Afera podsłuchowa nie zszargała reputacji Polski u inwestorów

Afera podsłuchowa, która rzuciła cień na niezależność banku centralnego, nie podkopała jak dotąd zaufania inwestorów do Polski. Ale to może się zmienić, jeśli polityczny kryzys się pogłębi.

Publikacja: 20.06.2014 01:24

Afera podsłuchowa nie zszargała reputacji Polski u inwestorów

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Pierwszym poważnym sprawdzianem nastawienia inwestorów do polskiego rynku była środowa aukcja obligacji skarbowych. Resort finansów odkupił papiery za 6,17 mld zł, i sprzedał dwie serie obligacji pięcioletnich za 6,11 mld zł. Średnia rentowność oferowanych obligacji o stałym oprocentowaniu (3,25 proc.) wyniosła niespełna 3,2 proc. To o 0,2 pkt proc. mniej niż na poprzedniej aukcji w maju. Tak drogo (rentowność porusza się w kierunku odwrotnym do cen) resort finansów nie sprzedawał „pięciolatek" od kwietnia ubiegłego roku. To sugeruje, że „Belkagate", jak określa aferę podsłuchową z udziałem prezesa NBP Marka Belki część zachodnich komentatorów, nie podkopała zaufania inwestorów do Polski. W poniedziałek, gdy gracze mieli pierwszą okazję, by zareagować na opublikowane w weekend fragmenty kontrowersyjnej rozmowy Belki z ministrem spraw wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem, wydawało się, że będzie inaczej. Złoty wyraźnie się osłabił, taniały polskie akcje i obligacje. Już we wtorek jednak po panice nie było śladu. Na GPW rozpoczęło się odbicie, a kurs złotego ustabilizował się „w okolicy" 4,14 za euro.

Większość analityków, z którymi rozmawiała „Rz", uważa, że rozmowa, w której Belka sugerował Sienkiewiczowi możliwość wsparcia rządu luźną polityką pieniężną w zamian za dymisję ówczesnego ministra finansów, kompromituje prezesa NBP. Mimo to stonowana reakcja inwestorów ich nie zaskoczyła.

– Polskie instytucje to nie jeden człowiek, więc długoterminowe efekty afery będą znikome – mówi „Rz" Per Hammerlund, analityk rynków wschodzących w szwedzkim banku SEB. – Sądzę, że Belka prędzej czy później poda się do dymisji, aby media mogły się skoncentrować na polityce pieniężnej, a nie na jego osobie. Im dłużej będzie z tym zwlekał, tym większa będzie na rynkach niepewność.

Podobnie konsekwencje zamieszania ocenia Timothy Ash, główny ekonomista ds. rynków wschodzących w Standard Banku w Londynie.

– Polska gospodarka jest dziś w dobrej kondycji: przyspiesza tempo wzrostu, inflacja pozostaje niska, finanse publiczne są dość solidne, a banki – zdrowe. To wszystko można częściowo tłumaczyć tym, jak Belka zarządzał NBP i polityką pieniężną. Paradoksalnie więc może się okazać, że Belka odniósł w ostatnich latach taki sukces, że nie jest dziś z perspektywy inwestorów niezastąpiony.

Według niego cały układ instytucjonalny w Polsce pozostaje w oczach inwestorów wiarygodny.

– Kwestię przyszłości Marka Belki pozostawiamy otwartą, ale naszym zdaniem zmiana u steru NBP wywołałaby tylko krótkotrwałą reakcję rynków. Prezydent i parlament nie powinni mieć problemu z nominacją i zatwierdzeniem wiarygodnego kandydata, który ma odpowiednie doświadczenie – wskazuje Magdalena Polan, ekonomistka z banku Goldman Sachs. Według niej afera mogłaby mocniej wstrząsnąć polskim rynkiem, gdyby doprowadziła do przedterminowych wyborów parlamentarnych.

Zamieszanie z Belką w roli głównej, rzucające cień na niezależność NBP, może wpłynąć na rynki finansowe także pośrednio. W ostatnich tygodniach wśród inwestorów coraz wyraźniejsze były oczekiwania, że Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się na obniżkę stóp procentowych. Teraz ten scenariusz stał się mniej prawdopodobny.

– Z obecnym prezesem RPP może być mniej skłonna do luzowania polityki pieniężnej, bo cięcia mogą być postrzegane jako motywowane politycznie – wskazuje Polan.

– Z ewentualną obniżką stóp RPP będzie musiała poczekać, aż sprawa nieco przycichnie. W obecnej sytuacji poluzowanie polityki pieniężnej, a właściwie jakakolwiek jej zmiana, mogłoby zostać niewłaściwie zinterpretowane – przyznaje Ash.

NBP

Pierwszym poważnym sprawdzianem nastawienia inwestorów do polskiego rynku była środowa aukcja obligacji skarbowych. Resort finansów odkupił papiery za 6,17 mld zł, i sprzedał dwie serie obligacji pięcioletnich za 6,11 mld zł. Średnia rentowność oferowanych obligacji o stałym oprocentowaniu (3,25 proc.) wyniosła niespełna 3,2 proc. To o 0,2 pkt proc. mniej niż na poprzedniej aukcji w maju. Tak drogo (rentowność porusza się w kierunku odwrotnym do cen) resort finansów nie sprzedawał „pięciolatek" od kwietnia ubiegłego roku. To sugeruje, że „Belkagate", jak określa aferę podsłuchową z udziałem prezesa NBP Marka Belki część zachodnich komentatorów, nie podkopała zaufania inwestorów do Polski. W poniedziałek, gdy gracze mieli pierwszą okazję, by zareagować na opublikowane w weekend fragmenty kontrowersyjnej rozmowy Belki z ministrem spraw wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem, wydawało się, że będzie inaczej. Złoty wyraźnie się osłabił, taniały polskie akcje i obligacje. Już we wtorek jednak po panice nie było śladu. Na GPW rozpoczęło się odbicie, a kurs złotego ustabilizował się „w okolicy" 4,14 za euro.

Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli