Handel na większości giełd w poprzednim tygodniu zaczął się nietypowo, bo dopiero od wtorku. Sesja przyniosła głębokie spadki, które były reakcją na słabe dane z amerykańskiego rynku pracy publikowane jeszcze w poprzedni piątek.

Dwa kolejne dni przyniosły jednak radykalną poprawę na światowych parkietach. Impulsem do kupowania akcji oprócz sygnałów płynących z analizy technicznej były dobre wyniki koncernu metalurgicznego Alcoa, który tradycyjnie co kwartał otwiera sezon publikacji sprawozdań finansowych. Na poprawie nastrojów skorzystały przede wszystkim parkiety wschodzące z Europy. Mocno zyskiwały też giełdy azjatyckie, przede wszystkim chińska na fali spekulacji, że PKB?Chin w I kwartale mogło powiększyć się bardziej niż prognozowano. Dobrych humorów inwestorom nie było w stanie popsuć nawet rosnące oprocentowanie hiszpańskich obligacji.

Piątek był już jednak wielkim rozczarowaniem. Okazało się, że chińskie PKB rosło wolniej, niż oczekiwał tego rynek (o 8,1 proc. wobec prognozowanych 8,4 proc. to najsłabszy wynik od przeszło dwóch lat), co skutkowało wyprzedażą akcji. Paradoksalnie, giełdy azjatyckie zareagowały na te wiadomości zwyżkami indeksów, bo gracze żyli nadziejami na poluzowanie polityki pieniężnej. Takiego szczęścia nie miały giełdy z Europy i zza oceanu.

W?skali całego tygodnia indeks MSCI?EM spadł o nieco ponad 1,1 proc. Wynik warszawskiego parkietu był bardzo zbliżony. Powodów do narzekania, mimo sygnałów spowalniania gospodarki, nie mieli Chińczycy. Zarobili średnio ponad 2,5 proc. Podobnie, ale na minusie, zakończył tydzień parkiet w Mumbaju. Inwestorzy pozbywali się tamtejszych akcji z powodu rozczarowujących danych o lutowej produkcji przemysłowej. Powiększyła się tylko o 4,1 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem, zamiast oczekiwanych 6,7 proc.

Najsłabszym rynkiem wschodzącym był Budapeszt, który tąpnął o ponad 5 proc. Giełda brazylijska zniżkowała o 3,15 proc.