Trzęsienie ziemi spowodowało także falę tsunami, która mogła zniszczyć hodowle łososia oraz różnych owoców morza, których Chile jest dużym eksporterem. Dla strategicznych sektorów – wydobycia metali oraz uprawy winorośli – katastrofa nie powinna mieć wielkiego wpływu – zniszczona została infrastruktura drogowa oraz sporo głównie starszych budynków.

Z naszych rozmów z Chilijczykami wynika, że skutki trzęsienia ziemi byłyby znacznie poważniejsze gdyby nie sprawna akcja informacyjna i zarządzenie ewakuacji, która przebiegła bardzo sprawnie. – Dlatego było tylko sześć ofiar śmiertelnych choć ich śmierć spowodowana była raczej np. kłopotami sercowymi niż faktycznym trzęsieniem ziemi – mówi „Rz" Ana pracująca w jednym z banków.  Ostatnie trzęsienie ziemi zresztą o podobnej sile miało miejsce w 2010 r. – wtedy zginęło kilkaset osób.

Chilijski eksport wciąż opiera się na metalach, ale wieloletnie promowanie innych kategorii produktów za granicą przynosi już efekty. Jeszcze w 2012 r. Chile wyeksportowało miedź za 42,1 mld dol., o 6 mld więcej niż pozostałe kategorie razem wzięte. Jednak już w pierwszych danych za 2013 r. widać rewolucyjną zmianę. Po raz pierwszy od lat ponownie inne kategorie, z żywnością czy produkcją drewna na czele, odpowiadają za większość eksportu.

– To efekt zarówno wielu porozumień o wolnym handlu, jakie zawarliśmy na całym świecie, jak i skutecznej promocji naszych produktów w innych krajach – mówiła „Rz" Mariela Diaz, wicedyrektor ds. międzynarodowych w ProChile, czyli organizacji promującej kraj na świecie. Nie do przecenienia są też umowy o wolnym handlu – Chile ma je podpisane z 22 krajami odpowiadającymi za 85,7 proc. światowego PKB. Na te rynki trafia 93 proc. chilijskiego eksportu. Z Chile do Polski trafia głównie miedź i produkty spożywcze, od winogron przez kiwi po wina.