Kazimierskie impresje

Jakim miastem jest Kazimierz Dolny? Dlaczego od początku ubiegłego wieku stale odwiedzany jest przez rzesze artystów i malarzy z całego świata?

Publikacja: 03.02.2011 15:10

Zamek w Kazimierzu Dolnym

Zamek w Kazimierzu Dolnym

Foto: Archiwum autora

Jest późny, sierpniowy wieczór. Do Kazimierza przyjeżdżam starym, trzęsącym się PKS-em z Puław. Pomimo ciemności rozpoznaję przez okno zarysy fary, spichrzów i nadwiślanego bulwaru. Jestem u celu podróży.

Wąska uliczka pokryta „kocimi łbami” prowadzi mnie do rynku. Słodkawe od wonnej macierzanki i zarazem rześkie, chłodne powietrze przyprawia mnie o zawrót głowy. Milczący spokój miasteczka podkreśla echo poszczekiwania kazimierskich psów.

[srodtytul]Sztaluga, pędzel i parasol[/srodtytul]

Mijam pokrzywione dachy kazimierskich domów, ogrodzone omszałymi od starości płotami. Czy to możliwe, że te domy pamiętają Józefa Pankiewicza i Tadeusza Pruszkowskiego?

- Stoi mi jak żywy przed oczami Jan Łazorek z paletą i pędzlem w ręku, na rynku koło studni albo przed Farą. Kiedy tylko rozkładał sztalugi, młodzież zbierała się wokół niego i, podpatrując przez ramię, próbowała własnych sił z pędzlem w ręku - wspomina pan Michał Rosiński, urodzony w Kazimierzu w latach 40-tych ubiegłego wieku. – W jesienne słoty, oprócz palety, Łazorek trzymał w ręku parasol. Artysta nawet w deszczu nie przestawał malować. Strugi wody spływały po rynku a on stał, dopóki nie skończył obrazu. Mawiał, że Kazimierz posiada specyficzne światło, w którym inaczej widzi się pejzaże oraz krzywizny i załamania dachów.

Rozglądam się po rynku. Oświetlone kamienice i przytulone do skarpy domy mają różowawy kolor. W oddali widać ciemny kontur górującego nad Kazimierzem Kościoła Zwiastowania NMP i klasztoru ojców Reformatów. Szukam wzrokiem uliczki prowadzącej do Wąwozu Małachowskiego i dalej - do domu Marii i Jana Kuncewiczów. Willa Kuncewiczówka została zaprojektowana przez znanego architekta, Karola Sicińskiego, który przyczynił się do odbudowy Kazimierza z ogromnych zniszczeń wojennych.

- Ze wspaniałych renesansowych kamienic pozostała kupa gruzu. Ten sam los spotkał kamienicę Sarzyńskiego, założyciela sławnej cukierni - opowiada pan Michał Rosiński. – Zaraz po wojnie, koło 1947 roku, Sarzyńscy otworzyli piekarnię. Pamiętam, jak zaczynali w budach nad Grodarzem. Z czasem udało się Cezaremu Sarzyńskiemu odkupić działkę z ruinami po kamienicy ojca. Stopniowo przywracał kamienicy dawny wygląd. Piekarnia mogła się powiększyć. Sprzedawane w niej do dziś cebulaki, kulebiaki oraz koguty znane są nie tylko w całym Kazimierzu, ale i w Polsce.

[srodtytul]Piękne czasy[/srodtytul]

Autorka „Cudzoziemki”, zauroczona Kazimierzem, w 1933 roku wydaje zbiór opowiadań „Dwa Księżyce”. Nakreślone w nich sylwetki nie tylko cyganerii artystycznej, ale również mieszczan, drobnych rzemieślników i kupców żydowskich, oddają atmosferę przedwojennego Kazimierza. Różnorodność kulturowa miasteczka, odzwierciedlona w opowiadaniach Kuncewiczowej, oraz urokliwość miejscowego krajobrazu sprawiły, że o Kazimierzu Dolnym zaczęto mówić, pisać, a jeszcze częściej - do niego przyjeżdżać. Częstym gościem Kuncewiczów był Ignacy Daszyński, który przyjeżdżał tu na sobotnio – niedzielny odpoczynek.

Pan Michał Rosiński, zapytany o państwa Marię i Jerzego Kuncewiczów opowiada, ożywiony wspomnieniem: - Kazimierz był dla nich miejscem szczególnym. Mimo iż sprowadzili się do niego będąc już małżeństwem, czuli się jego prawowitymi mieszkańcami. Bardzo dobrze ich pamiętam. Często przychodzili do piekarni Sarzyńskiego. Wstępowali na kawę i ciastko. Siadywali na rynku, na ławeczce. To były piękne czasy - wspomina z nostalgią pan Michał.

[srodtytul]Na zainteresowanie nie możemy narzekać[/srodtytul]

Mijając rzekę Grodarz i ulicę Browarną, dochodzę do Wąwozu Małachowskiego. Powoli, pnąc się ku górze, spaceruję wśród stromych zboczy porośniętych gęstą, soczystą roślinnością. W oddali czarne, bliżej ciemnozielone drzewa sprawiają wrażenie, jak gdyby schodziły do wąwozu. Tą drogą spacerowali Maria i Jerzy Kuncewiczowie, idąc na rynek lub nad Wisłę.

W domu Kuncewiczów pachnie starym drewnem. W salonie stary kaflowy piec. Swojsko skrzypiące schody z grubych desek prowadzą na piętro, gdzie znajduje się gabinet pani Marii. Przez otwarte okno wdycham aromatyczną woń z sadu. Na biurku stare fotografie, książki, rodzinne pamiątki.

W Kuncewiczówce spotykali się pisarze, artyści, słowem – kazimierska cyganeria. Przed rokiem 1939 częstymi gośćmi byli, m.in. Julian Tuwim, Kazimierz Wierzyński i Antoni Słonimski. Tu schronili się po ucieczce z Warszawy i stąd – wraz z jej gospodarzami - udali się na wygnanie. Kuncewiczowie odzyskali willę dopiero w latach 60-tych ubiegłego wieku. Po śmierci pani Marii tradycja Kuncewiczówki jako siedziby życia kulturalnego jest nadal kultywowana. Gościli tu Tadeusz Różewicz, Sławomir Mrożek, Jan Peszek, Bolesław Lutosławski. W 1994 roku na spotkanie przyjechał Amos Oz, zaś w 2010 roku gościem Kuncewiczówki był Wilhelm Dichter. – Na zainteresowanie Kuncewiczówką, jak i naszą ofertą artystyczną, nie możemy narzekać – mówi pani Wanda Konopińska - Michalak, mieszkająca w Kazimierzu od lat 70-tych ubiegłego wieku. Obraca się w kręgu malarzy i artystów kazimierskich, jest kustoszem Muzeum Nadwiślańskiego, które prowadząc bogatą działalność edukacyjną, opiekuje się Domem Marii i Jerzego Kuncewiczów. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca odbywają się w nim „Niedziele Literackie” - spotkania klubu czytelników pod kierunkiem prof. dr hab. Zofii Mitosek. W Kuncewiczówce działa również nieformalna grupa teatralna o nazwie „Teatr Kuncewiczów”, do której należą artyści - plastycy, przedstawiciele różnych zawodów, marszandzi. Grupa wystawiła już dwa dramaty Marii Kuncewiczowej i dramat pana Jerzego Kuncewicza „Biały Wróbel”. Regularnie organizowane są warsztaty teatralne, odczyty, wystawy.

- Nasza działalność jest w pewnym sensie spełnianiem testamentu artystycznego Kuncewiczów – mówi pani Wanda Konopińska–Michalak. - Aby ten dom stał się domem oświaty, musi zapewnić bogatą ofertę kulturalną.

[srodtytul]Dwa Brzegi[/srodtytul]

W Kazimierzu nie brakuje imprez kulturalnych. Od 1995 roku odbywa się tu festiwal filmowy „Dwa Brzegi”. Regularnie odbywają się także koncerty muzyki klezmerskiej, organizowane w knajpie „U Fryzjera”.

Malarze sprzedają swoje prace w licznych galeriach kazimierskich, organizują wystawy. W części z obrazów można zauważyć wpływ mistrza Jana Łazorka. Nietrudno natknąć się na artystów z rozstawionymi sztalugami czy to nad Wisłą, czy na rynku przed Farą bądź w okolicach wąwozu Małachowskiego.

- Raz na dwa lata organizujemy w Kazimierzu plenery malarskie dla młodzieży z Liceum Plastycznego im. Józefa Chełmońskiego w Nałęczowie. – Mówi pani Dorota Wąski, dyrektor domów turystycznych PPTK. – Ich prace na sprzedaż wiszą również w Spichlerzu. W ten sposób dbamy o rozwój i promocję młodych artystów – dodaje.

Odwiedzam ulubione miejsca w Kazimierzu. Spaceruję wzdłuż wału w kierunku Męćmierza, wioski rybackiej. W dali rozpościera się widok na rozległą dolinę Wisły, powleczoną poranną mgłą. Na plaży dostrzegam grupkę artystów malujących brzeg rzeki z Janowieckim zamkiem w tle. Zaglądam im przez ramię. Niektórzy rysują pastelami. Podpatruję, zapamiętuję.. Wracam się po pastele, blok i sztalugę. Zabieram z pokoju parasol, bo niebo się zaciągnęło, i idę rysować.

 

 

 

 

 

 

 

Jest późny, sierpniowy wieczór. Do Kazimierza przyjeżdżam starym, trzęsącym się PKS-em z Puław. Pomimo ciemności rozpoznaję przez okno zarysy fary, spichrzów i nadwiślanego bulwaru. Jestem u celu podróży.

Wąska uliczka pokryta „kocimi łbami” prowadzi mnie do rynku. Słodkawe od wonnej macierzanki i zarazem rześkie, chłodne powietrze przyprawia mnie o zawrót głowy. Milczący spokój miasteczka podkreśla echo poszczekiwania kazimierskich psów.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Film
„Fenicki układ” Wesa Andersona: Multimilioner walczy o przyszłość
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Film
Hermanis piętnuje źródło rosyjskiego faszyzmu u Dostojewskiego. Pisarz jako kibol
Film
Polskie dokumentalistki triumfują na Krakowskim Festiwalu Filmowym
Film
Nie żyje Loretta Swit, major "Gorące Wargi" z serialu "M*A*S*H"
Film
Cannes 2025: Złota Palma dla irańskiego dysydenta