Stare dynamiczne kino

Od jutra w repertuarze warszawskiego kina Femina znajdzie się „Czterysta batów” Francoisa Truffauta. Odrestaurowany film z 1959 roku, opowiadający o losach małego łobuziaka niepotrafiącego odnaleźć się w bezdusznym świecie, to perła francuskiej Nowej Fali.

Publikacja: 29.01.2009 14:28

Jean-Pierre Leaud (w środku) w roli głównego bohatera „Czterystu batów” – Antoine’a Doinela. Film zo

Jean-Pierre Leaud (w środku) w roli głównego bohatera „Czterystu batów” – Antoine’a Doinela. Film zobaczymy dzięki projektowi firmy Vivarto wprowadzającej klasyczne tytuły do bieżącego repertuaru kin

Foto: Filmweb

Red

Co mogą mieć ze sobą wspólnego tak różne filmy jak „Lecą żurawie“ Michaiła Kałatozowa i „Czterysta batów“ Francoisa Truffauta poza tym, że oba powstały pod koniec lat 50. XX w., odniosły sukces i odświeżyły kino? Otóż sztandarowemu dziełu radzieckiej odwilży sztandarowe dzieło francuskiej Nowej Fali zawdzięcza swoje powstanie. Do tego, aby powstał film, nie wystarczy bowiem nawet najwspanialszy pomysł na scenariusz. Potrzebne są jeszcze pieniądze. A te Truffaut otrzymał od teścia, którego przekonał do rozpowszechniania we Francji filmu Kałatozowa. Teść zbił na nim kapitał i zrewanżował się zięciowi, finansując jego debiut.

Na festiwalu w Cannes w 1959 r. „Czterysta batów“ zdobyło nagrodę za reżyserię, a rok później – nominację do Oscara za najlepszy scenariusz oryginalny. Film od półwiecza cieszy się sławą arcydzieła i jednego z najbardziej przejmujących obrazów dzieciństwa w historii kina.

[srodtytul]Z deszczu pod rynnę[/srodtytul]

Czas pokonał niejedno niegdysiejsze arcydzieło. Ale nie „Czterysta batów“, które zachowało młodzieńczą spontaniczność. Truffaut, przystępując do jego realizacji, miał dopiero 26 lat. Obiektyw skierował na 13-latka, a więc kogoś, kto z natury jest żwawy (Doinel przeważnie biegnie, bo często dokądś się spieszy albo przed kimś ucieka). A do tego głowę miał pełną szalonych filmowych pomysłów, wypracowanych przez Nową Falę. Autor „Czterystu batów“ współtworzył ten nurt z innymi młodymi reżyserami francuskimi – Jeanem-Luc Godardem czy Claudem Chabrolem, którzy podobnie jak on marzyli o kinie bliskim życiu, a nienawidzili wszystkiego, co w filmach ich poprzedników było teatralne, sztuczne i napuszone.

Truffaut wtopił Antoine’a Doinela w rozległe, filmowane ze swadą tło paryskich ulic, co w połączeniu z ruchliwością bohatera stworzyło dynamiczną całość. Nikt na „Czterystu batach“ nie powinien się nudzić, zwłaszcza że twórca podtrzymuje uwagę widza, nieustannie wpędzając Antoine’a z deszczu pod rynnę (tak właściwie należałoby tłumaczyć idiomatyczny tytuł filmu – „Les quatre cents coups“). Widz jest też wciąż zaskakiwany zmiennością nastrojów: sytuacje dramatyczne przerywają sceny tragikomiczne, liryczne, poetyckie. Opowieść wartko zmierza do niezapomnianego zakończenia nad morzem – tam, gdzie zawsze chciał dotrzeć Antoine Doinel.

[srodtytul]Autoportret reżysera[/srodtytul]

Debiut Truffauta nie zestarzał się również dlatego, że od początku był szczery. Wrażenie autentyzmu bierze się z naturalnej gry też wówczas 13-letniego odtwórcy głównej roli – Jeana-Pierre’a Leauda. A przede wszystkim z faktu, że Truffaut odtworzył przed kamerą własne dzieciństwo. Podobnie jak Doinel był łobuziakiem, trafił do poprawczaka i przeżył szok, poznając ponurą tajemnicę własnej rodziny. Dzielił z nim także filmową pasję – obaj kradli fotosy aktorek z gablot kinowych. Francois Truffaut większością swych późniejszych filmów potwierdził wielką klasę. Kilka poświęcił dalszym losom Antoine’a Doinela.

Film obejrzymy dzięki firmie Vivarto, która kontynuuje akcję wprowadzania klasyki na ekrany komercyjnych kin. 20 lutego zobaczymy „Przeminęło z wiatrem“ Victora Fleminga z 1939 roku. Następnie pojawią się m.in. „Obywatel Kane“ Orsona Wellesa, „Butch Cassidy i Sundance Kid“ George’a Roya Hilla i „Gabinet Doktora Calighari“ Roberta Wiene’a.

Co mogą mieć ze sobą wspólnego tak różne filmy jak „Lecą żurawie“ Michaiła Kałatozowa i „Czterysta batów“ Francoisa Truffauta poza tym, że oba powstały pod koniec lat 50. XX w., odniosły sukces i odświeżyły kino? Otóż sztandarowemu dziełu radzieckiej odwilży sztandarowe dzieło francuskiej Nowej Fali zawdzięcza swoje powstanie. Do tego, aby powstał film, nie wystarczy bowiem nawet najwspanialszy pomysł na scenariusz. Potrzebne są jeszcze pieniądze. A te Truffaut otrzymał od teścia, którego przekonał do rozpowszechniania we Francji filmu Kałatozowa. Teść zbił na nim kapitał i zrewanżował się zięciowi, finansując jego debiut.

Pozostało 80% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu