Po 9 miesiącach ten pełen zapału socjalista o zmierzwionej bujnej czuprynie dostał szumnie brzmiące stanowisko ministra odrodzenia przemysłowego i ma do czynienia z kolejnymi falami zwolnień z pracy, a socjalistyczny rząd stanął przed próbą dotrzymania przedwyborczej obietnicy obniżenia bezrobocia.
Taktyka ministra wyładowywania swego gniewu na szefach firm podoba się w społeczeństwie, ale nie zapewnia długofalowego rozwiązania bezrobocia wynoszącego 10 proc., ani nie zapobiegnie likwidacji kolejnych 13 tys. miejsc pracy — 8 tys. w Peugeocie i 5 tys. w Alcatelu. Związki zawodowe spodziewają się dalszych kilkudziesięciu tysięcy etatów do likwidacji w najbliższych miesiącach.
Wskazywanie palcem winnych przez ministra pozwoliło zorientować się, że rządowi brakuje pomysłów na zwiększenie malejącej konkurencyjności francuskiego przemysłu. Lewicowe rozwiązania, jakie zwykł zalecać Montenbourg, w rodzaju zmasowanych inwestycji państwowych, są nie do zrealizowania z powodu pustej kasy po trzech latach kryzysu, który powiększył dodatkowo dług finansów publicznych i wywiera teraz presję na ekipę F. Hollande, by szybko zmniejszył deficyt.
- Z takim tytułem „ministra odrodzenia przemysłowego" nie można tylko narzekać, że firmy nie robią tego, co powinny, a trzeba być tym, który zaprowadzi porządek — stwierdza profesor stosunków międzynarodowych na paryskiej uczelni nauk politycznych, Christopher Bickerton. — Ludzie mogą wrócić do dawnych przemówień Montebourga i powiedzieć: okay, teraz kiedy pana parta jest u władzy co pan zamierza zrobić?
Rządowe plany zwiększenia inwestycji na ekologiczne dziedziny i utrudnienia rentownym firmom zwalniania pracowników to znacznie za mało wobec tego, co jest konieczne dla przywrócenia do zdrowia sektora przemysłu — mianowicie działań obniżających wysokie i szkodliwe koszty pracy.