– Myślę, że przesłanie tego filmu jest mimo wszystko bardzo pozytywne. Chcieliśmy powiedzieć światu, że terroryści nie mogą nami zawładnąć i zamknąć w klatce strachu.
Mam wrażenie, że „Cena odwagi” niesie nadzieję. To nie jest opowieść o porywaczach i zbrodni. Michael Winterbottom pokazuje, co działo się w domu Marianne. Solidarność ludzi różnych ras i narodowości zgodnie występujących w obronie życia, przeciwko terrorowi.Mam wrażenie, że to najciekawsza rola Jolie od czasu oscarowej kreacji w „Przerwanej lekcji muzyki”. Aktorka, która zawsze była tematem najrozmaitszych, pikantnych doniesień prasowych, ma dzisiaj 32 lata, jest matką trojga dzieci, które wychowuje razem z Bradem Pittem. Powtarza, że ma dosyć idiotycznych plotek na swój temat.
Choć trzeba przyznać, że na reputację skandalistki Jolie zapracowała dość solidnie.
– Znam tylko jeden sposób na życie – mawiała. – Jestem uzależniona od adrenaliny. Uwielbiam nurkowanie, jazdę z prędkością 200 kilometrów na godzinę i wszelką brawurę.
Prasa rozpisywała się, że ma obsesję śmierci i na co dzień śpi z nożami pod poduszką, a ona nie zaprzeczała. Chętnie opowiadała o swoich kochankach i o tym, jak bardzo lubi seks. Ile w tym obrazie było prawdy, ile kreacji – trudno powiedzieć. Ale plotkować było o czym.
Angelina Jolie jest córką aktorki francuskiego pochodzenia Marcheline Bertrand i aktora Jona Voighta – bohatera „Nocnego kowboja”, „Powrotu do domu” oraz „Jana Pawła II”. Ale nie znaczy to, że jej dzieciństwo było szczególnie „hollywoodzkie”. Rodzice rozeszli się, gdy miała dwa lata, w wieku szkolnym chodziła regularnie do psychologa, który twierdził, że jej trudności adaptacyjne spowodowane są tym, że pochodzi z rozbitej rodziny. Sama Angelina miała na ten temat inne zdanie. Ale prawdą jest, że była zakompleksiona. Koleżanki dokuczały, nie aprobując jej stylu bycia ani wyglądu – z powodu dużych ust nazywały ją Muppetem. A jak każda dziewczyna chciała być atrakcyjna. Wyróżniała się z tłumu, jak umiała. Jako 11-latka nosiła czarne, obcisłe skóry i zapowiadała, że będzie w przyszłości dyrektorką zakładu pogrzebowego. Jako 13-latka zafundowała sobie kilka tatuaży, w tym dwa smoki i dwa krzyże. Wypisała też na własnej skórze japońskie słowo „śmierć”. Chodziła z nożami przy pasku, a jako 16-latka opuściła dom, pomalowawszy sobie wcześniej włosy na kolor czerwony. Dzisiaj sama mówi: