W drugim kwartale wartość PKB była o 0,8 proc. wyższa niż rok temu i o 0,4 proc. wyższa w porównaniu z pierwszym kwartałem tego roku. Takie dane podał GUS, potwierdzając swoje pierwsze szacunki sprzed dwóch tygodni.
Po pięciu kwartałach spowalniania, gospodarka nieznacznie przyspieszyła, ale ciągnie nas tylko jeden silnik - eksport. Jego wartość była o ponad 5 proc. wyższa niż rok temu i jest to najszybszy wzrost od końca 2011 r. Piąty kwartał z kolei spadał natomiast import, stąd umocnił się pozytywny wpływ na PKB tzw. eksportu netto. – Gdyby nie eksporterzy, pływalibyśmy pod wodą, czyli mielibyśmy klasyczną recesję. Po raz kolejny przedsiębiorcy dowodzą, że są w stanie skutecznie konkurować na rynkach zewnętrznych, nawet wtedy, gdy te znajdują się w osłabieniu gospodarczym – komentuj e Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan.
Drugim obok eksportu, silnikiem napędzającym gospodarkę były wydatki publiczne, które wzrosły o blisko 4 proc. wobec spadku o 0,5 proc. w pierwszym kwartale. - Przyczyniły się do tego m.in. podwyżki pensji w szkolnictwie wyższym oraz uwolnienie dodatkowych środków z Funduszu Pracy na aktywizację osób bezrobotnych – wyjaśnia Krystian Jaworski, ekonomista Credit Agricole. Jego zdaniem, tak wysokie tempo wzrostu spożycia publicznego jest jednak nie do utrzymania w kolejnych kwartałach, ze względu na oszczędności budżetowe.
Na pierwszy rzut oka struktura PKB nie nastraja optymistycznie. Inwestycje spadły o 3,8 proc. czyli znacznie mocniej niż w pierwszych trzech miesiącach roku. W marazmie nadal byli konsumenci, spożycie prywatne co prawda po miesiącach stagnacji wyszło na plus, ale wzrost o 0,2 proc. trudno nazwać istotną poprawą. W efekcie popyt krajowy spadał już czwarty kwartał z kolei, a w II kwartale spadek był nawet głębszy niż w pierwszych trzech miesiącach roku.
Jednak struktura wzrostu chowa też pozytywne niespodzianki. – Pogłębienie spadku inwestycji wynika głównie z dużego, nienotowanego od 2009 r. spadku zapasów. To z kolei może oznaczać, że firmy zwiększyły sprzedaż i wyprzedawały magazyny – wyjaśnia Piotr Bujak, główny ekonomista Nordea. Jego zdaniem odbudowa zapasów w kolejnych kwartałach może sprzyjać przyspieszeniu popytu krajowego. Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku zauważa z kolei, że pogłębienie spadku inwestycji w II kwartale to efekt mniejszej aktywności rządu i samorządów, a przedsiębiorstwa nieznacznie, ale jednak zwiększyły skalę inwestycji. - To dobry znak na przyszłość, choć wzrost popytu inwestycyjnego firm wciąż pozostaje pod presją niepewności odnośnie perspektyw gospodarczych – mówi Wojciechowski. Nadzieje studzi Starczewska-Krzysztoszek. - Na pewno inwestycje firm zaczną rosnąć, ale skala tego wzrostu nie wystarczy, aby pokryć spadek inwestycji finansowanych ze środków publicznych – mówi.