Słynne amerykańskie  kredyty subprime ( o niskiej jakości), które wywołały wielki kryzys finansowy  mają się coraz lepiej. Ostatnio instrumenty z nimi powiązane ostro idą w górę, gdyż inwestorzy obstawiają odbicie na rynku mieszkaniowym, a jednocześnie ich podaż jest wchłaniana przez dilerów operujących na rynku obligacji , których zachęcają do tego nowe wymogi kapitałowe. W lipcu papiery dłużne z lat 2005 -2007, emitentów nie korzystających ze wsparcia rządu podrożały o 5,4 proc., zaś w skali roku dają stopę zwrotu na poziomie 21,6 proc., wynika z danych upublicznionych przez brytyjski bank Barclays. Na papiery powiązane z kredytami hipotecznymi polują też gracze zachęceni rekordowo niskimi stopami procentowymi. Ostatnio wolumen handlu tymi instrumentami poszedł w górę aż o 40 proc.

-Wielu inwestorów trzymało się na uboczu czekając na stabilizację cen domów i właśnie to nastąpiło, teraz więc przystępują do akcji – twierdzi Adam Yarnold, dyrektor zarządzający w Barclays odpowiedzialny za produkty sekurytyzowane. Podkreśla, że niskie topy procentowe skłaniają fundusze emerytalne do lokowania pieniędzy w cokolwiek, co przynosi odpowiednie stopy zwrotu.

Analitycy Citigroup ostrzegają, że ceny instrumentów powiązanych z kredytami hipotecznymi mogą spaść, jeśli dilerzy nie będą w stanie uplasować na rynku posiadanych zasobów. W ubiegłym miesiącu Rezerwa Federalna i inni regulatorzy przestali stosować ratingi kredytowe przy określaniu jak dużo kapitału  muszą mieć traderzy z Wall Street  w relacji do sekurytyzowanego długu. Dzięki temu  mogą mieć mniej kapitału w przypadku długu o ratingu spekulacyjnym.