Jak wygląda kryzys po chińsku

Supermarketowe wózki w Państwie Środka są wypełnione po brzegi. A atrakcje turystyczne pełne chińskich turystów, którzy pokonali tysiące kilometrów, aby tam dotrzeć.

Publikacja: 06.07.2013 01:05

Rynek nowych aut zwiększa się w zawrotnym tempie – ponad 18 proc. w kwietniu i maju. Każde średnie m

Rynek nowych aut zwiększa się w zawrotnym tempie – ponad 18 proc. w kwietniu i maju. Każde średnie miasto chińskie ma swój doroczny Międzynarodowy Salon Samochodowy, a producenci prześcigają się w rozpieszczaniu klientów

Foto: AFP

Korespondencja z Pekinu

Każda technologiczna nowinka w Chinach sprzedaje się na pniu. A co drugi przechodzień na ulicy Pekinu wpatrzony jest w ekran smartfona czy tabletu.

W restauracjach w porach lunchu i kolacji trudno znaleźć wolne stoliki. Często są one zajęte przez młode kobiety siedzące przy butelce dobrego francuskiego wina.

W Chinach pozornie nie ma kryzysu, w każdym razie popyt wewnętrzny wygląda na całkiem zdrowy.

Tu się kupuje!

Jednocześnie – co jest błogosławieństwem dla pogrążonych w kryzysie krajów Europy – Chińczycy nie zmienili swoich przekonań o tym, że najlepsze jest dla nich to, co najdroższe. Dysponujesz dobrą marką, to w Chinach sprzedasz towary nią sygnowane.

Pani stojąca przede mną w kolejce do kasy w hipermarkecie francuskiej sieci Carrefour pije już drugą buteleczkę wody Evian, po 15 juanów za sztukę (według średniego kursu NBP 1 juan to ok. 55 groszy). Pan stojący za mną robi to samo. Jest rzeczywiście bardzo gorąco. Ja też piję wodę, tyle że wybrałam lokalną markę. Kosztuje ułamek tego, co skłonni są zapłacić Chińczycy.

Chińczycy nie zmieniają swoich przekonań o tym, że najlepsze jest dla nich to, co najdroższe

Zwiedzanie Wielkiego Muru czy pekińskiego Zakazanego Miasta w takim upale to katorga, ale krajowi turyści znacznie chętniej niż cudzoziemcy są skłonni do kupowania wszelkich gadżetów, które takie zwiedzanie może uprzyjemnić.

Kapelusz-parasolka na głowę? 50 juanów. Stroik cesarzowej na głowę dla małej dziewczynki bądź cesarska korona dla niemowlaka, który przysypia w markowym wózku? 20 juanów. Wachlarz? – wyjściowa cena 30, ale spada błyskawicznie. Tak samo zresztą jak wszystkie pozostałe.

Przewodniki, lody, napoje. Jest i podaż, i popyt. Wejście do Zakazanego Miasta – pięknie odrestaurowanego pałacu cesarskiego – 60 juanów, wjazd kolejką na Wielki Mur – 80.

Pieniądze płyną jak rzeka, a Chińczycy chętnie idą z jej prądem. Nawet potem, kiedy dopadają ich handlarze z koszulkami z napisem „zjadłem kaczkę po pekińsku, wszedłem na Wielki Mur", co w końcu dla nich nie jest specjalnym osiągnięciem. Tutaj nikt nie mówi, że nie warto wydawać pieniędzy na „chińską tandetę". Tutaj się po prostu kupuje.

Gdzie to hamowanie gospodarki?

Tymczasem kolejne dane o aktywności gospodarczej rozczarowują, choć to spowolnienie było zapowiadane, a rząd premiera Li Keqianga zdecydował się na wychłodzenie gospodarki, by przygotować ją do ponownej ekspansji. Nie wszyscy analitycy z tym się zgadzają.

– Prawda jest taka, że szczyt gospodarczej aktywności Chiny mają już za sobą. Mamy przed sobą więcej rozczarowujących informacji – uważa Sailesh Jha, główny strateg Arcus Capital.

Zmniejsza się popyt zarówno zewnętrzny, jak i wewnętrzny. Zewnętrzny to oczywiste: Unia Europejska jest w kryzysie.

Tylko na co zmniejsza się ten popyt?

Nie na podróże, bo samoloty na trasach wewnętrznych i międzynarodowych są wypełnione do ostatniego miejsca. Także na połączenie Pekin–Warszawa.

A Krzysztof Malczewski, przedstawiciel LOT w stolicy Chin, nie może się doczekać, kiedy wyląduje tam pierwszy dreamliner, co jest planowane na początek sierpnia. Maszyna jest większa niż obecnie obsługujący tę trasę B767.

– A Chińczycy uwielbiają wszystkie nowinki technologiczne, więc łatwiej będzie ją zapełnić nawet poza szczytem ruchu na trasie Chiny–Europa – mówi.

Już dzisiaj to widać po superjumbo A380 Lufthansy, wypełnionym do ostatniego miejsca, bo na wakacje do Europy lecą całe rodziny i większe zorganizowane grupy. Swoimi zakupami wesprą potem kurczący się chiński import.

„Kurczy się chiński rynek pracy", informują analitycy bardzo silnego w Azji brytyjskiego banku HSBC. Cięcia zatrudnienia są dzisiaj największe od sierpnia ubiegłego roku.

Tyle że w tych największych miastach, jak Pekin, Szanghaj czy Shenzhen, bądź mniejszych, ale też wielomilionowych – jak Shenyang – na szybach wielu restauracji są przyklejone kartki z ofertami pracy i konkretnymi liczbami dotyczącymi zarobków – najczęściej powyżej 2,5 tys. juanów.

Trochę mało jak na duże miasta, gdzie wprawdzie komunikacja jest praktycznie darmowa, ale już mieszkania i jedzenie bardzo drogie.

Czyszczenie złogów

Chińskie władze chcą, aby gospodarka w ich kraju sama się uregulowała. Nie ma więc co liczyć na pompowanie pieniędzy, sztuczne pobudzanie wzrostu wielkimi projektami inwestycyjnymi czy spektakularne dokapitalizowanie banków. A to spowolnienie ma być jednorazową akcją „czyszczenia złogów", które powstały podczas ekonomicznego boomu, kiedy świat kupował wszystko, co chińskie, a gospodarka rosła w tempie nie do opanowania.

Teraz na rynku jest mniej pieniędzy, a banki czyszczą bilanse z pozostałości po szalonej akcji kredytowej ostatnich lat. Najlepsi klienci dostają od doradców bankowych esemesy o nowym produkcie – 90-dniowej lokacie oprocentowanej na 5,5 proc. Brak reakcji powoduje, że następnego dnia to oprocentowanie rośnie do 6 proc. i pojawia się „serdeczne przypomnienie": ta lokata jest oferowana wąskiej grupie klientów i generalnie kto pierwszy, ten lepszy.

Przy tym te oferty nie pochodzą z parabanków, ale z największych i najwiarygodniejszych instytucji finansowych, które w ten sposób pozyskują gotówkę, jakiej im brakuje. W umowie jest zaznaczone, że produkt jest obciążony ryzykiem, jednak bez szczegółów. To pojawiający się element może jeszcze nie szarej, ale „szarawej" strefy chińskiej gospodarki, która jest wyceniana na 6 bln (sic!) dol. rocznie. A oferty pojawiają się regularnie pod koniec każdego kwartału.

Dzięki temu pieniądze mogą dotrzeć do klientów, którzy nie są w stanie otrzymać normalnego kredytu. Głównie deweloperów i dilerów samochodowych.

Rynek nowych aut zwiększa się nadal w tempie godnym pozazdroszczenia – ponad 18 proc. w kwietniu i maju i 9 proc. w czerwcu, kiedy to sprzedano ponad 1,4 mln aut. Każde nawet średnie miasto chińskie ma swój doroczny Międzynarodowy Salon Samochodowy, a producenci prześcigają się w rozpieszczaniu klientów.

Ale analitycy ostrzegają: takie finansowanie gospodarki grozi poważnym niebezpieczeństwem. – Nie można nawet prawidłowo ocenić ryzyka kredytowego – wskazuje Dong Tao, ekonomista pekińskiego oddziału Credit Suisse.

Czy stanowią realne zagrożenie dla gospodarki? Gdyby stanowiły, to władze natychmiast wzięłyby się za nie. Zresztą powoli zaczynają to robić. Pod koniec czerwca bank centralny przykręcił śrubę na rynku międzybankowym, gdzie instytucje finansowe pożyczają sobie pieniądze. To było ostrzeżenie: że nic nie ujdzie uwagi władz. Rynek zareagował natychmiast, oprocentowanie strzeliło w górę, a indeks giełdowy poleciał w dół.

Po swojemu

Na razie prognozy gospodarcze dla Chin są nieustannie korygowane w dół. Bank Światowy uważa, że nie będzie to 8,2 proc. PKB, jak zakładano jeszcze w kwietniu 2013 r., ale 7,4 proc. Rząd nadal mówi o 7,5 proc., zresztą od początku roku.

Chiński prezydent Xi Jinping odpiera krytykę i jest przekonany, że skuteczność władz nie powinna być mierzona wyłącznie tempem wzrostu PKB i ich oporem wobec praktyk pobudzania wzrostu. Prezydent Xi uważa, że równie ważna jest dbałość o środowisko oraz o to, by nie dopuścić do powstawania nierówności społecznych. Bez tego sam wzrost jest mało wart. I nie pomogą żadne naciski z zewnątrz, że chińska gospodarka musi się szybciej rozwijać, bo na to czeka cały świat.

Ten świat powinien się już przyzwyczaić, że władze w Pekinie są bardzo odporne na wszelkie naciski i gospodarką pokierują po swojemu. Po chińsku.

Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu