Rzeź w Wenecji

"Rzeź" Romana Polańskiego została znakomicie przyjęta w Wenecji. Film promowali aktorzy – pisze Barbara Hollender z Wenecji

Publikacja: 01.09.2011 17:35

Roman Polański i Kate Winslet na planie filmu „Rzeź” (fot. SPI Film Studio)

Roman Polański i Kate Winslet na planie filmu „Rzeź” (fot. SPI Film Studio)

Foto: SPI

To był chyba najbardziej oczekiwany film tegorocznego festiwalu. I nie zawiódł widzów. Roman Polański potwierdził, że jest w znakomitej formie.

Zobacz galerię zdjęć

"Rzeź" to ekranizacja sztuki Yasminy Rezy, francuskiej dramatopisarki z węgiersko-irańskimi korzeniami. Jej "Bóg mordu" (tak brzmi polski tytuł sztuki) miał prapremierę w 2006 roku w Zurychu, dwa lata później trafił na londyński West End i nowojorski Broadway. Był też wystawiany w Polsce.

Polański zobaczył sztukę Rezy w paryskim teatrze Antoine'a w 2008 roku i od razu dostrzegł w niej materiał na gęsty, trzymający w napięciu film. Miał rację.

"Rzeź" zaczyna się od niemal sielskiego obrazka. Poprzez gałęzie drzew obserwujemy grupkę dzieciaków idących przez park. Jedynie z daleka widzimy, że między dwoma chłopakami dochodzi do kłótni. Popychają się i w tej szarpaninie jeden z nich uderza drugiego kijem. W ostatniej scenie, pod napisami, zobaczymy, jak chłopaki się godzą. Ale to nie oni są bohaterami filmu.

– Znajoma powiedziała mi kiedyś oburzona, że syn oberwał od kolegi, a jego rodzice nawet nie zadzwonili, żeby przeprosić – mówi Reza. – Od razu pomyślałam, że to dobry temat na film.

W "Rzezi" rodzice napastnika Penelope i Michael Longstreet (Kate Winslet i Christoph Waltz) odwiedzają Nancy i Alana Cowenów (Jodie Foster i John C. Reilly), których syn stracił w bójce dwa zęby. Chcą porozmawiać o tym, co się zdarzyło. Załatwić sprawę elegancko i kulturalnie, ale kurtuazyjna wizyta zmienia się w histeryczny dramat, pełen agresji i hipokryzji.

Salon, w którym na stoliku stoi wazon z tulipanami, a obok leżą książki o sztuce, staje się polem bitwy. Nancy, autorka książki o Afryce, opowiada o "tragedii w Darfurze", ale co chwilę poniża spokojnego męża, Michael nie rozstaje się z komórką: rozwiązuje problemy kompanii farmakologicznej, której lek wywołuje uboczne skutki. Jest zajęty swoimi sprawami. Awaria telefonu, który żona w desperacji wrzuca do wazonu, to dla niego koniec świata.

Agresja narasta z minuty na minutę i nie chodzi już tylko o konflikt dwóch 11-latków. Polański i Reza z aptekarską precyzją przeprowadzają wiwisekcję współczesnej rodziny i współczesnej klasy średniej. Pokazują ludzi, którzy tracą nad sobą kontrolę. Po kilku szklaneczkach rumu pęka solidarność rodzinna, w agresywnych sporach czasem mężczyźni jednoczą się przeciw kobietom, czasem odwrotnie. Wychodzą na jaw sekrety, dramaty, niespełnienia. Michael wręcz krzyczy, że "małżeństwo jest najgorszą rzeczą, jaką Bóg zesłał człowiekowi".

– To bardzo uniwersalny film – mówi grająca Penelope Kate Winslet. – Dotyka spraw rodzicielstwa, wychowania dzieci, ale też pokazuje problemy ludzi żyjących tuż obok siebie.

Yasmina Reza nazywa swoje sztuki "teatrem nerwów". A ten tekst pełen jest inteligentnych, błyskotliwych, ostrych i dowcipnych dialogów.

– Graliśmy bardzo trudne sceny – opowiadał na weneckiej konferencji prasowej John C. Reilly. – Wierzyliśmy jednak, że Roman zmontuje je tak, że wywołają śmiech.

Na widowni śmiech nie milknie, ale "Rzeź" nie jest komedią, lecz bolesnym dramatem. Sukces Polańskiego polega też na tym, że widz nie czuje teatralności materiału, choć kamera nie wychodzi w plener. Akcja toczy się w jednym mieszkaniu – salonie, kuchni, łazience, czasem na korytarzu prowadzącym do windy – i co więcej, w czasie rzeczywistym.

Aktorzy, obserwowani wirtuozerską kamerą Pawła Edelmana, dają popis gry. W ciągu 80 minut przechodzą od śmiechu do rozpaczy i ujawniają prawdziwe charaktery postaci. Nie wiem, jak bohaterowie filmu będą mogli obudzić się następnego ranka do normalnego życia. A może wyrzucą z pamięci poprzednie popołudnie i zajmą się swoimi sprawami. Bo ten film jest także o ich samotności, do której przez lata się przyzwyczaili.

"Rzeź" ma intensywność obrazów takich jak "Kto się boi Virginii Woolf". Roman Polański przypomniał, że aby w kinie przykuć uwagę widzów, wystarczy czasem kilka osób i prawda, którą czuje się w każdym kadrze. Bardzo to przejmujący obraz obnażający hipokryzję współczesnych zachodnich społeczeństw i przypominający, że piekło może zdarzyć się w domu każdego z nas.

Warto dodać, że "Rzeź" jest koprodukcją francusko-niemiecko-polsko-hiszpańską. Polskim współpartnerem jest SPI Film Studio wspomagane przez Polski Instytut Sztuki Filmowej.

 

To był chyba najbardziej oczekiwany film tegorocznego festiwalu. I nie zawiódł widzów. Roman Polański potwierdził, że jest w znakomitej formie.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 96% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu