Humor po polsku

Kochamy polskie komedie i nie zmieni tego nawet coraz niższy poziom nowych produkcji. Dzieła dawnych mistrzów wciąż bawią nas najbardziej, bo to w nich znajdziemy najpełniejszy obraz polskich przywar i kompleksów. Ich listę znamy dobrze, wystarczy przecież spojrzeć na sąsiada...

Publikacja: 27.11.2008 09:58

Sami swoi

Sami swoi

Foto: PAT

Polacy mają bardzo specyficzne poczucie humoru. Śmiejemy się z innych, natomiast bardzo nie lubimy, kiedy ktoś się z nas wyśmiewa – mówił w jednym z wywiadów Stanisław Bareja.

– Ilu widzów potrafi się obrazić po obejrzeniu jednego filmu czy po wysłuchaniu utworu satyrycznego! Na całym świecie nie mamy chyba sobie równych. Opowiadał mi Stanisław Tym, że po nadaniu w radiu jego dialogu, w którym występował pijany kolejarz, dostał pismo od pracowników PKP, zaświadczające, że kolejarze w zasadzie nigdy nie piją, i w ogóle to jest obraza tego trudnego zawodu.

Bareja został niedawno uznany przez czytelników miesięcznika „Film” za „komediowego reżysera stulecia”. Umiał nas rozśmieszać i chociaż odsądzano go od czci i wiary za traktowanie sztuki filmowej wyłącznie jako źródła rozrywki, to dziś ówcześni krytycy jego twórczości – nawet Andrzej Wajda i Krzysztof Zanussi – przyznają, że się przed laty na jego talencie po prostu nie poznali.

Ganiono go, że schlebia tanim gustom, ale czy i dziś byłby to zarzut? Nigdy – jak sam mówił – nie miał problemów z frekwencją na swoich filmach. Recepta na sukces była prosta. „W komedii wszystko już było – mawiał Bareja. – Jest parę motywów, które się powtarzają na całym świecie. Wiadomo np., że śmieszą ludzie zwyczajni w sytuacjach niezwykłych i na odwrót. Jak się parobek ubrudzi, to nic z tego nie wynika. A jak się ubrudzi dyrektor, ludzie będą się śmiać. To powiedział Chaplin w 1914 roku i nic się nie zmieniło”.

Próbowano przylepić mu etykietkę pupila władzy ludowej. Na początku kariery był nim rzeczywiście. Przyznawał potem, że należały mu się razy i cięgi za przesłodzony i oderwany od rzeczywistości obraz Polski w „Żonie dla Australijczyka” czy „Przygodzie z piosenką”. Ale po kolejnych komediach, które w coraz ostrzejszym świetle pokazywały peerelowskie absurdy, już mu tak łatwo nie było. Zrealizowany w 1980 roku „Miś” po ingerencjach cenzorów został skrócony o jedną czwartą.

„Nie mogło być np. zbliżenia polskiej szynki w londyńskim sklepie, chociaż to nie tajemnica, że eksportujemy mięso na Zachód – opowiadał reżyser dwa lata po premierze. – Nie mogło paść zdanie: »To jest miś na skalę naszych możliwości, a nie potrzeb«. Nie można było pokazać wiecujących filmowców ani też kupowania mięsa w kiosku Ruchu. A główny bohater nie mógł nazywać się Ryszard Nowohucki”.

A przecież – jak tłumaczył reżyser – w grę wchodziła „skromna figura prezesa klubu sportowego, który za wszelką cenę chce odebrać twarde waluty z konta w Londynie”. Jak widać, nawet mistrz komedii nie zdawał sobie sprawy, że nakręcił film kultowy, uwielbiany do dziś za świetne role aktorskie i jeszcze lepsze dialogi. Aż wstyd cytować, tak są znane.

Jednak w tegorocznym zestawieniu polskich komedii najchętniej oglądanych w telewizji nie wygrał „Miś”, ale „Sami swoi” (1967) Sylwestra Chęcińskiego – film na pewno cieplejszy i bardziej rodzinny. I dzięki kapitalnemu scenariuszowi Andrzeja Mularczyka – równie, a może i bardziej zabawny od obrazów Barei. „Ja ten tekst najpierw usłyszałem w radiu – opowiadał Chęciński. – Audycję reżyserował Andrzej Łapicki, Wojciech Siemion grał Pawlaka. O Kargulu tam się tylko wspominało. Tekst mnie zainspirował, ale pamiętajmy, że to były lata 60.

Wtedy o wsi robiło się filmy patetyczne i ideologiczne w stylu »Jasne Łany«. Z drugiej strony docierało do nas kino amerykańskie. Oglądaliśmy ten amerykański rozmach i też tak chcieliśmy. A tu nagle miałbym robić film o repatriantach zza Buga. Z tym chłopem nieogolonym i w gaciach, z tą całą polską siermięgą. I jeszcze ludzie mieli się z tego śmiać. Zawsze bardzo się wzruszam, gdy przypominam sobie pierwszą projekcję dla ekipy, rodzin i znajomych. Jak oni to przyjęli, ten ryk i ciągłe uciszanie się nawzajem”.

Co ciekawe, atmosfera na planie „Samych swoich” wcale taka zabawna nie była. Grający Kargula Władysław Hańcza był już wtedy uznawany za aktora wybitnego. Z kolei Wacława Kowalskiego przed rolą Pawlaka traktowano wyłącznie jako specjalistę od epizodów. Chęciński wspomina, że podczas zdjęć „wielokrotnie iskrzyło”. Efekt iskrzenia wszyscy znamy.

Inny rodzaj humoru, bliższy „Rejsowi” Marka Piwowskiego, zobaczymy w „Dziewczynach do wzięcia” Janusza Kondratiuka. Historia trzech dziewczyn z podwarszawskich miejscowości, które w sobotę „jadą na miasto”, też nie zestarzała się ani trochę. A sekwencji jedzenia kremu i przykrych tego następstw nie powstydziłby się sam Woody Allen. Kto nie widział, pęknie ze śmiechu.

Tyle że to film z 1972 roku i szkoda, że ten rodzaj inteligentnego humoru nie cieszy się dziś uznaniem młodych reżyserów. Na szczęście zdarzają się wyjątki, które pozwalają z umiarkowanym optymizmem patrzeć w przyszłość. Nadzieję na powrót do kin dobrej polskiej rozrywki niosą takie filmy jak np. pokazywana w tym tygodniu „Barbórka” Macieja Pieprzycy – historia uczucia dziewczyny z tradycyjnej rodziny górniczej i zblazowanego gwiazdora telenoweli. Ale nie ma ten film nic wspólnego z falą tandetnych komedii romantycznych, które ostatnio zalały nasze kina. Film zdobył nagrody na festiwalach w Gdyni, Houston, Płowdiw (Bułgaria) i Bar (Czarnogóra). Kawał dobrej, bo niegłupiej rozrywki z morałem.

[ramka][srodtytul]Wybrane z tygodnia[/srodtytul]

Kochajmy syrenki

(piątek, godz. 13.00, TVP Kultura)

Hallo Szpicbródka, czyli ostatni występ króla kasiarzy

(sobota, godz. 11.35 , TVP 2)

Słodkie oczy

(sobota, godz. 1.30, Kino Polska)

Czy jest tu panna na wydaniu

(niedziela, godz. 14.20, Kino Polska)

Sztuka kochania

(niedziela, godz. 20.00, Kino Polska)

Człowiek z...

(wtorek, godz. 17.10, Kino Polska)

Pajęczarki

(środa, godz. 0.45, Kino Polska)[/ramka]

[ramka][srodtytul]Najchętniej oglądane[/srodtytul]

1. „Sami swoi”, TVP 1, 5 mln 360 tys. widzów

2. „Nie ma mocnych”, TVP 1, 4 mln 992 tys.

3. „Galimatias, czyli kogel-mogel II”, TVP 1, 4 mln 549 tys.

4. „Kogel–mogel”, TVP 1, 4 mln 190 tys.

5. „Cudownie ocalony”, TVP 1, 3 mln 910 tys.

6. „Jak rozpętałem II wojnę światową”, TVP 1, 3 mln 871 tys.

7. „Kochaj albo rzuć”, TVP 1, 3 mln 796 tys.

8. „Tylko mnie kochaj”, TVP 1, 3 mln 604 tys.

9. „Wyjście awaryjne”, TVP 1, 3 mln 151 tys.

10. „Zróbmy sobie wnuka”, TVN, 3 mln 75 tys.

11. „Miś”, TVP 1, 2 mln 908 tys.

12. „Nigdy w życiu”, TVN, 2 mln 872 tys.

13. „C.K. Dezerterzy”, TVP 1, 2 mln 847 tys.

14. „Nie lubię poniedziałku”, TVP 1, 2 mln 842 tys.

15. „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”, TVP 1, 2 mln 804 tys.

[i]Dane: TNS OBOP – oglądalność polskich komedii w okresie 1.01 – 20.11.2008[/i][/ramka]

[i][b]Sami swoi[/b]

20.00 | TVP Kultura | środa

13.00 | TVP Kultura | czwartek[/i]

[i][b]Barbórka[/b]

18.45 | TVP Kultura | poniedziałek

21.10 | TVP Polonia | środa[/i]

[i][b]Dziewczyny do wzięcia[/b]

7.50 | TVP Kultura | sobota[/i]

[i][b]Miś[/b]

20.35 | TVP 2 | Środa[/i]

Polacy mają bardzo specyficzne poczucie humoru. Śmiejemy się z innych, natomiast bardzo nie lubimy, kiedy ktoś się z nas wyśmiewa – mówił w jednym z wywiadów Stanisław Bareja.

– Ilu widzów potrafi się obrazić po obejrzeniu jednego filmu czy po wysłuchaniu utworu satyrycznego! Na całym świecie nie mamy chyba sobie równych. Opowiadał mi Stanisław Tym, że po nadaniu w radiu jego dialogu, w którym występował pijany kolejarz, dostał pismo od pracowników PKP, zaświadczające, że kolejarze w zasadzie nigdy nie piją, i w ogóle to jest obraza tego trudnego zawodu.

Pozostało 91% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów