– Rok 2012 to czas przełomowy dla Polski: jeżeli w tym roku nie zapadną odważne decyzje, nie zostaną zapoczątkowane reformy – będziemy mieć problemy w latach następnych – mówił wczoraj Marek Goliszewski, prezes BCC, powołując gospodarczy gabinet cieni.
– To problemy wynikające nie tylko z sytuacji na świecie, ale także z naszych wewnętrznych zaniechań. Musimy głośno i wyraźnie krzyczeć o czekających nas zagrożeniach – dodał. Goliszewski zapowiedział, że wszyscy członkowie gabinetu cieni BCC spotkają się ze swoimi odpowiednikami w prawdziwym rządzie. Zadaniem tych pierwszych będzie podpowiadanie i rekomendowanie zmian sprzyjających przedsiębiorczości i rozwojowi gospodarczemu.
Jakie będą pierwsze wskazówki dla rządu? – Chociażby pilne odbiurokratyzowanie gospodarki, to znaczy zrezygnowanie z wielu czynności administracyjnych. Przykładowo, systemu licencji dla maklerów nie musi organizować i finansować państwo, wystarczy, jeśli zrobi to np. samorząd gospodarczy – powiedział „Rz" Stanisław Kluza, były przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, były minister finansów. Kluza to „świeży" nabytek w gabinecie cieni BCC, pozostali jego członkowie to stali eksperci i praktycy gospodarczy związani z tą organizacją.
Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki, będzie rekomendował rządowi rozwiązania dotyczące np. gazu łupkowego. A Stanisław Gomułka, b. wiceminister finansów – szybki przegląd przywilejów emerytalnych i ich skutków dla finansów publicznych. – Obecnie takimi przywilejami cieszy się 40 grup zawodowych. Im szybciej zajmiemy się tą sprawą, tym lepiej – mówił Gomułka.
W sumie ministrów w gabinecie cieni jest 20 (plus przewodniczący Goliszewski). To więcej niż liczba resortów związanych z gospodarką w polskim rządzie, ale BCC kilkoma zagadnieniami chce się zajmować bardzo szczegółowo (np. odrębni ministrowie ds. prawa pracy, prawa gospodarczego czy stanowienia prawa).