Kolacja obu szefów firm z panią Merkel, która była zaplanowana na czwartkowy wieczór, miała miejsce w dzień po ogłoszeniu przez Opla długofalowego planu inwestycyjnego o wartości 4 mld euro.
Za te pieniądze Opel ma wprowadzić na rynek do 2016 r. 23 nowe bądź odświeżone modele i napędy. Firma chce położyć szczególny nacisk na ekonomiczność opli, które są krytykowane za wysokie spalanie. Wszystkie te plany zawarto w programie odnowy Opla „DRIVE 2022" przygotowanym przez przewodniczącego rady nadzorczej firmy Steve'a Girskiego. Ten plan zakłada również oszczędności w wysokości 500 mln euro rocznie w samej firmie w ciągu najbliższych trzech lat i dodatkowo zmniejszenie wydatków o 300 mln euro w tym samym czasie.
Angela Merkel jest znana z tego, że nie jest fanem Opla i chciała się pozbyć Amerykanów z firmy. Kiedy została wybrana ponownie na stanowisko kanclerza w 2009 r., równolegle toczyły się rozmowy między Detroit i Berlinem, a Niemcy naciskali na GM, aby sprzedali Opla kanadyjsko-austriackiej Magnie i rosyjskiemu Sbierbankowi. Ostatecznie do tej transakcji nie doszło.
Została odwołana jednak już po wyborczym triumfie Angeli Merkel. Przy tym Dan Akerson opowiadał się za pozbyciem się Opla. Teraz mówi, że o możliwościach odniesienia sukcesu przez tę markę jest przekonany bardziej niż kiedykolwiek.
Sytuacja teraz też nie jest najłatwiejsza, bo pracownicy fabryki w Bochum, która miała zostać zmieniona w 2016 r. na oplowskie magazyny, odrzucili porozumienie z GM i nie zgodzili się na oszczędności w zamian za zachowanie 1,2 z 3 tysięcy miejsc pracy w likwidowanym zakładzie oraz odłożenie w czasie podwyżek płac. Brak porozumienia może oznaczać, że GM zatrzyma fabrykę w Bochum już w końcu 2014 r.