Arabska wiosna w TVP2

Autorzy dwuczęściowego brytyjskiego dokumentu "Arabska wiosna" pokazują upadek rządów tyranów w Tunezji, Egipcie i Libii. Ilustrację stanowią zdjęcia nakręcone telefonami komórkowymi. Premiera we środę w TVP 2 o 14.10.

Aktualizacja: 16.10.2012 15:16 Publikacja: 16.10.2012 15:02

Wiatr wolności dotarł wkrótce do Egiptu i Syrii. Tamtejsi dyktatorzy mieli na sumieniu nie mniej niż

Wiatr wolności dotarł wkrótce do Egiptu i Syrii. Tamtejsi dyktatorzy mieli na sumieniu nie mniej niż Ben Ali...; na zdjęciu Aleppo 15 października 2012

Foto: AFP

Wszystko zaczęło się w Tunezji, w grudniu 2010 roku gdy mieszkający w małej miejscowości 26-letni Mohamed Bouazizi trudniący się obwoźnym handlem owocami, nie miał pieniędzy na łapówkę dla policjantów. Zlekceważony przez władzę oblał się benzyną i podpalił. Szybko rozeszła się wieść, że był to akt rozpaczy z powodu braku pieniędzy i perspektyw na zmiany. Następnego dnia w tym miejscu zebrał się już pokaźny tłum.

Protestujący byli zapobiegliwi - nagrywali wszystkie zdarzenia telefonami komórkowymi. Dalsze rozpowszechnianie relacji ze zdarzeń było proste - z pomocą przyszedł Internet i Facebook, na którym ma konto co piąty Tunezyjczyk. W tej sytuacji przemilczenia państwowej telewizji o brutalności interwencji sił porządkowych - na nic się zdały - ludzie zobaczyli, jak było naprawdę. W dodatku dzięki komórkom i Internetowi skrzykiwano ludzi na manifestacje i pomagano unikać konfrontacji z policją.

- Kiedy widziałem policjanta, od razu zamieszczałem na twitterze wiadomość: „Uwaga, policja. Wybierzcie inną drogę" - wspomina jeden z organizatorów.

Wrzenie nasilało się, gdy ludzie zobaczyli jak jest ich wielu. Tunezyjski przywódca, Ben Ali, pragnący uchodzić w oczach zachodniego świata za nowoczesnego przywódcę, dla swoich rodaków był dyktatorem. Kochającym nie tylko władzę, ale i pieniądze - jego fortuna szacowana była na pięć miliardów dolarów. Reżim Ben Alego trwał 24 lata. Upadł w ciągu 28 dni, które upłynęły od pierwszego protestu w niewielkim mieście na południu kraju.

Wiatr wolności dotarł wkrótce do Egiptu i Syrii. Tamtejsi dyktatorzy mieli na sumieniu nie mniej niż Ben Ali...

- Tunezyjczycy nas olśnili - wspomina jeden z przywódców buntu w Egipcie. - Czuliśmy się jakby ktoś zapalił światło w ciemnym pokoju. Okazało się, że my też mamy przyszłość.

Tam było trudniej się organizować, bo w tym kraju dostęp do Internetu ma zaledwie 20 procent mieszkańców. Organizatorzy protestu, by dotrzeć do Kairczyków, którzy nie korzystają z sieci, postanowili „wrzucić" wiadomość o proteście do sieci łączącej kierowców taksówek...

Druga część filmu we czwartek o tej samej porze.

Małgorzata Piwowar

14.10, TVP 2, środa, 17 października

Wszystko zaczęło się w Tunezji, w grudniu 2010 roku gdy mieszkający w małej miejscowości 26-letni Mohamed Bouazizi trudniący się obwoźnym handlem owocami, nie miał pieniędzy na łapówkę dla policjantów. Zlekceważony przez władzę oblał się benzyną i podpalił. Szybko rozeszła się wieść, że był to akt rozpaczy z powodu braku pieniędzy i perspektyw na zmiany. Następnego dnia w tym miejscu zebrał się już pokaźny tłum.

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu