Znany jest ze swojego krytycyzmu wobec Wall Street, gdyż jego zdaniem zachłanność amerykańskich finansistów pogłębiła ostatni kryzys. Z raportów przesłanych nadzorowi wynika jednak, że jeśli zależy mu na pozyskaniu wartościowego menedżera potrafi zapewnić mu nawet lepsze warunki finansowe niż krytykowane przezeń instytucje. Thomas P. Nerney, szef United States Liability Insurance Group należącej do imperium Buffetta, za ubiegły rok otrzymał 17,4 miliona dolarów, zaś Tony Nicely, kierujący Geico Corp., dostał 9,26 mln USD.
Buffett w Berkshire zarabia tylko 100 tys. dolarów rocznie. W ubiegłym roku mocno krytykował instytucje zbyt hojnie wynagradzające pracowników, potępiał dysproporcje w poziomie dochodów i wzywał do wyższego opodatkowania bogaczy. W ubiegłym miesiącu Jamie Dimon, szef banku JPMorgan Chase mówił, że jest gotów się założyć, że czołowi menedżerowie Berkshire Hathaway zarabiają więcej niż najlepiej opłacani pracownicy w jego banku.
– Niezależnie od tego, czy chodzi o Warrena Buffeta, czy też Jamiego Dimona oni wszyscy płacą dużo. Zarobki wszędzie są poza kontrolą – uważa Charles Elson, z uniwersytetu Delaware kierujący tam instytutem zajmującym się ładem korporacyjnym (corporate governance).