– Po wybuchu afery GetBacku firmy pożyczkowe miały spore problemy z uplasowaniem nowych obligacji. Na to nałożyły się zapowiadane przez Ministerstwo Sprawiedliwości zmiany w prawie, czyli nowa ustawa antylichwiarska. Inwestorzy obejmujący obligacje firm pożyczkowych stali się bardziej ostrożni i pozyskanie nowego finansowania, a więc zwiększanie sprzedaży, stało się dla takich pożyczkodawców bardzo trudne – mówi przedstawiciel jednej z firm z branży. Zaznacza, że nie odpowiada za to zmiana nastawienia do ryzyka, które wciąż jest stosunkowo niskie dzięki dobrej sytuacji na rynku pracy.
Minister Zbigniew Ziobro zapowiada od kilku miesięcy wprowadzenie zmian w ustawie, ale na razie nie zanosi się, by do tego doszło (do końca tej kadencji zostały już tylko cztery posiedzenia Sejmu), choć niczego nie można wykluczyć. Główna zmiana zakłada, że limit kosztów pozaodsetkowych, czyli np. marż i ubezpieczeń, nie będzie mógł stanowić więcej niż 45 proc. wartości pożyczki. Teraz jest to maksymalnie 55 proc.
Z powodu braku finansowania firmy pożyczkowe, szczególnie te mniejsze, muszą często odmawiać klientom, nawet mającym odpowiedni standing finansowy, udzielenia pożyczki, co uderza w wyniki sprzedaży sektora. Z naszych informacji wynika, że najwięksi gracze, tacy jak Provident, Vivus i Wonga Polska, mający większą wiarygodność i lepszy dostęp do finansowania, korzystają z dobrej koniunktury gospodarczej i zwiększają sprzedaż.
Banki zalane pieniędzmi
Z kolei banki komercyjne w Polsce problemów z finansowaniem nie mają. Wręcz przeciwnie, są przekapitalizowane i mają sporą nadpłynność, więc są w stanie szybko rozwijać akcję kredytową. Dzięki szybkiemu przyrostowi depozytów klientów indywidualnych, za sprawą rosnących wynagrodzeń, płynność banków wciąż się poprawia i liczą na dalsze obniżenie kosztów finansowania. Oznacza to kolejne cięcia oprocentowania depozytów, bo nie muszą zaciekle walczyć o nowe środki klientów.
Bank Millennium, który zwiększył w I kwartale sprzedaż kredytów konsumpcyjnych o 20 proc. rok do roku (do 990 mln zł), nadal ma wysoki apetyt. – Wcześniej miesięczna sprzedaż pożyczek wynosiła 200–250 mln zł, teraz celujemy w ok. 300 mln zł. Ten poziom jest do utrzymania przy tych samym kryteriach ryzyka – mówi prezes Joao Bras Jorge. Dużą ochotę na zwiększanie kredytów konsumpcyjnych wykazywały też inne banki, m.in. mBank, Pekao, PKO BP i Santander, mający dedykowaną temu instytucję (Santander Consumer Bank).
Sebastian Wasiak szef wydziału rozwoju biznesu w departamencie produktów kredytowych mBanku
Nie dziwi, że Polacy postanowili pożyczać pieniądze w bankach a nie w firmach pożyczkowych. Oferty banków są konkurencyjne i koszty kredytu są atrakcyjne. Dobra koniunktura gospodarcza i na rynku pracy oraz wzrost wynagrodzeń sprawiają, że coraz mniej osób jest poza systemem bankowym, większa grupa ma zdolność kredytową w bankach, rośnie więc sprzedaż. I wreszcie koronny argument z mojego punktu widzenia: zaufanie do sektora bankowego w porównaniu do firm pożyczkowych. Klienci wybierają banki, bo to instytucje, na których polegają.