Inwestorzy chętnie do nas zaglądają Inwestycje,rynek,cena,miejsca pracy,ranking Polska awansowała z 14. na 13. miejsce w globalnym rankingu atrakcyjności inwestycyjnej – wynika z corocznego raportu UNCTAD, czyli Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju. W Europie plasujemy się na piątej pozycji. Pierwsze miejsca w rankingu najbardziej perspektywicznych lokalizacji dla inwestorów zagranicznych w latach 2014-2016 zajmują kolejno: Chiny, USA, Indonezja i Indie. W Europie wyprzedzają nas natomiast Niemcy, Wielka Brytania, Rosja i Francja.
- Wzrost napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych może nas cieszyć, głównie z uwagi na fakt, że dzięki temu przybywa miejsc pracy w gospodarce – wyjaśnia Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale. - Przy okazji jednak można się zastanowić, jaka jest tego cena. Przeprowadzane dziś inwestycje zagraniczne wiążą się bowiem z transferami zysków w przyszłości. Warto równie zwrócić uwagę, że duża część BIZ pojawia się w strefach ekonomicznych. Janecki przypomina, że ostatnie dane wskazują, że w pierwszym półroczu 2014 roku wartość zaplanowanych nakładów była sześciokrotnie wyższa niż w tym samym czasie przed rokiem. W jego ocenie nasza pozycja konkurencyjna wynika nie tylko z faktu niższych płac, ale również preferencji podatkowych jakie są oferowane przedsiębiorcom inwestującym w specjalnych strefach ekonomicznych. Ponadto, dodatkową dla nich korzyścią jest możliwość rozpoczęcia działalności na specjalnie przygotowanym, uzbrojonym terenie. - Pomimo wszystko, bilans zysków i kosztów jest dla Polski pozytywny – uważa ekonomista. - Możemy się cieszyć, że rozwija się infrastruktura, a także pojawiają się możliwości współpracy dla polskich podmiotów w ramach kooperacji z podmiotami zagranicznymi.
Napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych w tym roku na świecie zaczął ponownie rosnąć. Przed kryzysem światowy przepływ inwestycji wynosił 2 bln dol., w 2012 roku było to 1,3 bln dol., a w 2013 r. 1,45 bln dol. Tylko w Polsce, dzięki inwestycjom bezpośrednim powstanie 14 tysięcy nowych miejsc pracy. To daje Polsce, po Francji i Wielkiej Brytanii, trzecie miejsce w Europie. Z raportu wynika, że globalny kryzys gospodarczy bardzo długo odbija się na przepływach bezpośrednich inwestycji zagranicznych na świecie. Wśród 20 krajów przyjmujących najwięcej bezpośrednich inwestycji zagranicznych jest mało państw europejskich. Przed kryzysem takie kraje jak Wielka Brytania, Niemcy, Francja znajdowały się zwykle w czołówce. Prawie 40 proc. wszystkich inwestycji na świecie pochodzi z państw rozwijających się. Autorzy raportu podkreślają, że przed kryzysem Unia Europejska była największym źródłem takich inwestycji na świecie i największym regionem przyjmującym je. Korporacje transnarodowe inwestują pięć razy mniej niż przed kryzysem.
Choć napływ inwestycji do Polski w ubiegłym roku był ujemny, to po wyeliminowaniu wycofania kapitału o charakterze wyłącznie finansowym, zagraniczne inwestycje produkcyjne wyniosły 6 mld dol. Chodzi m.in. o budowę fabryk czy zakładanie centrów usługowych.
Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE zaznacza, że według jednej z nowszych wersji prezentującej w euro za lata 2010 – 2013 wyglądały one następująco: +10,60 mld ; +14,83 mld ; +4,76 mld ; -4,48 mld. - Jeśli dobrze pójdzie to w tym roku mamy szansę na lekki plus – rzędu 3 – 5 mld – uważa Soroczyński. - Napływ BIZ jest istotny przez pryzmat łagodzenia nierównowagi wywołanej istnieniem deficytu w obrotach bieżących - sprawdza się tu w jakim stopniu napływ kapitałów bezpośrednich i portfelowych pokrywa deficyt w obrotach bieżących – no ostatnio nie pokrywał a wręcz pogłębiał.