Bardziej prawdopodobna jest data 22 kwietnia. Ale też nie została ostatecznie potwierdzona. To niepokojące, bo już tydzień temu było wiadomo, że amerykańska FAA – agencja lotnictwa cywilnego – nie potrzebuje żadnych dodatkowych informacji, aby wydać decyzję. Jej przedstawiciele cały czas latali na pokładzie testowej maszyny Boeinga, dreamlinera należącego do LOT. Miał on jako trzeci dotrzeć do Warszawy i wiadomo, że ma już zamontowane sprawdzone akumulatory.
Mimo wymuszonych zmian Boeing jest przekonany, że baterie litowo-jonowe – używane od dawna w samochodach elektrycznych czy laptopach – to przełom w lotnictwie. Innego zdania jest europejskie konsorcjum Airbus, które po kłopotach Boeinga w swoich maszynach postanowiło stosować tradycyjne akumulatory niklowo-kadmowe.
Linie planują trasy
Tymczasem linie lotnicze coraz bardziej się niecierpliwią. Tracą czas, pieniądze i zaufanie pasażerów. Japońskie linie ANA wierzą jednak, że ich siedemnaście maszyn poleci w czerwcu i ogłosiły inaugurację trasy Tokio–Seattle. Na 31 maja United Continental Holdings informował, że planuje rozpoczęcie regularnych lotów dreamlinerem 31 maja, czyli 5 dni przed wcześniej planowanym terminem. Do daty kwietniowego powrotu dreamlinerów na trasy jest przywiązany także indyjski przewoźnik Air India.
Prezes Qatar Airways Akbar Al Baker jest przekonany, że wszystkie jego 10 maszyn będzie w powietrzu jeszcze w kwietniu, a FAA lada dzień da Boeingowi zielone światło do wymiany akumulatorów, uznając rozwiązanie koncernu za zadowalające. Łącznie Qatar Airways zamówił 30 takich maszyn z opcją na kolejne 30, a dreamlinerami ma zamiar latać także do Warszawy. I pozostaje wiernym klientem Boeinga, ponieważ zamówił także kolejną nowatorską maszynę – B777X. – Problemy dreamlinera w żaden sposób nie wpłynęły na moje zaufanie do tego producenta – mówi Al Baker.
Podczas piątkowego lunchu z okazji inauguracji lotów na trasie Doha-Chicago zapewnił, że ma zaufanie do Boeinga, a proponowane środki uczynią tę maszynę bezpieczną. – FAA nie zaakceptuje działań, które nie rozwiązują problemu. Nie zgodziłaby się także na testowanie baterii po poprawkach. A B787 jest takim wielkim skokiem technologicznym w porównaniu z innymi maszynami, że musi przejść trudny okres „ząbkowania" – uważa Al Baker. Dodał, że Boeing teraz nieustannie pracuje nad programem ponownej certyfikacji, a on sam jest pewien, że w szybkim tempie usłyszymy dobre wiadomości.