Sam pan Kazimierz pytany, dlaczego nie reżyseruje ani w kinie, ani w teatrze — wymawiał się pisaniem książki. Tymczasem najwięcej czasu spędzał i spędza w Sejmie i w studiach telewizyjnych, gdzie realizował się jako trybun Platformy Obywatelskiej.
Pewnie dla niego jest to ważne, że bierze udział w wielkiej bitwie przeciwko prawicy braci Kaczyńskich, jak zwykł mawiać. Ale racje ma Jerzy Gruza, kolega Kutza ze studiów w łódzkiej filmówce, oceniając sytuację dosadnym językiem, z jakiego słynie sam pan Kazimierz: „Politycy grają w swojej bajce, a Kazio zostaje w d....Tymczasem mógłbym tworzyć filmy i spektakle”.
[srodtytul]Pluralizm, ale po naszemu[/srodtytul]
Polityka tak pochłonęła pana Kazimierza, że zamiast obiecanej autobiograficznej powieści otrzymujemy książkę Aleksandry Klich „Cały ten Kutz. Biografia niepokorna”. Od razu trzeba powiedzieć, że nie jest to żaden produkt uboczny czy zastępczy. Autorka na pewno uratowała redaktora Ilga przed kolejną frustracją. Napisała książkę, w której znalazły się również cytaty z powieści Kutza, dlatego można uznać, że nie jest ona tworem mitycznym. Poznaliśmy nawet tytuł „Piąta strona świata”. Przede wszystkim zaś, jak tylko mogła, poparła faktami podtytuł książki „Biografia niepokorna". Całe szczęście, bo pisać na okrągło o Kutzu, który lubi powiedzieć najgorszą prawdę, a i rzeczy zmyślone, prosto w twarz - to dopiero byłby skandal!
To, że go nie ma, dobrze świadczy również o samym artyście. Oczywiście mógłby pogmerać w zakamarkach swojej duszy jeszcze bardziej, ale i tak imponuje szczerością w sprawach, które stawiają go w niekorzystnym świetle, o czym w biografiach, a zwłaszcza polskich, się nie pisze. Na pewno będąc postacią kontrowersyjną, zarówno pod względem towarzyskim, jak i politycznym, nie miał innego wyjścia. Nie chodzi bynajmniej o ostatnie napięcia PO kontra PiS. Otóż, kiedy zbierałem materiały do rocznicowego tekstu na temat pana Kazimierza, zadziwiło mnie jak wielu wybitnych ludzki sztuki nie miało ochoty się o nim wypowiadać.