"Sztuczki" otrzymały Złote Lwy

Festiwalowe filmy Jakimowskiego, Kędzierzawskiej, Wiszniewskiego wyznaczają nowy nurt w polskim kinie

Publikacja: 24.09.2007 13:40

Gala kończąca XXXII Festiwal Filmów Fabularnych w Gdyni. Na pierwszym planie Andrzej Jakimowski i je

Gala kończąca XXXII Festiwal Filmów Fabularnych w Gdyni. Na pierwszym planie Andrzej Jakimowski i jego młodociany aktor Damian Ul

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Mały bohater "Sztuczek" Andrzeja Jakimowskiego wierzy, że mężczyzna, który na dworcu w Wałbrzychu ma codziennie przesiadkę w podróży z pracy do domu, jest jego ojcem. Chce go odzyskać. Dziecięcymi sposobami zaklina rzeczywistość, by doprowadzić do spotkania rodziców.

Takie streszczenie przywodzi namyśl stereotypowe kino familijne. Jednak tak nie jest. Jakimowski zaczarowuje widza, subtelnie opowiada o najdelikatniejszych uczuciach i tęsknotach. Każdy kadr, każda scena tchnie tu prawdą, a jednocześnie film ma w sobie magię, jaką w kinie można spotkać bardzo rzadko. Przestaje być zwyczajnym obrazem obyczajowym, zamienia się w przypowieść o potrzebie miłości. Piękne, wrażliwe kino.

Wrażliwość - to słowo klucz do wielu tegorocznych filmów. Reżyserzy uciekają od polskiej rzeczywistości, za to z bardzo bliska przyglądają się człowiekowi. Bohaterami ich filmów stają się ludzie słabi, wyrzuceni na margines społeczeństwa.

Samotna starsza pani, która chce godnie odejść, ocalając stary dom -cząstkę swojego świata (niedoceniony przez jury film "Pora umierać" Doroty Kędzierzawskiej), chłopiec biegnący z Pomorza do Częstochowy w intencji chorej na raka matki ("Wszystko będzie dobrze" Tomasza Wiszniewskiego), mężczyzna uciekający po rodzinnej tragedii w Beskidy, "tam gdzie zawracają wrony" ("Wino truskawkowe" Dariusza Jabłońskiego), a nawet barwni mieszkańcy warszawskiej Pragi (świetny debiut Łukasza Palkowskiego "Rezerwat") -wszystkich ich łączy osobność, społeczne outsiderstwo.

Akcja filmów też toczy się z dala od wielkomiejskiego zgiełku i wielkich ambicji. Współczesność wdziera się na ekran jakby mimochodem. Gdy siostra głównego bohatera "Sztuczek" szuka pracy we włoskim przedsiębiorstwie albo gdy biegnącym do Częstochowy dzieckiem zaczynają się interesować szukające sensacji media. Zniknęła jednak z ekranu "czarnucha", która opanowała ostatnio filmy młodych twórców. Artyści coraz częściej szukają nadziei.

Na kino społeczne, analizujące naszą rzeczywistość polityczno-społeczną, trzeba jeszcze poczekać. W tym roku o film mocno osadzony w realiach Śląska pokusił się Robert Gliński. Jego "Benek" opowiadający o odbijaniu się od dna bezrobotnego górnika jest obrazem ciekawym, tchnącym autentycznością, ale chyba nieco spóźnionym. Dzisiaj, żyjąc wśród politycznych awantur, czekamy na inne obrazy: o tym, jak transformacja i brud polityki odbiły się na kondycji moralnej polskiego społeczeństwa. Odważnie próbował taki temat podjąć Jerzy Stuhr, mierząc się z dawnymi i dzisiejszymi grzechami dwóch pokoleń Polaków. Jego "Korowód" to film o lustracji i odpowiedzialności za własne postępowanie. Szkoda tylko, że powstawał zbyt szybko i ma sporo niedociągnięć scenariuszowych.

Zabawna, inteligentna propozycja pojawiła się wreszcie w kinie rozrywkowym. To "Ogród Luizy" - opowieść o gangsterze twardzielu, który opiekuje się młodą schizofreniczką. Maciej Wojtyszko z lekkością przeskakuje od obserwacji społecznych do romansu i thrillera, wszędzie zachowując umiar i dystans.

W filmach przyglądających się ludziom wnikliwie i z bliska rozkwitają aktorzy. Jurorom zabrakło wręcz nagród i, słusznie, dodali jeszcze dla wykonawców kilka wyróżnień specjalnych.

Po Krystynie Feldman w "Moim Nikiforze" niezwykłą szansę dostała inna nestorka - 92-letnia Danuta Szaflarska. Dorota Kędzierzawska "Porę umierać" napisała specjalnie dla niej. Piękna, krucha, a jednocześnie bardzo silna Szaflarska przykuwa uwagę widzów przez półtorej godziny. Oczarowuje i porywa. Ale zachwycili też aktorzy innych pokoleń. Robert Więckiewicz, Marcin Dorociński, Sonia Bohosiewicz, młodzi aktorzy z "Jutro idziemy do kina", dają prawdziwy koncert gry. A specjalne wyróżnienie - bez żartów - należało się jeszcze psu z "Pora umierać". Tak grające zwierzę widziałam na ekranie pierwszy raz wżyciu.

