Ina Drew, szefowa dilera Brono Iksila z JP Morgan, który naraził bank na straty w wysokości 9 mld dolarów została uznana za współwinną i odeszła z banku. Mimo, że popełniła w pracy ewidentne nieprawidłowości, dostała odprawę wartą blisko 60 mln dolarów.
Ina Drew zarządzająca działem inwestycyjnym w oddziale JP Morgan w Londynie złożyła rezygnację w połowie maja. Jedyną karą jaką jej wymierzono, to przyjęcie wypowiedzenia. Cała odprawa, jaka należy się opuszczającym bank została wyliczona tak, jakby „nic się nie stało".
Drew przepracowała w banku 30 lat. Dzięki temu udało jej się zgromadzić 661 tys. akcji zwyczajnych wartych w dniu, kiedy opuszczała spółkę 23,7 mln dolarów. Do tego umożliwiono jej zatrzymanie akcji wcześniej przydzielonych w ramach kontraktu menedżerskiego (17,1 mln dol.) oraz opcje na kupno akcji za 4,4 mln dol. Oprócz tych gratyfikacji otrzymała również 9,7 mln dol. jako zadośćuczynienie za to, że musiała pożegnać się z firmą i 2,6 mln dol z funduszu emerytalnego.
—Drew pracowała w JP Morgan bardzo długo — tłumaczył tak wysoką odprawę Frank Glassner z konsultingowej firmy w San Francisco Meridian Compensation Partners. Meridian pomaga firmom w ustalaniu wysokości odpraw dla członków kadry zarządzającej. O Inie Drew Glassner mówił, że jest osobą wyjątkowo utalentowaną i kompetentną. I to nie tylko w samym JP Morgan, ale tak postzregano ją na całej Wall Street. Naprawdę ogromna część odprawy została zarobiona dla banku właśnie dzięki Inie — dodał.
Nikt na rynku nie spodziewał się takiej szczodrości ze strony prezesa JP Morgan, Jamie Dimona, który po ujawnieniu strat powiedział, że „doprowadzenie do nich znaczy, że ludzie nie mają zdrowego rozsądku". Przy tym zapowiedział, że karę poniosą wszyscy zwierzchnicy Iksila i przez dwa lata nie mają co marzyć o zwyczajowych bonusach. Tyle, że te ograniczenia nie dotyczą Drew, która otrzyma od banku pełne wynagrodzenie, z bonusem włącznie. Prezes JP Morgan mógł również ograniczyć liczbę akcji, jakie otrzymywała od firmy ale również tego nie zrobił.