Od stycznia do końca maja na rynki zagraniczne trafił wyprodukowany w Polsce sprzęt AGD o wartości 4,7 mld zł. To o 18 proc. więcej niż w tym samym okresie 2011 r. Co prawda po przeliczeniu na euro wzrost wynosi mniej, bo 10 proc., jednak na tle innych branż to doskonały wynik.
Pojawiają się już jednak wątpliwości, czy tak wysokie tempo wzrostu eksportu da się utrzymać w kolejnych miesiącach. Wciąż głównym odbiorcą wyprodukowanego w Polsce sprzętu są Niemcy, jednak dużo trafia także do krajów, które zmagają się z kryzysem zadłużeniowym.
– Oczywiście obawiamy się potencjalnego wpływu obecnych zawirowań na rynkach finansowych, co może się przenieść na spadek popytu i w konsekwencji mniejszą produkcję sprzętu w polskich zakładach – mówi Wojciech Konecki, dyrektor generalny CECED Polska, związku producentów AGD. – Z drugiej strony realia są nieubłagane i jeśli dojdzie do spadku sprzedaży i firmy będą zmuszone ciąć produkcję, to należy się spodziewać, że prędzej zamkną zakłady w zachodniej Europie niż w Polsce, gdzie koszty, choćby pracy, są nadal dużo niższe – dodaje.
Ale utrzymywanie fabryk w Europie Zachodniej często nie zależy jedynie od kryteriów ekonomicznych. W grę wchodzi często polityka. Pokazał to przykład Fiata, który zdecydował o produkcji nowego modelu pandy we Włoszech, a nie w Polsce, gdzie działa jego najbardziej efektywny zakład.
Także włoski Indesit jest regularnie atakowany przez centrale związków zawodowych oraz polityków, gdy pojawiają się pogłoski o planach przenoszenia produkcji do Polski. Mimo to prezes Andrea Merloni potwierdził w wywiadzie dla „Rz", że spółka analizuje zamknięcie zakładu w None i przedstawiła związkom zawodowym propozycję rozwiązania tej sytuacji. Obecnie trwają negocjacje.