Z raportu przygotowanego przez Thomasa DiNapollego, kontrolera stanu Nowy Jork, wynika, że średnia płaca pracowników firm finansowych na Wall Street wzrosła w ciągu ostatnich dwóch lat o 16,6 proc., do 362,9 tys. dol. Banki i spółki z największego centrum finansowego świata wydały w 2011 r. na płace ponad 60 mld dol., o 4 proc. więcej niż rok wcześniej. Więcej wydawano tam na wynagrodzenia jedynie w 2007 i 2008 r. Ogółem wynagrodzenia na Wall Street rosły w latach 2009–2011 w średnim rocznym tempie o 8,7 proc. wobec 5,3 proc. w pozostałych sektorach gospodarki.
363 tys. dol. wynosi średnia płaca w firmach finansowych z Wall Street
Wiele wskazuje, że również 2012 r. będzie dobry dla pracowników z Wall Street pod względem wynagrodzeń. O ile w 2011 r. nowojorskie firmy finansowe wypracowały rozczarowujące 7,7 mld dol. zysku netto, o tyle tylko pierwsza połowa 2012 r. przyniosła im zysk netto wynoszący łącznie 10,5 mld dol. Wynik ten może się zamknąć za cały rok w 15 mld dol. Według ankiety przeprowadzonej przez portal eFinancialCareers.com 48 proc. menedżerów z Wall Street spodziewa się, że w tym roku wzrosną ich premie. W takim samym okresie 2011 r. podobnej odpowiedzi udzieliło 41 proc. respondentów.
– Praca na Wall Street to dobra robota, jeśli potrafisz ją dostać – twierdzi DiNapolli. Co ciekawe, gdy ogólnie płace na Wall Street rosną, to w ostatnich latach zmniejszyły się płace najwyższej kadry kierowniczej. Np. Lloyd Blankfein, prezes banku Goldman Sachs, zarobił w 2007 r. 68,5 mln dol., ale w 2011 r. już tylko 12 mln dol. Było to m.in. skutkiem społecznego oburzenia na wysokie premie wypłacane szefom największych banków – instytucji oskarżanych o wywołanie kryzysu.
Raport stanowego kontrolera wskazuje też na duże znaczenie sektora usług finansowych dla Nowego Jorku. Płace na Wall Street stanowią prawie 25 proc. całości wynagrodzeń w sektorze prywatnym miasta, choć etaty w sektorze finansowym to zaledwie 5,3 proc. miejsc pracy w Nowym Jorku.