Zdaniem gospodarza szczytu najbogatszych i najszybciej rozwijających się gospodarek, prezydenta Meksyku Felipe Calderona, oczekiwana jest ostateczna decyzja o dokapitalizowaniu Międzynarodowego Funduszu Walutowego tak, aby mógł skutecznie walczyć z kryzysem. – Chcę być świadkiem obietnic i porozumienia, które pozwoli na umocnienie Europy XXI wieku – mówił Calderon.

Jeżeli G20 sfinalizuje porozumienie, MFW będzie bogatszy przynajmniej o 430 mld dol. deklarowane w kwietniu tego roku. Na razie Brazylia, Chiny, Rosja oraz sam Meksyk nie ujawniły, jaką kwotą są gotowe dofinansować  fundusz. Spekuluje się jednak, że np. Chińczycy mogliby wspólnie z bogatymi producentami ropy naftowej wpłacić po 72 mld dol.

O skoordynowanym działaniu Brukseli, Waszyngtonu i Pekinu w celu wypracowania strategii na wypadek wyjścia Grecji ze strefy euro mówili w niedzielę przedstawiciele chińskich władz. Premier i ministrowie tego kraju nie ukrywają swojego rozczarowania tym, co zrobiła dotychczas UE w celu zażegnania kryzysu. Zapowiadają współpracę, ale z mniejszymi krajami, spoza strefy euro.

Dyrektor generalny OECD Angel Gurria uważa, że Europie nie są potrzebne pieniądze. – UE ma środki, instytucje i dość siły i energii, ale nie zostały one odpowiednio wykorzystane. Problem polega na zarządzaniu instytucjami – powiedział przed wyjazdem do Los Cabos.

Zdaniem ekonomistów małe są szanse na powtórzenie sukcesu z 2009 r. z londyńskiego szczytu G20, kiedy to szybko uzgodniono skoordynowaną akcję wpompowania w światową gospodarkę bilionów dolarów. Wtedy jednak świat był przerażony perspektywą przedłużającej się recesji. W tej chwili najbogatsze kraje świata są podzielone co do tego, jak powinna być ratowania gospodarka przed globalnym kryzysem.