To był trochę wstydliwy hit wystawienniczy epoki PRL. Na kolejne przeglądy fotografii erotycznej "Wenus" przyjeżdżały do Krakowa wycieczki z całego kraju. Wbrew zapowiedziom nie były to pokazy fotografii szczególnie ambitnej. Dominowały banalne i przedmiotowe wyobrażenia kobiet, najczęściej jasnowłosych, upozowanych w scenerii łąki czy ogrodu. Słowem – synonim kiczu i artystycznej tandety, coś, co dziś najchętniej określilibyśmy kolokwialnym mianem obciachu.
W polskiej sztuce motyw aktu nie ma wielkiej tradycji. Obyczajowa pruderia i drobnomieszczańska mentalność, wreszcie wpływy religii spowodowały, że temat erotyki i ciała podejmowany był przez polskich artystów raczej niechętnie albo w sposób szczególny, krytyczny. Dobrym przykładem swoistego odrzucenia są głośne prace Katarzyny Kozyry, w których ciało artystki staje się symbolem choroby, a reakcja, którą może budzić, to także wstręt.Seksualność i komercja są głównymi tematami obecnej wystawy. Jej kurator Adam Mazur zaprosił do projektu ponad 40 młodych lub bardzo młodych artystów i artystek, z których większość mityczne krakowskie salony ma szansę znać jedynie z legendy. Bez kompleksów afirmują ciało i jego seksualność, czasem wręcz narcystycznie. Podejmują też z nim grę, negocjują z tradycyjnymi wizerunkami.
Ekspozycję otwierają wizerunki modelek i gwiazd estrady zaczerpnięte wprost z kolorowego magazynu. Te efektowne, doskonałe technicznie, nowoczesne kadry wydają się, paradoksalnie, współczesnymi odpowiednikami tradycyjnych mieszczańskich wyobrażeń o obiekcie pożądania.
O pełnym niepokoju poszukiwaniu tożsamości płci mówią na wystawie zdjęcia duetu Zorka Projekt, androgyniczne autoportrety Macieja Osiki czy efektowne, transseksualne naśladowanie "Narodzin Wenus" Boticellego autorstwa Barbary Konopki. Są też projekty parado-kumentalne. Poruszają "Burdele" Anny Bedyńskiej, fotografującej puste wnętrza współczesnych domów publicznych. Nieobecność w tych przygnębiających i pozbawionych urody wnętrzach więcej opowiada o współczesnej seksualności niż niejeden raport. Są też prace, których tematem jest starość, przemijanie, więdnięcie, gnicie ciała, czyli typowe dla aktu motywy wanitatywne.
Jednak tematem "Wenus" było i jest przede wszystkim intrygujące piękno ciała, tajemnicza siła erotyki. Teoria psychoanalizy mówi, że sublimacją pożądania jest spojrzenie. I właśnie ten prosty, nie zawsze uświadamiany mechanizm stał się zapewne motorem powstania wielu niezwykłej urody prac tej wystawy. Należą do nich hipnotyzujące wielkoformatowe akty Ewy Łow-żył czy elegancka, choć przewrotna, "Pussy Mandala" Maurycego Gomulickiego.