Mafia – największy biznes Włoch

Roczne obroty cosa nostry to 140 mld euro. Jest też najpotężniejszym bankiem z aktywami sięgającymi 65 mld euro.

Aktualizacja: 18.05.2014 06:00 Publikacja: 16.05.2014 21:11

Nieruchomości w Prowansji są jednymi z najatrakcyjniejszych na rynku europejskim, dlatego coraz częś

Nieruchomości w Prowansji są jednymi z najatrakcyjniejszych na rynku europejskim, dlatego coraz częściej interesuje się nimi włoska mafia

Foto: materiały prasowe

Daniele Romiti, prezes śmigłowcowego potentata AgustaWestland, zapytany, czy zdziwiła go wypowiedź papieża Franciszka, który zapowiedział włoskim mafiosom, że jeśli się nie zmienią, czeka ich piekło, odpowiada krótkim: Nie. I kończy dyskusję na ten temat.

O mafii na północy Włoch mówi się niechętnie albo wcale. Również wcale nie mówiono o niej w południowej Francji i Monako. Powszechnie uważano, że mafijne macki sięgają od południa do Rzymu, gdzie ponad jedna piąta, np. biznesu restauracyjnego, jest pod kontrolą najskuteczniejszej światowej organizacji przestępczości gospodarczej.

Te czasy już minęły. Włoska mafia właśnie jest podejrzewana o próbę zastrzelenia monakijki Helene Pastor, do której należą nieruchomości w południowej Francji o wartości 19 mld euro. A mafia właśnie uaktywniła się na francuskiej Riwierze i przejmuje najcenniejsze posiadłości. Jedyna wątpliwość, czy rzeczywiście była to mafia, polega na tym, że jak to jest możliwe, by mafia strzelała i nie była w stanie zabić na miejscu. Chyba że chciała tylko nastraszyć.

Europol wskazuje, że inwestorzy nie są narażeni na działalność włoskiej mafii. Pod warunkiem, że nie robią interesów nie tylko we Włoszech, ale także we Francji, Niemczech, USA, Kanadzie, Australii, RPA czy Szwajcarii

Europejski Urząd Policji Europol w raporcie pyta: Czy inwestorzy zagraniczni są narażeni na działalność włoskiej mafii? I odpowiada: Nie. Pod warunkiem, że nie będą inwestować nie tylko we Włoszech, ale i we Francji, USA, Kanadzie, Niemczech, Australii, Republice Południowej Afryki, nawet w Szwajcarii. Rozprzestrzenianie się organizacji po świecie to efekt coraz skuteczniejszych akcji policji – która na przemian jest bezradna i niesłychanie skuteczna – oraz włoskiego kryzysu finansowego.

Na Sycylii bez tajemnic

Najbardziej obecność mafii jest odczuwalna na południu Włoch, szczególnie na Sycylii. I tam o jej istnieniu mówi się otwarcie. Między innymi, że turyści są tu bezpieczni, bo są źródłem wpływów finansowych, więc są pod ochroną mafii. I np. sami mafijni żołnierze gotowi są ukarać smarkacza kieszonkowca czy takiego, który odważy się wyrwać kobiecie torebkę.

Mafia gwarantuje, że sklep właściciela opłacającego się jej nie zostanie okradziony, co na Sycylii nie jest czym wyjątkowym ze względu na wielu mieszkających tutaj bezdomnych imigrantów. Ale lokalni złodzieje nie odważą się ruszyć czegokolwiek w sklepie chronionym przez mafię, bo ktoś „ z góry" nad nim czuwa.

Oczywiście trzeba za to płacić. Ile? Zazwyczaj 30 proc. od obrotów, które wyliczane są na podstawie oceny zawartości toreb, jakie klienci wynoszą z danej placówki handlowej.

Europol wskazuje, że inwestorzy nie są narażeni na działalność włoskiej mafii. Pod warunkiem, że nie robią interesów nie tylko we Włoszech, ale także we Francji, Niemczech, USA, Kanadzie, Australii, RPA czy Szwajcarii.

– Ci ludzie są niesłychanie cierpliwi – mówi Agnieszka Chudy, Polka od lat mieszkająca na Sycylii, która pracuje na wyspie jako przewodniczka. O mafii i jej wpływach mówi otwarcie, jak o czymś oczywistym. – Sadzają swojego człowieka naprzeciwko sklepu i on szacuje wartość wynoszonych zakupów. Potem właściciel jest informowany, jaką kwotę musi odprowadzać tygodniowo bądź miesięcznie – dodaje.

A jeśli ten się nie zgadza bądź informuje o tym policję? Zawsze może to zrobić. Policja wówczas na jakiś czas zainstaluje kamery, ale szybko je zdejmie, bo to jest kosztowne. I sytuacja się powtórzy, tyle że mafijny podatek może być już wyższy, więc takie rozwiązanie się nie opłaca.

A jeśli kamera wyłapie człowieka mafii? – To zapewne zostanie on aresztowany, tyle że zazwyczaj jest to organizacyjna płotka, która nie wie nic albo ma jakieś mało istotne informacje, więc nikomu nie może zaszkodzić – tłumaczy Agnieszka Chudy.

To dlatego właściciele przystają na te propozycje nie do odrzucenia, bo z dwojga złego pierwsza mafijna propozycja jest lepsza niż druga, a sklep można okraść szybko i dotkliwie.

Jeśli jednak do 30-proc. zazwyczaj haraczu mafijnego doliczymy legalne obciążenia – państwowe i lokalne podatki – przedsiębiorcy pozostaje zazwyczaj nie więcej niż 30 proc. przychodów. To dlatego włoscy ekonomiści twierdzą, że gospodarka ich kraju jest w zapaści, bo na rynku jest zbyt mało legalnych pieniędzy.

A nielegalnych? Według raportu Confesercenti – organizacji reprezentującej interesy 270 tys. małych i średnich przedsiębiorców – mafia jest największą firmą w ich kraju, z rocznymi obrotami o wartości 140 mld euro. Jest także największym bankiem, z aktywami sięgającymi 65 mld euro.

Marco Venturi, przewodniczący Confesercenti, mówi, że w czasach kryzysu właściwie tylko mafia ma środki na inwestycje. – Niestety, kryzys stworzył idealne warunki do działalności przestępczości zorganizowanej, która dziś ma wpływ na legalną gospodarkę, i to zarówno na samą produkcję, jak i na sprzedaż nielegalnych towarów – mówi Venturi.

Jego zdaniem najbardziej poszkodowany przez mafię jest mały biznes, który pada ofiarą wymuszeń, często korzysta z drogich pożyczek. Tak drogich, że tylko w 2013 r. we Włoszech właśnie z powodu niemożności obsługi kredytów zbankrutowało 1,8 tys. firm. Najwięcej małych sklepów.

W niektórych dzielnicach Palermo, gdzie skutecznie działa cosa nostra, drobny handel zniknął całkowicie. Według danych Confesercenti praktycznie co minutę biznes któregoś z jej członków cierpi z powodu działalności mafii.

Płacą i duzi

Ale na Sycylii haracz płacą także koncerny – takie jak chociażby obecne tam wielkie sieci handlowe. Sycylia korzysta z tego, że jest regionem o statucie specjalnym, podatki są niższe niż na północy Włoch i wielkie firmy chętnie lokują tam działalność.

– Kiedy otwierany jest nowy hipermarket, organizacja „typowo sycylijska" przyjeżdża i tłumaczy dyrektorowi, że może on się zaopatrywać w świeże produkty, ryby, mięso, warzywa, owoce, generalnie wszystko, co kupuje, na miejscowym rynku od wskazanych producentów – mówi Agnieszka Chudy.

Na liście zatrudnianych w dużych firmach już tradycyjne są osoby z urzędów pracy, ale i takie, które zostały podesłane przez organizację. Bo mafia ma własny kodeks życzliwości wobec innych. Odwdzięczanie się znalezieniem pracy w międzynarodowej korporacji jest jednym z takich gestów, a korporacje doskonale wiedzą, że taką listę podsuwaną przez organizację bezwzględnie trzeba wziąć pod uwagę. Przy tym nazwiska na niej się znajdujące wcale nie muszą być związane z mafią, po prostu te osoby kiedyś mogły mieć z nią styczność, a teraz odbierają dowód wdzięczności.

Sklepy wielkopowierzchniowe muszą też godzić się na to, że od czasu do czasu z ciężarówki, np. na zakręcie, wypadnie jakiś towar. To jest wliczone w koszty. Towar, który znika, jest wywożony na wiejskie targi. Dlatego podczas urlopu na Sycylii można znaleźć tam nie tylko owoce i pomidory, ale i drogie ekspresy do kawy czy inne artykuły AGD. Dla handlowych sieci to cena, jaką płacą za święty spokój. Zarządzający sieciami doskonale wiedzą, kiedy i która ciężarówka nie dojedzie tam, gdzie powinna.

Sycylijskie hotele nie płacą haraczy, bo i tak większość z nich jest własnością organizacji. Przy tym nie ma problemów z budowaniem ich w parkach przyrody, gdzie roślinność jest pod ochroną. Najczęściej takie gigantyczne centra wypoczynku są pralniami brudnych pieniędzy.

To jednak powoli się zmienia.  W zeszłym roku policja skonfiskowała ponad 80 centrów hotelowych, w tym słynne Giardini Naxos, przejmując tym samym majątek przywódcy mafii Matteo Messina Denaro.

Wybuchła panika, bo był szczyt sezonu, więc w hotelach pełno ludzi. Ale nic się nie wydarzyło, a większość gości tylko z telewizji mogła się zorientować, że „coś" się dzieje. Do hoteli wprowadzono komisarzy, znalazły się pod specjalnym nadzorem. A ponieważ posiadłości zostały oddane w leasing wielkim sieciom, w ten sposób będą funkcjonowały do końca kontraktów.

Włoska mafia na najwyższych szczeblach w żadnym wypadku nie korzysta z komórek czy internetu. Do tego wykorzystywane są pizzini – czyli zawiniątka papieru. Informacja jest dzielona na kilka zwiniętych malutkich karteczek, a posłańcami są osoby, które nie rzucają się w oczy. Często karteczki, przekazywane z ręki do ręki, roznoszą dzieci. Nikt nie waży się ich otworzyć i przeczytać, bo wie, czym to grozi.

Ludzie mafii we Włoszech nazywani są ludźmi honoru, bo mieli własny kodeks honoru. – Słynne historie o tym, że ktoś dostaje buty z cementu czy o rozpuszczaniu w kwasie, nie są wymyślone. To nie wynalazki filmowe czy literackie – zapewnia Agnieszka Chudy.

Addio pizzo

Narodowym bohaterem na Sycylii pozostaje przedsiębiorca Libero Grassi, właściciel odzieżowej firmy Sigma, zatrudniającej 100 osób i notującej 45 mln euro obrotów.

W 1990 roku napisał w liście do „Giornale di Scilia", że nie będzie płacił mafii „pizzo" – haraczu. Co więcej, podał policji nazwiska mafiosów, którzy go nękali. Doszło do aresztowań.

Grassi nie dostał wsparcia od swoich kolegów, bo inni średni przedsiębiorcy z Palermo uznali, że brudy trzeba prać w domu, a nie publicznie. Czytaj: trzeba płacić mafii i cicho siedzieć.

Sigma funkcjonowała jeszcze przez kilka miesięcy po słynnej publikacji. Libero Grassi przetrwał włamanie do firmy, podczas którego z kasy zniknęła kwota dokładnie w tej wysokości, jakiej domagała się mafia.

Przeżył w ten sposób osiem miesięcy. Został zastrzelony pod własną firmą przez Salvatore Salvino Madonia, wspieranego przez Francesco Madonia – szefa mafijnej rodziny Resuttana, która rządziła wtedy w Palermo.

Początkowo zbrodnię otaczała zmowa milczenia – omerta. Nie było ani jednego świadka.

Ostatecznie jednak doszło do procesu. Na karę więzienia skazał sprawców sędzia Giovanni Falcone. Sam zginął w 1992 roku w zamachu na autostradzie pod Palermo.

Za podłożeniem bomby stał Toto Riina, ojciec Corleonesi, uznawanej za najbardziej zbrodniczą część sycylijskiej mafii. Aresztowany został w 1993 roku. Wpadł podczas zwykłej kontroli drogowej, jego auto nie było ubezpieczone, on sam nie miał prawa jazdy.

Policjanci się zawzięli i postanowili go zatrzymać, nie mając świadomości, jak gruba ryba wpadła im w sieci. Obydwaj już nie żyją, ale Toto Riina został aresztowany, a w więzieniu zaczął sypać. Od ponad ?20 lat rozmawia tylko z sędzią.

Właśnie zdradził, że autostrada Katania–Palermo – jedna z najstarszych zbudowanych na Sycylii w latach 70. – ma estakady, w słupach których zamurowane zostały ofiary mafii.

Trudno sprawdzić, czy mówi prawdę. Władze raczej nie rozbiorą najpiękniejszej drogi widokowej na Sycylii.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki, d.walewska@rp.pl

Co hamuje gospodarkę Italii

Włosi zaczęli wychodzić z recesji, w której gospodarka znalazła się sześć lat temu. Ale kłopoty, jakie ma w skorzystaniu z ożywienia powracającego do europejskiej gospodarki, są o wiele większe niż w przypadku Hiszpanii, a nawet Grecji.

Zdaniem ekonomistów we Włoszech żaden z problemów, jakie nękają gospodarkę, nie został rozwiązany. W Hiszpanii i Grecji gruntownie przebudowano zasady funkcjonowania rynku pracy, zderegulowano sztywne zasady rządzące biznesem. We Włoszech idzie to o wiele wolniej. Od 2008 r. PKB skurczył się aż o 9 proc. i jest tylko niewielka szansa, że być może w tym roku uda się osiągnąć 1-proc. wzrost. Dług publiczny wynosi 133 proc. PKB i rośnie, stwarzając zagrożenie, że któregoś dnia może się okazać, iż państwo nie jest go w stanie obsłużyć. Nowy premier Matteo Renzi obiecuje obniżenie podatków i wycofanie wielu regulacji, które krępują gospodarkę. Nadal potężne rozmiary ma sektor państwowy. – Największy kłopot w tym, że wszystkie hamulce gospodarki są głęboko zakorzenione w kulturze naszego kraju – mówi prof. Tito Boeri z Bocconi University. Jego zdaniem we Włoszech każdy, kto tylko liczy się w życiu publicznym, należy do jakiejś grupy. I w tej sytuacji bardzo trudno jest znaleźć poparcie dla pomysłów dobrych dla wszystkich. Małe firmy, których właścicielami są starzejący się biznesmeni, bronią się przed inwestorami z zewnątrz. Prawnicy i farmaceuci żyją w zamkniętych klanach, a biurokraci hamują reformy.

Daniele Romiti, prezes śmigłowcowego potentata AgustaWestland, zapytany, czy zdziwiła go wypowiedź papieża Franciszka, który zapowiedział włoskim mafiosom, że jeśli się nie zmienią, czeka ich piekło, odpowiada krótkim: Nie. I kończy dyskusję na ten temat.

O mafii na północy Włoch mówi się niechętnie albo wcale. Również wcale nie mówiono o niej w południowej Francji i Monako. Powszechnie uważano, że mafijne macki sięgają od południa do Rzymu, gdzie ponad jedna piąta, np. biznesu restauracyjnego, jest pod kontrolą najskuteczniejszej światowej organizacji przestępczości gospodarczej.

Pozostało 95% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli