Tak powstała pierwsza agencja tworzona przez niezależnych fotografów. Miała chronić ich przed wyzyskiem ze strony korporacji. Fotoreporterzy zyskali wpływ na kontekst, w jakim ukazywały się ich prace. Najważniejsza jednak była sprawa zachowania przez autorów praw do zdjęć, które w przyszłości mogły zyskać ogromną wartość.
Wśród założycieli Magnum znaleźli się - obok Capy i Cartier-Bressona - David Chim Seymour, George Rodger i Bill Vandivert. Ustalono, że Chim zajmie się Europą, Cartier-Bresson - Indiami i Dalekim Wschodem, Rodger - Afryką, a Vandivert - Ameryką. Capa mógł jeździć dokąd mu się podobało.
— Mamy znaczny wkład w powstanie Magnum, bowiem aż dwóch jej współtwórców pochodziło z Europy Środkowo-Wschodniej - mówi Andrzej Rybicki, kustosz Muzeum Historii Fotografii. - Capa, który naprawdę nazywał się Andre Friedmann, wywodził się ze zlaicyzowanej rodziny węgierskich Żydów. David Seymour, a właściwie Dawid Szymin, urodził się w Warszawie.
To oni dwaj sprawili, że marzenie nabrało realnego kształtu. O ile Capa oczarowywał redaktorów i nawiązywał kontakty tam, gdzie, jak sądził, dało się zarobić, Chim kalkulował ryzyko i utrzymywał Magnum na odpowiedni kursie.
[srodtytul]Najbardziej osobista wojna [/srodtytul]