strefy euro?

Sony Kapoor:

Powtarzany czasem pogląd, że jeśli Polska czy Dania nie dołączą do paktu fiskalnego, to tym państwom to zaszkodzi, jest śmieszny. To nie jest prawda.

Dlaczego?

Dyskusja o relacjach między krajami strefy euro i spoza strefy ma ogromną wagę polityczną i znaczenie z punktu widzenia długoterminowego zarządzania gospo- darczego. Ale w tym momencie rynki nie zwracają na to uwagi. Bo traktat właściwie nic nowego nie przewiduje, nie zmieni wiarygodności kredytowej Polski, Danii czy któregokolwiek innego kraju. On powtarza zapisy paktu stabilizacji i wzrostu, sześciopaku, paktu Euro Plus itd. Jest skonstruowany dla niemieckiej opinii publicznej, w środku prawie nic nie ma. I wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Ale rozumieją, że jest potrzebny, bo niemiecka opinia publiczna jest kluczowa dla walki z kryzysem.

Powszechnie oczekuje się, że nawet jeśli pakt fiskalny nie powstrzyma kryzysu, to z pewnością jego podpisanie zmieni podejście Angeli Merkel i ona w zamian coś zaoferuje. Co?

Mówimy o porozumieniu, a w nim zawsze są dwie strony. Na razie mamy kij – kraje zobowiązują się do różnych rzeczy. A gdzie jest marchewka? To powinno być jakieś porozumienie na rzecz wzrostu gospodarczego. Ale nie mamy twardych podstaw, żeby czegoś konkretnego się spodziewać. Zarówno Angela Merkel, jak i EBC pokazali w przeszłości, że nie są całkiem wiarygodni, jeśli chodzi o oferowanie czegoś w zamian. Obecne nadzieje mogą się więc spełnić albo nie.

—rozmawiała Anna Słojewska

Dla rynków liczy się tylko strefa euro

Guntram Wolff wicedyrektor instytutu Bruegel w Brukseli

"Rz": Jakie jest znaczenie poniedziałkowego szczytu UE? Poprawi on nastroje inwestorów?

Guntram Wolff:

Dla inwestorów teraz kluczowa jest suma pieniędzy przeznaczonych na ratowanie strefy euro, a więc wielkość Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej i projektowanego nowego Europejskiego Mechanizmu Stabilności. Na pewno jakieś zdecydowane obietnice dotyczące wzrostu gospodarczego też by pomogły. Ale nie spodziewam się, żeby nastąpiły na tym szczycie.

Czy dla rynków ma znaczenie, czy w traktacie fiskalnym Unia jest zjednoczona czy podzielona? Czy podpisze go tylko 17 państw strefy euro czy 25 lub 26?

Naprawdę liczy się strefa euro. A czy inni dołączą, nie ma teraz kluczowego znaczenia. Sam traktat fiskalny odgrywa pewna rolę – w sensie prawnego zakotwiczenia dobrych praktyk fiskalnych. Ale nie przeceniałbym jego znaczenia rynkowego. Dla rentowności obligacji ważniejsze są inne decyzje.

Traktat fiskalny był niemieckim pomysłem szerzenia dyscypliny fiskalnej. Nie wpłynie na nią?

On ma znaczenie polityczne. Pokazuje, że kraje gotowe są do rezygnacji z części suwerenności na rzecz strefy euro. To jest kolejny krok w tym kierunku i w tym sensie ma znaczenie. Ale na bieżący kryzys nie wpłynie.

Proszę mi wybaczyć uproszczoną wizję tych negocjacji. Ale jeśli Niemcy dostaną traktat fiskalny, to co zaoferują w zamian?

Niemiecki pogląd jest następujący: traktat fiskalny jest ustępstwem za niemiecką zgodę na Europejski Mechanizm Stabilności.

Czy zatem Niemcy zgodzą się na jego zwiększenie ponad zatwierdzony już poziom 500 mld euro?

Zgodzili się już na jego wcześniejsze o rok, od lipca 2012 roku, uruchomienie. Nie sądzę, żeby można było teraz oczekiwać czegoś więcej.

Setki tysięcy ludzi będą protestować przeciw oszczędnościom, bez których Belgia musiałaby zapłacić kary za przekraczanie deficytu budżetowego. Strajk generalny w Belgii znacznie utrudni politykom przybycie i przemieszczanie się po stolicy UE. I choć szczyt rozpoczyna się dopiero po południu, to niektórzy próbują dotrzeć wcześniej, w obawie przed zakłóceniami w ruchu lotniczym, a potem blokadami dróg w drodze z lotniska do centrum.

Polska nie musi się obawiać o brak reprezentacji. Premier Donald Tusk przybył dzień wcześniej, bo już rano w poniedziałek spotyka się z Martinem Schulzem, nowym przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. W Brukseli miał lądować wczoraj wieczorem, jeszcze przed rozpoczęciem strajku planowanym na godzinę 22 w niedzielę.

Pozostało 91% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli