Jego zdaniem trzeba dać organizacjom kartowym i bankom czas na dostosowanie się do tego programu, a wiele elementów będzie modyfikowanych w trakcie prac, biorąc pod uwagę opinie fachowców. Przeciwnikiem regulacji ustawowej jest m.in. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. – Organizacje płatnicze zdecydowały się, że będą obniżały stawki interchange zgodnie z rekomendacją NBP. Dziwię się, że w tej sytuacji jest tak duża determinacja do regulacji ustawowej, skoro pod presją ustawodawców organizacje kartowe zadeklarowały, że będą obniżały te stawki i jest to kierunek nieodwracalny – argumentuje Marcin Nowacki ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Kazimierz Kleina zwraca jednak uwagę, że gdyby nie było próby regulacyjnego obniżenia interchange, to nadal mielibyśmy stawki na poziomie z 2011 r. – Gdybyśmy się z tego wycofali, nie wiem, jak zachowaliby się uczestnicy rynku – uzasadnia senator. Dodaje, że w Polsce nie ma krajowych systemów płatniczych działających bez interchange i na rynku działają tylko systemy międzynarodowe – w praktyce mamy więc duopol.
Jerzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich, przekonuje, że były powody, dla których nie wszyscy uczestnicy rynku chcieli przystąpić do porozumienia pod patronatem NBP.
– My także dostrzegaliśmy pewne niedomagania związane z utrzymującym się wysokim poziomem interchange i ZBP aktywnie włączył się w prace grupy roboczej przy NBP. Zabiegaliśmy o to, żeby doszło do porozumienia, ale wówczas tak ważne agendy państwowe jak Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie zapewniły bezpieczeństwa prawnego tej inicjatywy – tłumaczy Jerzy Bańka. Jego zdaniem to spowodowało, że jedna z organizacji płatniczych i kilka banków zastrzegły, że nie mogą wyrazić zgody na włączenie się w to porozumienie ze względu na ryzyko prawne. – Mam nadzieję, że Senat i Sejm zreflektują się i uznają sukces polegający na dobrowolnym obniżeniu stawek interchange – dodaje Bańka. – Na szali trzeba położyć obawy dotyczące niekonstytucyjności. Trzeba zważyć, czy parlament nie narazi swojego autorytetu na szwank w sytuacji, gdy powszechnie wiadomo, że taka ingerencja w rynek jest niezgodna z konstytucją i łamie podstawowe zasady prowadzenia działalności gospodarczej – argumentuje Bańka.
Zwolennicy ustawowego obniżenia interchange mają jednak swoje argumenty. Karol Stec z Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji wylicza, że rozwój obrotu bezgotówkowego zależy od kilku czynników: poziomu ubankowienia społeczeństwa, liczby kart na rynku oraz liczby punktów, w których można nimi zapłacić. – Okazuje się, że w liczbie kart i tzw. POS Polska jest na samym końcu Europy. Opłaty przez 12 lat utrzymywały się na najwyższym poziomie w Europie, o ile nie na świecie. Akceptant nie miał żadnego wpływu na poziom opłaty interchange oraz na pozostałe opłaty – mówi przedstawiciel POHiD. Jego zdaniem interchange nie jest ceną za usługę, a w systemie czterostronnym powinna ona równoważyć korzyści pomiędzy uczestnikami systemu. – Nie jest wyłącznie dochodem banków, ale także dochodem systemów płatniczych. Decyzje systemów płatniczych dotyczące ustalania stawek opłat nie są w żaden sposób kontrolowane – podkreśla Stec. – Niedawno system Visa zadeklarował pod presją Komisji Europejskiej, że obniża stawki w płatnościach transgranicznych. Te opłaty wynoszą 0,2–0,3 proc., a u nas nawet po obniżkach na początku roku aż 1,3 proc. Nie widzę uzasadnienia do tego, żeby polski przedsiębiorca miał być dyskryminowany przez polski system finansowy najwyższymi opłatami w Europie – tłumaczy Karol Stec.
Najważniejsze jest rozszerzanie obrotu bezgotówkowego. A jedną z barier są bardzo wysokie opłaty interchange, które są najwyższe w Europie. Kazimierz Kleina, senator RP