Ostatni festiwal może napawać nadzieją. Filmowcy nie marnują szansy, jaką stworzyła im nowa ustawa o kinematografii. A dyrektorka Polskiego Instytutu Filmowego Agnieszka Odorowicz zdobywa dla kina następne pieniądze, tym razem wykorzystując fundusze regionalne.

Rz: W "Sztuczkach" opowiada pan o bardzo delikatnych uczuciach. To pana sposób na kino?

Andrzej Jakimowski:

Nie lubię epatowania przemocą, cierpieniem i namiętnościami wymyślonymi, żeby widza zainteresować. Myślę, że kino nie musi czerpać siły wyłącznie ze zgiełku i dynamicznej akcji.

A co jest według pana jego siłą?

Obraz filmowy jest dosłowny, dobrze tu funkcjonują symbole. Kamera to świetny środek obserwacji zwykłego życia i świata.

Ten świat przefiltrowuje pan jednak przez swoją wyobraźnię.

"Zmruż oczy" i "Sztuczki" są filmami bardzo osobistymi. Ale ich tkanka jest wręcz dokumentalna. Kręcę w autentycznych plenerach i wnętrzach, często grają u mnie ludzie, którzy niechcący zaplątali się na plan, nieucharakteryzowani i nieubrani przez kostiumologa. W rolach głównych chętnie obsadzam naturszczyków. Praca z nimi jest trudna, zwłaszcza że nie zamęczam aktorów próbami i dublami, a wiele scen w moich filmach powstaje z marszu, bo lubię rejestrować niepowtarzalność chwil. Ale niezawodowi aktorzy wnoszą na ekran autentyzm.

Mógłby pan zrobić obraz batalistyczny albo horror?

Dlaczego nie? Chętnie. Jeśli tylko mógłbym opowiedzieć mądrą, głęboką i wieloznaczną historię. I zabawić się konwencją.

Ma pan pomysł na następny film?

Pracuję nad dwoma projektami. Jeden to opowieść o młodej dziewczynie i złodzieju kieszonkowym. O drugim jeszcze nie chcę mówić, żeby nie zapeszyć. rozmawiała Barbara Hollender

¦ ZŁOTE LWY: "Sztuczki" Andrzeja Jakimowskiego¦ NAGRODA SPECJALNA JURY: "Ogród Luizy" Macieja Wojtyszki, "U Pana Boga w ogródku" Jacka Bromskiego¦ REŻYSERIA: Tomasz Wiszniewski ("Wszystko będzie dobrze")¦ ROLA KOBIECA: Danuta Szaflarska ("Pora umierać")¦ ROLA MĘSKA: Robert Więckiewicz ("Wszystko będzie dobrze", "Świadek koronny")¦ SPECJALNE NAGRODY AKTORSKIE: Marcin Dorociński ("Ogród Luizy"), Julia Pietrucha ("Jutro idziemy do kina")¦ DRUGOPLANOWA ROLA KOBIECA: Sonia Bohosiewicz ("Rezerwat")¦ DRUGOPLANOWA ROLA MĘSKA: Zbigniew Stryj ("Benek")¦ SCENARIUSZ: Jerzy Stuhr ("Korowód")¦ DEBIUT REŻYSERSKI: Łukasz Palkowski ("Rezerwat")¦ ZDJĘCIA: Adam Bajerski ("Sztuczki")¦ MUZYKA: Michał Lorenc ("Wszystko będzie dobrze")¦ SCENOGRAFIA: Magdalena Dipont ("Jutro idziemy do kina")¦ KOSTIUMY: Magdalena Biedrzycka, Andrzej Szenajch ("Jutro idziemy do kina")¦ MONTAŻ: Paweł Witecki ("Rezerwat")¦ DŹWIĘK: Marcin Kasiński, Kacper Habisiak ("Pora umierać")

Mały bohater "Sztuczek" Andrzeja Jakimowskiego wierzy, że mężczyzna, który na dworcu w Wałbrzychu ma codziennie przesiadkę w podróży z pracy do domu, jest jego ojcem. Chce go odzyskać. Dziecięcymi sposobami zaklina rzeczywistość, by doprowadzić do spotkania rodziców.

Takie streszczenie przywodzi namyśl stereotypowe kino familijne. Jednak tak nie jest. Jakimowski zaczarowuje widza, subtelnie opowiada o najdelikatniejszych uczuciach i tęsknotach. Każdy kadr, każda scena tchnie tu prawdą, a jednocześnie film ma w sobie magię, jaką w kinie można spotkać bardzo rzadko. Przestaje być zwyczajnym obrazem obyczajowym, zamienia się w przypowieść o potrzebie miłości. Piękne, wrażliwe kino.

Pozostało 89% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu