Reklama

„Kształt wody" Guillermo del Toro od piątku na polskich ekranach

Bajka o wykluczonych, czyli „Kształt wody" Guillermo del Toro – zdobywca 13 nominacji do Oscarów – od piątku na polskich ekranach.

Publikacja: 12.02.2018 16:59

– To jest bajka na trudne czasy – mówi o „Kształcie wody" Guillermo del Toro.

W filmie, który zdobył 13 nominacji i zdominował w tym roku pierwszy etap wyścigu do Oscarów, zaproponował przewrotną love story. Opowieść o uczuciu nieśmiało rodzącym się między dwiema samotnymi, niemieszczącymi się w wyznaczonej przez społeczeństwo „normie" istotami, które muszą zderzyć się z rzeczywistością.

Akcja „Kształtu wody" toczy się w Ameryce w roku 1962.

– Wybrałem ten okres, bo był znaczący dla historii Ameryki, która zdążyła już otrząsnąć się z traumy drugiej wojny światowej, budowała swoje bogactwo i dobre samopoczucie – twierdzi reżyser. – To czas tworzenia wielkich mitów. Na przedmieściach miast mnożą się zamożne osiedla z domami z równo przystrzyżonymi trawnikami, z dobrymi samochodami w garażach i telewizorami w salonach. W Białym Domu rezyduje John Fitzgerald Kennedy. Zostanie zamordowany na ulicy Dallas dopiero rok później. Jeszcze też nie czuje się aż tak bardzo napięć związanych z wojną wietnamską. Ale co kryło się pod tą zewnętrzną powłoką prosperity?

Tajemniczy eksperyment

Del Toro nie robi zatem filmu o American Dream. Pokazuje podziały społeczne i nierówności, o jakich dotąd, kreśląc obrazy tego okresu, najczęściej milczano. Głównym miejscem akcji jest tu ośrodek badawczy pod rządowo-wojskowymi auspicjami, gdzie odbywa się utrzymywany w tajemnicy eksperyment. W basenie i tubie z wodą żyje wielki, człekokształtny stwór pokryty łuską. Nie potrzebuje do oddychania tlenu, więc jego płuca mają stać się obiektem badań.

Reklama
Reklama

Wciąż jednak trwa zimna wojna, toczy się walka wywiadów amerykańskiego i sowieckiego, więc pada rozkaz unicestwienia stwora. „Nieważne, czego my się nie nauczymy, ważne czego nie nauczą się Rosjanie" – stwierdza dowódca.

Polityka w filmie del Toro jest jakby rodem z pierwszych Bondów – świadomie przerysowana, karykaturalna. Ma raczej stworzyć poczucie zagrożenia. Przede wszystkim liczą się tu ludzie i ich emocje. Samotna, niema sprzątaczka, która nawiązuje kontakt ze stworem, chce go uratować razem z nieudacznym artystą, sąsiadem – gejem, który nie może się przyznać do swojej orientacji seksualnej i z czarnoskórą koleżanką z pracy. Del Toro portretuje tych, którzy przez społeczeństwo okresu prosperity zostali wyrzuceni na margines. Przypomina o ich istnieniu, więcej – o ich wartości i prawie do godności.

Dzisiaj twórcy coraz częściej właśnie „wykluczonych" czynią bohaterami filmów. Pokazują inne oblicze przełomu lat 50. i 60. Wystarczy przypomnieć kilka ubiegłorocznych tytułów. „Ukryte działania" Theodora Melphiego były opowieścią o trzech czarnoskórych kobietach, zdolnych i inteligentnych, które w latach 60. pracowały w NASA i walczyły o awans, a przecież przez cały czas były upokarzane i traktowane jak obywatelki drugiej kategorii.

„Płoty" wyreżyserowane przez Denzela Washingtona to z kolei historia afroamerykańskiej robotniczej rodziny, gdzie w relacjach ojca i syna odbija się świat nierówności i rasowych niechęci. Wreszcie „Suburbicon" George'a Clooneya, połączenie kina społecznego i thrillera, w którym na osiedlu, gdzie rośnie w siłę klasa średnia, odbywają się protesty, gdy do jednego z domów wprowadza się czarnoskóra rodzina. A prawdziwy dramat, zbrodnia i hipokryzja kryją się w rodzinie szanowanego białego obywatela.

Współczesne odniesienia

Artyści coraz częściej obalają amerykański mit lat powojennego dobrobytu, przypominają, że nie był on dla wszystkich. Guillermo del Toro z bajką o miłości niemej sprzątaczki i monstrum w czasach zimnowojennej polityki wpisuje się w ten nurt. Zaznacza jednak, że chodzi mu o coś więcej niż rozliczenie przeszłości i choć akcja „Kształtu wody" toczy się ponad pół wieku temu, jego obraz jest całkowicie współczesny.

– Ci, którzy dzisiaj rzucili hasło powrotu do wielkiej Ameryki, myślą o latach 60. jako czasie pełnym nadziei i wielkich obietnic na przyszłość – mówi reżyser. – Tymczasem wtedy też w kraju było mnóstwo problemów społecznych. Rasizm, nieakceptowanie inności. Podobnych, jakie mamy dzisiaj.

Reklama
Reklama

A że „Kształt wody" jest bajkowy? Del Toro posługuje się konwencją, w której czuje się najmocniejszy. Łączy gatunki – romans, fantasy, thriller. To mu zawsze wychodziło najlepiej. W jednym ze swoich najciekawszych filmów – „Labirynt fauna" również opowiedział o rzeczywistości za pomocą metafory. Jego gorzkie bajki mają swój urok. I perfekcyjną formę. Nie jest rzeczą przypadku, że „Kształt wody" ma 13 nominacji do Oscara. Członkowie Amerykańskiej Akademii Filmowej dostrzegli m.in. świetną kreację głównej bohaterki Sally Hawkins, drugoplanowe role Octavii Spencer i Richarda Jenkinsa, docenili reżyserię del Toro, muzykę Alexandra Desplata i zdjęcia Dana Laustsena.

A Guillermo del Toro już marzy o kolejnej bajce. Chciałby zrobić film o Pinokiu. Twierdzi, że dzwonili nawet do niego w tej sprawie szefowie kilku studiów, ale szybko kończyli rozmowę, gdy dowiadywali się, że chce umieścić akcję w czasach Mussoliniego.

– Zawsze komplikuję sobie życie – śmieje się reżyser. – Więc jeśli macie 35 milionów dolarów i chcielibyście uszczęśliwić Meksykanina...

A więc drewniany chłopiec, któremu nos wydłużył się od kłamstw? No, ale na tym właśnie polega siła del Toro, który w bajkach bez happy endu opowiada o niepokojach współczesnego świata. I pewnie jeszcze na tym, że choć na końcu nikt w jego filmach nie będzie „żył długo i szczęśliwie", reżyser zostawia jednak widzowi nadzieję.

W tym niełatwym świecie rodzi się bowiem solidarność wykluczonych, przyjaźń, miłość. – Pierwszy raz ktoś mnie zaakceptował taką, jaką jestem – mówi niema kobieta do stwora pokrytego rybią łuską. A on przy niej staje się łagodny i dobry.

– Miłość jest siłą uniwersalną – twierdzi del Toro. – Dlatego o niej chcę opowiadać, a nie o strachu. Jezus i Beatlesi nie mogli się mylić. ©?

Film
Marcin Dorociński, przeboje z Cannes i nie tylko
Film
Stare kino jest jak dobre wino i coraz popularniejsze
Film
Gdynia 2025: Holland, Machulski, Pasikowski i Smarzowski powalczą o Złote Lwy
Film
„Follemente. W tym szaleństwie jest metoda”, czyli randka w ciemno
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Film
Trudne wyzwania imigranckich dzieci z wiedeńskiej podstawówki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama