Historia horroru: Koszmary w czerwieni, bieli i błękicie

Dobry horror pamięta się po zakończeniu napisów końcowych, a nawet następnego dnia po przebudzeniu - uważa Andrew Monument, autor filmu dokumentalnego „Koszmary w czerwieni, bieli i błękicie”. Premiera w sobotę o 23.05 w TVP Kultura.

Publikacja: 26.11.2010 16:41

Historia horroru: Koszmary w czerwieni, bieli i błękicie

Foto: materiały prasowe

Film przedstawia galerię strachów od początku kina aż do dzisiaj. Przypomina, że w kinie grozy najpierw przerażenie budzili ludzie.

- W latach 20. w horror kina niemego zaludniało mnóstwo dziwolągów - mówi Brian Yuzna. - Potwór był okaleczonym człowiekiem - zdecydowała o tym pierwsza wojna światowa.

Dokument opowiada o ewolucji gatunku na tle historii i obyczajowości Amerykanów, bowiem siła horroru zależy od czasów, w jakich powstał, od gniewu i rozczarowań ludzi.

O zrealizowanym w 1968 roku horrorze „Noc żywych trupów” George A. Romero, reżyser filmu, mówi jako o obrazie o rewolucji.

- Byliśmy dziećmi lat 60. wkurzonymi, że nasza rewolucja nie wypaliła. Pokój i miłość niczego nie załatwiły - dodaje.

„Świt żywych trupów” (1978) uważany jest za szyderstwo ze społeczeństwa konsumpcyjnego i namysł nad losem milczącej amerykańskiej większości. Zaś w upiornym seryjnym mordercy z „Koszmaru z ulicy Wiązów” (1984) upatruje się podobieństw do ówczesnego prezydenta USA, Ronalda Reagana. Widać, że nawet do straszenia dobrze mieć podbudowę ideologiczną...

Jedna z teorii zaprezentowanych w dokumencie głosi, że fascynacja horrorem zaczyna się już w dzieciństwie, od filmów Walta Disneya. Na dowód zostaje przywołany fragment z „Pinokia” (1940), w którym mali widzowie oglądają scenę przemiany chłopca w osła. Widać nie przeżywają jednak głębokiej traumy, skoro jako dorośli z chęcią wybierają obrazy, które zmuszają ich do przeżywania lęku. - Od dziecka lubię słynne wielkie potwory - może dlatego, że sam byłem niezbyt urodziwym chłopcem i czułem się jak odmieniec - zwierza się Tom McLoughlin, reżyser i producent.

Drakula i Frankenstein przez długi czas powodowali przyśpieszoną akcję serca u dorosłych widzów. Reklama filmu z Frankensteinem w roli głównej z 1935 roku głosiła: „Jeśli masz słabe serce - wyjdź...”. Ale widz potrzebował coraz więcej i coraz bardziej wyrafinowanych podniet, by mógł się bać. W latach 50. względami cieszył się wilkołak, sprawdzały się gigantyczne mrówki („One”), ogromny pająk („Tarantula”), kraby („Atak potwornych krabów”). Wrażenie robiły też: „Stwór z atomowym mózgiem”, „Zabójcze ryjówki”, „Potwór z głębin”. Nowy rozdział w dziejach gatunku otworzył Alfred Hitchcock, choć twórcy dokumentu wspominają tylko o jego dwóch filmach: „Psychozie” i „Ptakach”. Pewne, że wysoko zawiesił poprzeczkę.

Reżyserzy wciąż musieli zastanawiać się, jak bardzo widzowie chcą się bać. Klasycy gatunku opowiadają, że w latach 60. i 70. nie schodzili z planu filmowego. Kręcenie horrorów przynosiło wówczas krociowe zyski. Jeszcze w latach 2003-2008 były to sumy rzędu trzech miliardów dolarów. Co 10-15 dni powstawał kolejny obraz stawiający sobie za cel nastraszenie widza, ale i dostarczenie mu rozrywki. Brutalizacja życia potęgowała koszmary w filmach, technika zamieniła je w wielkie widowiska. Ulubiony przez Hitlera King Kong był już tylko sympatyczną postacią z dziecięcej bajki, podobnie jak Godzilla, król potworów z lat 50. Nawet kosmici, ani Obcy - 8 pasażer Nostromo nie robili już wrażenia. Dopiero Hannibal Lecter z „Milczenia owiec” mroził krew wyznaniem: - Zjadłem jego wątrobę z bobem i popiłem chianti.

Akademia Filmowa przyznała obrazowi cztery Oscary potwierdzając klasę Lectera i filmu.

Pewne jest, że strach jest jednym z najsilniejszych uczuć, jakich doświadczamy. I że go lubimy.

Film
Nieznana biografia autora „Zezowatego szczęścia". Zapomniany mistrz polskiego kina
Film
Od klasyków „Sami swoi” oraz „Prawo i pięść” po „Różę” Wojciecha Smarzowskiego
Film
Horrory sprzedają się najlepiej w Hollywood
Film
22. Millennium Docs Against Gravity pokaże świat bez retuszu
Film
Już dzisiaj dowiemy się, kto wygrał Krakowską Nagrodę Filmową Andrzeja Wajdy! | 9 dzień 18. Mastercard OFF CAMERA
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem